LIST DO OJCA SŁAWOMIRA
- Film dokumentalny
- Produkcja:Polska
- Rok produkcji:2001
- Barwny, 37 min
Lata stanu wojennego w wielu środowiskach obudziły potrzebę aktywności, solidarności i integracji z innymi. Środowisko gdańskiej inteligencji twórczej i naukowców znalazło wówczas duchowy azyl w bazylice św. Mikołaja ojców dominikanów. Na swojego duszpasterza w 1982 roku samo wybrało ojca Sławomira Słomę. Jego posługa trwała zaledwie trzy lata, już w 1985 roku bowiem został przez przełożonych zakonu oddelegowany do Tarnobrzega. Jego niezwykły dar jednania ludzi i duszpasterska charyzma sprawiły jednak, że pozostawił trwały ślad we wdzięcznych sercach podopiecznych, a także w dziejach gdańskiej świątyni i swojego zakonu. Do dziś wielu twórców z Trójmiasta uważa ojca Sławomira za swojego najlepszego przyjaciela i wspomina kontakty z nim jako najbardziej inspirujący okres życia. Do grupy przyjmowano wszystkich, bez pytania o życiorys. Na miejsce spotkań ks. Słoma przenaczył niewielkie pomieszczenie na zapleczu bazyliki, zwane "górką". Odbywały się tam spotkania i seminaria poświęcone fundamentalnym problemom wiary, etyki, filozofii i sztuki. Na "górce" Adam Kinaszewski i Andrzej Drzycimski mogli, zamknięci przez półtora roku, bezpiecznie pisać książki o stanie wojennym i Lechu Wałęsie. Oprócz "górki" były jeszcze inne skrytki, gdzie drukowano i przechowywano nielegalne wydawnictwa (do dziś jedynie ojciec Sławomir wie o wszystkich i może je wskazać, choć nadal ujawnia tylko niektóre). Wtedy też powstała istniejąca do dziś Galeria św. Jacka, miejsce wielu pamiętnych wystaw malarstwa i grafiki. Film Henryki Dobosz powstał z tęsknoty. Autorka w imieniu swoim i przyjaciół napisała list do Tarnobrzega. List o pustce, pamięci, potrzebie mądrych, głębokich rozmów i przywołaniu czasu minionego, a także i o tym, że przez piętnaście lat nie wszyscy w Gdańsku przyzwyczaili się do jego nieobecności. Ojciec Słoma znalazł czas i powód, by na kilka dni przyjechać do Gdańska. Serdeczne powitania z przyjaciółmi przeplotły się z niepozbawioną ciekawości gościnnością młodszych z gdańskich dominikanów, dla których ojciec Sławomir stał się żywą legendą ich zgromadzenia. Jest też spotkanie z następcą ojca Słomy, ks. dr. Krzysztofem Niedałtowskim, obecnym duszpasterzem środowisk twórczych w Gdańsku, który nie kryje, że poprzednika traktuje jak mistrza i nauczyciela. Od niego dowiedział się, że wszystko ma swój czas. Pytał więc: Sławku, jaki czas jest teraz? I był czas powrotów, wyciszenia, świadectwa, miłości i przemijania, i niepewności, i zawierzenia, próby. Jaki czas nadszedł teraz? Te kilka dni spędzonych w Gdańsku pełne jest wspomnień, spotkań grupowych i indywidualnych, spacerów, rozmów. Powraca też, utrwalone na czarno-białych fotografiach, wspomnienie dni szczególnej aktywności "sił porządkowych". Nie ma wątpliwości, że na "górce" obalano jedynie słuszny ustrój. Ale ojciec Sławomir pomaga swoim przyjaciołom pokonać czas, odnaleźć się w dniu dzisiejszym i nie żałować minionych dni. Widać zresztą, jak zmienił się krajobraz miasta, tempo życia, skronie przysypała siwizna, odeszły koszmary i konspiracji, i inwigilacji. Dla ojca Sławomira nadszedł czas służby w małym prowincjonalnym klasztorze, czas jednako szczęśliwy, jak czas wzlotów, choć nie ominęły go kryzysy i zwątpienia. Pozostała myśl głęboka, wiara żarliwa i trudna wolność. Duchowy opiekun gdańskich twórców powiada, że teraz nadszedł czas, kiedy trzeba przejść od tłumu do osoby i wspólnoty. Część przyjaciół odeszła. Teresy Lassoty, Jerzego Afanasjewa i kilkorga innych nie ma już wśród żywych. Adam Kinaszewski, Andrzej Drzycimski, Kazimierz Nowosielski, Zbigniew Żakiewicz, Maria Mrozińska, Janina Wieczerska, Zbigniew Jankowski, Aleksander Jurewicz, Halina Winiarska, Henryka Dobosz, ks. Zbigniew Niedałtowski i kilkoro innych uczestniczyli w spotkaniach i nabożeństwach celebrowanych przez ojca Słomę. Ich ożywające przed kamerą wspomnienia przywołują minione wydarzenia, lecz przede wszystkim malują portret człowieka niezwykłego - mądrego, dobrego, niezmiernie tolerancyjnego, skromnego, obdarzonego charyzmą, dzięki której w sposób właściwie niedostrzegalny pomagał ludziom prostować ich drogi, a nawet tych nieochrzonych i półpogan umiał doprowadzić do Boga, a prowadził ludzi indywidalnymi drogami, nieco z boku autostrady Kościoła, lecz pewnie dlatego pomagał burzyć mur nieufności rosnący od czasów Oświecenia między artystami a Kościołem. I jeszcze raz na koniec pada pytanie: jaki czas teraz nastał? Ojciec Sławomir powiada z wahaniem: to czas, w którym trzeba więcej kłócić się z samym sobą, nie z innymi; to czas, w którym musimy prostować się wewnętrznie, a wówczas i tym obok nas będzie sensowniej. [TVP]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Współpraca realizatorska
- Scenariusz
- Zdjęcia
- Oświetlenie
- Dźwięk
- Montaż
- Kierownictwo produkcji
- Produkcjadla Programu 1