JA, FEUERBACH
- Spektakl telewizyjny
- Rok produkcji:1990
- Premiera:1990. 03. 26
- Barwny, 91 min
"Wyobrażam sobie Feuerbacha jako niepozornego mężczyznę
w średnim wieku. Nie wygląda na artystę, przeciwnie: ogromnie
zalękniony, dokłada wszelkich starań, żeby wyglądać jak zwyczajny
obywatel, jak ktoś mający zawód, który wymaga zachowania pełnej
powściągliwości i powagi. Jego sposób wyrażania się cechuje
maniacka pedanteria. Mówi z lekką egzaltacją, przeciągając chwilami
sylaby i podnosząc przy tym głos w taki sposób, jakby dźwięk chciał
się uwolnić od słowa i sam zawładnąć głosem. (...) Daje się
zauważyć, że jest wirtuozem w sztuce naśladowania: wystarczy mu
nagła zmiana pozycji, jeden gest, żeby stworzyć określoną postać.
Mimo wielkiego ożywienia i ujawniającej się niekiedy pełnej patosu
pychy, zdradza usposobienie głęboko depresyjne: zagubiony człowiek
w pustym pokoju bez okien" - tak w didaskaliach charakteryzuje
bohatera swej sztuki Tankred Dorst. Bohatera, albowiem "Ja,
Feuerbach" to niemal monodram, koncert dla wytrawnego solisty, w
którym pozostałe postaci stanowią jedynie tło.
Wbrew budzącemu filozoficzne skojarzenia nazwisku (Ludwik
Feuerbach był znanym myślicielem - materialistą, jednym z
intelektualnych "ojców" Marksa i Engelsa) tytułowa postać dramatu
to aktor. W spektaklu Łomnickiego dziarskim krokiem przemierza
ulice wielkiego miasta, by wreszcie przekroczyć próg teatru. W jednej
sekundzie milknie uliczny rumor, pojawia się cisza. Teatr jest pusty
i ciemny. Aktor wchodzi na scenę. Na widowni znajduje się tylko
jeden człowiek. Młody i bezczelny asystent sławnego reżysera.
Feuerbach wdaje się z nim w rozmowę. W jej toku wyjaśnia się, że
przyszedł tutaj na przesłuchanie, zaproszony przez reżysera,
kompletującego wykonawców do kolejnego przedstawienia. Niestety,
słynny artysta się spóźnia. W związku z tym dialog Feuerbacha z
aroganckim młodzieńcem przeciąga się i przeistacza w monolog,
będący poruszającą spowiedzią starego, doświadczonego przez los
aktora.
Rola Feuerbacha była ostatnią wybitną kreacją Tadeusza
Łomnickiego, zarejestrowaną dla Teatru Telewizji. Wcześniej wielki
aktor oczarował nią publiczność stołecznego Dramatycznego. Dzięki
Jerzemu Gruzie, znającemu jak mało kto meandry realizacji
telewizyjnej, popis Łomnickiego na małym ekranie robi jeszcze
większe wrażenie. "Widziałem go już wcześniej w wielkim monologu
starego aktora, Feuerbacha, na scenie Teatru Dramatycznego. W
telewizji kreacja Łomnickiego, dla określenia której wprost brakuje
wyrażających zachwyt i podziw przymiotników, zyskała jeszcze na
wyrazistości. Mały ekran pozwolił lepiej wsłuchać się w głos aktora,
którym włada on z najwyższą maestrią, przyjrzeć twarzy pokazywanej
w wielkich zbliżeniach. Starej, zużytej twarzy aktora, przywykłej do
wielokrotnie kładzionych i zmywanych szminek, kremów, twarzy
gotowej na przyjęcie dowolnego wyrazu" - pisał recenzent "Życia
Warszawy" i po chwili dodawał: "Cała metafizyka sztuki okazała się
niczym wobec kilku gestów Łomnickiego i jego głosu naśladującego
ptaki. Ta wielka scena, w której (...) rozmawia z wyimaginowanymi
ptakami, to jedyna prawda teatru".
Chciałoby się dodać, że takich magicznych momentów jest w
tym przedstawieniu więcej. Wspaniały testament genialnego aktora. [PAT]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Asystent reżyseraPWST
- Reżyseria telewizyjna
- Reżyseria światła
- Operator kamery
- Scenografia
- Dźwięk
- Montaż elektroniczny
- Ruch sceniczny
- Redakcja
- Współpraca realizatorska
- Kierownictwo produkcji
- Obsada aktorskaAktor FeuerbachAsystent reżyseraKobieta
Pierwowzoryschowaj
Pierwowzór | |
JA, FEUERBACH | |
Autor | Tankred Dorst |
Współpraca autorska | Ursula Ehler |
Przekład | Jacek Stanisław Buras |
Variapokaż
Patrz także:schowaj
- 2015Spektakl telewizyjny / Tankred Dorst / Piotr Fronczewski