KALKWERK
- Spektakl telewizyjny
- Rok produkcji:1998
- Premiera:1998. 10. 08
- Barwny, 186 min
Opowieść o człowieku, który postanowił napisać dzieło i - choć poświęca mu wszystko - nie może napisać ani linijki. Rzecz o dramacie twórczości, o niemożności wypowiedzenia się zgodnie z najgłębszym pragnieniem. I o tragicznej walce człowieka, by uchwycić, zakomunikować i pozostawić po sobie rdzeń swej duchowości, zawartej w myślach, a może raczej w snach. Duchowa siła tego spektaklu tkwi w intensywności jego treści. A treść staje się dla nas czytelna dzięki precyzji formy. Za jej pośrednictwem zostajemy wprowadzeni w krąg tajemnicy - przestępcy? Szaleńca? Mędrca? O postaci Konrada pisał reżyser Krystian Lupa: "Zdawałoby się, że to jeszcze jedna opisana przez nihilistę porażka "człowieka". Dlaczego jednak z zeznań wielu świadków, słuchaczy monologów Konrada, wyłania się coś jak jeden z powstających na nowo żywotów świętych?" Spektakl przygotowany na zamówienie organizatorów Mittelfest 1992, miał swą światową prapremierę 30 lipca tegoż roku właśnie na Festiwalu Europy Środkowej w Cividale del Friuli we Włoszech, a premierę polską - w listopadzie tego samego roku na macierzystej scenie Starego Teatru w Krakowie. Przedstawienie krytyka zgodnie zaliczyła do najciekawszych wydarzeń sezonu. Wiele załużonych słów uznania zebrali też odtwórcy głównych ról, Magdalena Hajewska-Krzysztofik i Andrzej Hudziak, który za znakomitą kreację Konrada dostał aktorską nagrodę im. Zelwerowicza, przyznawaną przez miesięcznik "Teatr". Literackim tworzywem spektaklu była powieść "Das Kalkwerk" (1970) Thomasa Bernharda (1931-89), "alpejskiego Becketta", jak go nazywano, zajadłego szydercy i skandalisty. Austriacki pisarz i dramaturg (w Teatrze TV pokazano w br. "Heldenplatz", a wcześniej sztuki "Immanuel Kant", również w reż. K.Lupy, oraz "Rodzeństwo") z natrętnym upodobaniem opisywał sytuacje graniczne: chorobę, kalectwo, szaleństwo, unaoczniał pustkę i chłód tego świata i mroczny chaos końca XX wieku. Krystian Lupa - jak napisał krytyk "Teatru" - "zinterpretował Bernharda albo może odczytał spod tej literatury i uczynił z niej wielki, metafizyczny traktat; ten traktat dotyczy kompletu pytań ludzkich: od podstaw egzystencji aż po doświadczenie transcendentalne, nie mijając po drodze dylematu artysty: pytania o możliwości sztuki, o wartości poznawcze artyzmu".
Kalkwerk - stary, nieczynny wapiennik, piec, w którym nie płonie już ogień, odludzie, gdzie nikt i nic się nie urodzi. Tutaj, odizolowany od świata, Konrad próbuje napisać wielkie, genialne studium o słuchu - nie tylko medyczne, filozoficzne, matematyczne, muzyczne... lecz studium globalne, absolutne, ujmujące całą głębię i tajemnicę. Nosi je w głowie od dziesięcioleci - kompletne, gotowe do przeniesienia na papier, lecz zawsze w najbardziej sprzyjającym momencie, w chwili największej koncentrcji coś lub ktoś mu przeszkadza. Jacyś ludzie pukają do drzwi, przynoszą jedzenie, domagają się zwrotu długów, mierzą posiadłość, rąbią drwa w oddali, hałasują. Przeszkadzają pracować, rujnują jego dzieło. Raz śniło mu się, że zdołał przelać słowa na papier, w przerażającej ciszy i chłodzie nocy, ale nadeszła żona i spaliła kartki zapisane za jej plecami. Oczywiście, tylko we śnie. Konradowa jest kaleką przykutą do wózka inwalidzkiego. Mąż ubiera ją, czesze, przenosi i podrzuca jak bezwładną lalkę. Żona jest dla niego tzw. osobą doświadczalną, przydatną zwłaszcza do jego ćwiczeń słuchowych metodą niejakiego Urbantschitscha. Konrad bezustannie poddaje ją okrutnym ekperymentom, katuje osobliwymi lekturami, lecz nawet te sado- masochistyczne seanse nie posuwają naprzód jego pracy. Konradowa zaczyna tracić cierpliwość. Już nie wie, czy wyszła za mąż tylko za wariata czy też mordercę. Czy jej mąż jest tylko błaznem czy również geniuszem. A może w jego głowie tkwi zgnilizna, coś nie określonego, przerażającego, zupełnie bezwartościowewgo, czego wolałaby nie widzieć. Może tzw. studium to tylko upiór mózgu i naprawdę nigdy nie powstanie. Rzeczywiście, zamiast dzieła pojawia się ofiara. Od tego zaczyna się dramat - w nocy z 24 na 25 grudnia Konrad zastrzelił swoją żonę, prawie zupełną kalekę. Przychodzą policjanci, szukają mordercy. Po dwóch dniach znajdują go w szambie, gdzie siedział przemarznięty i prześmiardły, odrętwiały i sparaliżowany strachem i cierpieniem. Jak przez całe swoje życie. [PAT]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Asystent reżysera
- Adaptacja
- Operator kamery
- Krany kamerowew napisach nazwisko: Zygadłowski
- Oświetleniew napisach imię: LeszekAdam Piwowar
- On-linew napisach określenie funkcji: Montaż on-line
- Scenografia
- Kostiumy
- MuzykaMuzyka improwizowana
- Dźwięk
- Współpraca dźwiękowaPiotr PołtowiczMieczysław Guzgan
- Udźwiękowienie
- Montaż
- Charakteryzacja
- Realizacja telewizyjnaasystent
- Współpraca realizatorska
- Reżyseria światła
- Obsługa wozu transmisyjnego
- Współpraca technicznaJulian KędziorKatarzyna KuklaWiesław MałekMira MichalczewskaDorota NowakJacek PuziaZofia Zielińska
- Kierownictwo produkcji
- Kierownictwo planu
- Producent
- Produkcja wykonawcza
- Produkcja
- Obsada aktorskaKonradKonradowaProfesor, FroBauratHoller, MężczyznaDyrektorMoritz, KuzynKarl
Pierwowzoryschowaj
Pierwowzór | |
KALKWERK | |
Autor | Thomas Bernhard |
Przekład | Ernest Dyczek |
Przekład | Marek Feliks Nowak |