DRZWI MUSZĄ BYĆ ALBO OTWARTE, ALBO ZAMKNIĘTE
- Spektakl telewizyjny
- Rok produkcji:1989
- Premiera:1989. 10. 15
- 38 min
Mało znana miniatura dramatyczna Alfreda de Musseta (1810-57) z serii tzw. przysłów. Podobnie jak kilkanaście innych komedii francuskiego poety i dramatopisarza - m.in. "Kaprysy Marianny", "Lorenzaccio", "Nie igra się z miłością", "Barberyna", "Świecznik", "Nie trzeba się zarzekać", "Kaprys" - i ten drobiazg był pisany nie na scenę. Autor bowiem, po sromotnej klapie debiutanckiej "Nocy weneckiej", obrażony na krytykę i publiczność nie zabiegał już o wystawienie żadnej ze swych sztuk. Wszystkie publikował w najpoczytniejszym wówczas piśmie literackim "La Revue des Deux Mondes". Ta obopólna niechęć dramatopisarza i teatru wydaje się tym dziwniejsza, że Alfred de Musset był w owym czasie jedną z najbardziej znanych osobistości literackich Paryża. "Spowiedź dziecięcia wieku", uznana za manifest pokolenia młodych romantyków, obiegła wszystkie salony, gdzie równie głośno rozprawiano też o burzliwym romansie autora z George Sand. W dodatku Musset dobrze znał środowisko teatralne, pisywał recenzje z przedstawień Comedie Francaise, m.in. z pierwszych występów na narodowej scenie wielkiej Rachel, z którą połączył go później namiętny romans. A jednak teatry nie kwapiły się z wystawianiem dzieł jednego z najpoczytniejszych autorów i bywalca najmodniejszych salonów.
Dalekie echa tych perypetii Musseta z teatrem można również odnaleźć w jednoaktówce "Drzwi muszą być albo otwarte, albo zamknięte". Karcąc Hrabiego, który - zastawszy Markizę samą - czuje się zobowiązany do zalotów, śmiesznych, głupich i banalnych, wzburzona dama powiada: "Wie pan, kogo przypominają mi mężczyźni w podobnych okolicznościach? Tych biednych wygwizdywanych literatów, którzy zawsze chodzą z jakimś rękopisem w kieszeni, jakimś dramidłem nie do wystawienia i wyciągają je natychmiast, gotowi czytać, gdy tylko przez kwadrans jesteś z nimi sama". W atmosferze drobnych złośliwości i błyskotliwych utarczek słownych toczy się cała konwersacja. Hrabia przybywa do Markizy z wizytą wcześniej, niż zwykli się zjawiać goście w dniu przyjęć. Zgodnie z obowiązującą modą, prowadząc dom otwarty trzeba przyjmować "cały Paryż", a tłoku i hałasu Hrabia nie znosi. Chce porozmawiać z panią domu o tym, co szczególnie go niepokoi. Na mieście mówi się już, że piękna wdowa przemyśliwa o powtórnym zamążpójściu, a jej wybrankiem rzekomo ma być sąsiad ze wsi, pan Camus, skądinąd podobno milioner. Tymczasem Hrabia, oglądając bez mała codziennie osobę obdarzoną taką urodą, inteligencją i wdziękiem, zapałał do niej uczuciem najszczerszym. Markiza, zamiast wdzięczności, okazuje zniecierpliwienie. Wytworni panowie z towarzystwa przypominają jej poprzebieranych fryzjerów, gdy próbują złapać kobietę na lep ciągle tych samych mdłych i natrętnych banałów. Urażony w swej dumie Hrabia zamierza wyjść, już otwiera drzwi, gdy Markiza wysuwa kuszącą propozycję. Sytuacja powtarza się parokrotnie, krzyżują się miłosne wyznania i wykwintne obelgi. Porównany do wygwizdanych autorów adorator nie poddaje się - "Jeśli miłość jest komedią, to komedia ta, stara jak świat, wygwizdywana czy przyjmowana z aplauzem, jest jeszcze w końcu tym, co wynaleziono najlepszego. Role w niej są nieco ograne, ale w końcu, żeby sztuka nie była nic warta, cały wszechświat nie uczyłby się jej na pamięć. Zresztą nie mam racji mówiąc, że jest stara. Czy jest się starym, będąc nieśmiertelnym?" Markiza drwi z "czystej poezji", ale kobiecy spryt podpowiada jej, że nie może się wahać w nieskończoność. Jak mówi przysłowie, drzwi muszą być albo otwarte, albo zamknięte. [PAT]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Scenografia
- Muzyka
- Obsada aktorskaMarkizaHrabia
Pierwowzoryschowaj
Pierwowzór | |
DRZWI MUSZĄ BYĆ ALBO OTWARTE ALBO ZAMKNIĘTE | |
Autor | Alfred de Musset |
Przekład | Jerzy Lisowski |
Patrz także:schowaj
- 1965Spektakl telewizyjny / Alfred de Musset / Andrzej Szafiański
- 1977Spektakl telewizyjny / Alfred de Musset / Laco Adamik
- 2023Spektakl telewizyjny / Alfred de Musset François de La Rochefoucauld / Przemysław Stippa