PIĘKNY WIDOK
- Spektakl telewizyjny
- Rok produkcji:1999
- Premiera:2000. 02. 07
- Barwny, 85 min
Polska prapremiera nowej sztuki Sławomira Mrożka, napisanej w 1998 roku na zamówienie Teatru Współczesnego w Warszawie (druk "Dialog" 5/1999). Jak głosi podtytuł, jest to "Przedstawienie w dwóch aktach"; pierwszy autor opatrzył tytułem "Wakacje", drugi - "Goście Abrahama". Rzecz dzieje sie współcześnie, gdzieś na Bałkanach, w czasie kolejnej bałkańskiej wojny domowej, w hotelu przerobionym z dawnego klasztoru. Do apartamentu z pięknym widokiem na morze, niebo i dachy domów, kolorowe jak z obrazka, przybywają Ona i On. Para nie pierwszej młodości przyjeżdża tu na wakacje, ale wszystko, co dzieje się wokół, niepokoi i zakłóca wypoczynek. Po jakimś czasie ta sama kobieta zjawia się w tym samym miejscu, w mieszkaniu tajemniczego kustosza tutejszego muzeum. Koło przystani na placyku przed barem czeka mężczyzna. Kim są wszyscy dziwni bohaterowie sztuki? Oczekując rozwiązania zagadek związanych z miejscem i postaciami, widzowie mogą delektować się wspaniałymi kreacjami aktorskimi i jak zawsze u Mrożka - rewelacyjnym, błyskotliwym dialogiem. Ona i On przybywają do hotelu zmęczeni długą podróżą. On narzeka na "śródziemnomorskość" i "klasztorność". Wspinając się po stromych schodach, z walizami, w ciemnościach boleśnie uderzył się w nogę. W hotelu nie ma obsługi, nie ma wody, restauracja jest nieczynna, bar zamknięty. Lekko poirytowani goście są gotowi zrobić wszystko, by nie zmarnować sobie wakacji w tak pięknym miejscu. Przygotowują się do romantycznej kolacji we dwoje na tarasie, przy świecach. Gdy Ona przebiera się w suknię wieczorową, On lustruje wnętrze i okolicę. Obserwuje przez lornetkę dachy domów, przenosi stolik i fotele z balkonu w głąb pokoju. Kobietę niepokoi głucha cisza w miasteczku. Nie ma ludzi na ulicach, dzieci, które zawsze bawią się na podwórkach. Nagle zauważa mężczyznę na dachu, ukrytego pomiędzy antenami a sznurem na bieliznę. Jej partner, maskując niepokój, zapewnia, że nie ma się czego bać. To snajper, strzelec do zadań specjalnych, wyposażony w karabin z lunetą. Poluje z zasadzki nie na turystów w hotelu, lecz na kogoś, kto będzie przechodził ulicą. To może być ktokolwiek - muzułmanin, katolik, prawosławny, młody, stary, Grek, Turek, Słowianin lub mieszaniec. Nikt dokładnie nie wie, kto, jaka to wojna, kiedy się zaczyna ani jak. Nagle pada strzał. W zagraconym pokoju, dawnej komnacie pałacowej czy klasztornej, śpi niemłody już mężczyzna. Wszędzie walają się opróżnione butelki. Nieoczekiwanie pojawia się kobieta z pytaniem, gdzie są Goście Abrahama. W muzeum na dole przeczytała informację w trzech językach: w razie nieobecności dozorcy proszę dzwonić, ale nikt się nie pofatygował, więc przyszła osobiście. Dozorca czy kustosz przedstawia się jako Bill Clinton, USA. Miał już tyle nazwisk, że wszystkie mu się pomieszały, stwierdza. Zanim osiedlił się w Narodnim Zbrsku, był w Helsinkach, Amsterdamie, Rotterdamie, Hadze i Kopenhadze, a także tu i ówdzie. Kobieta godzi się, by nazywał ją imieniem Mary-Lou, jeśli on zgodzi się być Nickiem. Przedstawia się jako turystka ze statku. Gdy gospodarz przebiera się, ona przez lornetkę obserwuje okolicę. Na przystani, przy stoliku przed barem siedzi mężczyzna. Nagle Mary-Lou traci ochotę na zwiedzanie. Woli pozostać w prywatnej kwaterze kustosza, który brawurowo odgrywa przed nią scenę oprowadzania wycieczki po muzeum - oto "Goście Abrahama", mozaika z trzynastego wieku, szkoła bizantyjska... Potem Nick proponuje swemu gościowi "zwiedzanie na łóżku". Wypytuje, kim naprawdę jest kobieta i tamten mężczyzna na przystani, czy na pewno nikt jej nie śledził. Twierdzi, że się nie boi, już nie musi, bo trzy lata temu "zginął" w zamachu na ambasadę w Kairze, a jego zwłoki zostały zidentyfikowane przez kogo należy. Jednak ludzie, którzy pokładali w nim wielkie nadzieje, nigdy mu nie darują śmierci "pod pewnym względem". Jeśli go znajdą, "pod każdym względem" zginie. Kobietę interesują motywy jego dezercji. Nick odpowiada bez wahania: koniec wielu ideologii, trzecie tysiąclecie. Wyrzuca z siebie dramatyczne wyznanie: "Najpierw była bjutiful Amerika, potem Grin Amerika, potem Blak, Blu, Yelou i Red Amerika, czyli dupa pawiana. A bardziej poszczególnie, czyli w moim wypadku, napierw było pis and law, potem law and pis, potem law bez pis, potem już tylko fak bez niczego, a teraz jest jak jest. Jako dziecię ssałem Eisenhowera i trzymałem ręce na kołdrze. Kiedy podrosłem, trzymałem ręce pod kołdrą i precz od Wietnamu. Mój starszy brat pojechał do Honolulu jako Pis Korps, a jego młodszy brat, czyli ja, do Palestyny uwalniać świętą ziemię arabską od imperialistycznych żydów. A przy okazji od chrześcijan we Frankfurcie, Mediolanie i Saint-Germain. Aż tak mnie to wszystko zmęczyło, Eisenhower, King-Kong i Martin Luther King, ręce na, ręce pod, ręce precz, że znalazłem się w Narodnim Zbrsku, gdzie nareszcie mogę trzymać ręce w kieszeni". Jednak te ręce ciągle są spocone, ze strachu. Mimo że pod łóżkiem Nicka stale leży karabin z lunetą. I w każdej chwili może zlikwidować osobę, która wyda mu się podejrzana. Jak turystka, która może być samotną kobietą, ale też terrorystką, antyterrorystką albo agentką Interpolu. Jak mężczyzna, który jest jej mężem lub nie, a może też być agentem wydziału specjalnego do likwidowania byłych agentów, bez aresztów, sądów i "tym podobnych praw człowieka". [PAT]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Reżyser II
- Asystent reżysera
- Adaptacja
- Zdjęcia
- Oświetleniewspółpracawspółpracawspółpracawspółpraca
- Scenografia
- Dekoracja wnętrz
- Współpraca dekoratorskaMarcin Goszczyński
- Kostiumy
- Współpraca kostiumograficzna
- Stylizacja kostiumówJerzy Grabowski
- Konsultacja muzyczna
- Muzyka
- Dźwięk
- Współpraca dźwiękowa
- Opracowanie dźwięku
- Montaż
- Charakteryzacja
- Opracowanie graficzne
- Fotosy
- Kierownictwo produkcji
- Współpraca produkcyjna
- Produkcjadla Teatru Telewizji TVP S.A.
- Obsada aktorskaOna, Mary-LouNickOn
Pierwowzoryschowaj
Pierwowzór | |
PIĘKNY WIDOK | |
Dramat | |
Autor | Sławomir Mrożek |