ŚWIĘTY GRZECH
- Film dokumentalny
- Produkcja:Polska
- Rok produkcji:2002
- Barwny, 24 min
Parafia ewangelicka w Wieldządzu powstała pod koniec XIX wieku. Plebanię ukończono w 1894 roku. Kościół wzniesiono nieco później. Był piękny, bogato wyposażony, miał nawet centralne ogrzewanie podłogowe. Po 1945 utracił swe funkcje, zabrakło bowiem wiernych. Wyposażenie świątyni rozdzielono między inne kościoły i urządzono w niej magazyn zbożowy. Od pewnego czasu zjeżdżają tam tłumy ludzi, głównie młodych. Przybywają nie tylko z całej okolicy. Pokonują nawet 140 km, jadąc z Bydgoszczy czy Torunia. W byłym kościele bowiem działa dyskoteka, której sława przekroczyła granice ziemi chełmińskiej. Młodzież bawi się w nawach, w zakrystii są toalety, w kostnicy chłodzą się napoje. Nad wyjściem ewakuacyjnym wisi krucyfiks. Dla jednych jest to normalne, inni się oburzają. Każdy ma swoje argumenty za lub przeciw. Dla wielu jednak ten spór w ogóle nie istnieje i nie wdają się w rozważania, co kiedyś było w miejscu zabawy. Współwłaściel dyskoteki zaś pozbył się wątpliwości, kiedy podczas uroczystości otwarcia zechciał ją poświęcić ksiądz. Po wojnie kościół ewangelicki w Wieldządzu stał się własnością państwa. Urządzono w nim magazyn zbożowy. Jakoś nikogo to nie raziło. Świątynia i przylegający do niej cmentarz należały przecież do wrogów, można było bez wyrzutów sumienia niszczyć jedno i drugie. Osiem lat temu magazyn zbożowy już nie był potrzebny. Skarb państwa wystawił obiekt na sprzedaż. Kupili go na spółkę panowie Rink i Weisner. Ten pierwszy jest Niemcem, kościelnym w kościele katolickim. Znał Wieldządz z opowieści żony, pochodzącej z tej wsi. Drugi jest Polakiem, który już wcześniej prowadził dyskoteki w innych miejscach. Jest jeszcze Mirosław Karczewski, kierownik lokalu. Ten z kolei dba o atrakcje. Ściąga do Wieldządza popularne zespoły, organizuje niecodzienne konkursy i pilnuje, by rozbawiona młodzież mimo wszystko nie przekraczała pewnych granic. Nie zgodził się na przykład za striptiz, który jakaś dziewczyna chciała zrobić za butelkę szampana. Dyskoteka podzieliła społeczność wsi. Niektórzy mówią, że to skandal, że nie można zamieniać kościoła w burdel. Inni uważają, że obiekt dawno przestał być świątynią, a protestujący z kółka różańcowego są zakłamani, bo spokojnie patrzą, jak ich dzieci się w nim bawią. Dodają też, że skoro taką decyzję powziął Niemiec, to zwolnił ich od wątpliwości. Dorzucają też, iż polskie kościoły i cmentarze na kresach są bardziej niszczone i bezczeszczone. Najwięcej jednak zastrzeżeń ma Maciej Obremski, piastujący w Toruniu urząd wojewódzkiego konserwatora zabytków. Ostro krytykuje sposób, w jaki "uporządkowano" cmentarz, by urządzić parking. Nie może zaaprobować, że w taki sposób zniszczono genius loci - ducha miejsca, w którym wiele pokoleń myślało o Bogu, modliło się do Niego, a może i z nim wadziło. Uważa, że wprawdzie desakralizacji tego miejsca dokonano już dawno, to jednak utworzenie w nim dyskoteki jest profanacją. W świecie nie dokonuje się tak drastycznych przedziałów między sacrum a profanum: w byłych świątyniach zakłada się hotele, sale gimnastyczne. Lech Skonieczka natomiast, wójt gminy Płużnica, nie kryje zadowolenia. Jego zdaniem, gmina zrobiła niezły interes, ludzie znaleźli zatrudnienie, a wieść o dyskotece szybko się rozniosła i jest dobrą promocją okolicy. Można też w Wieldządzu usłyszeć uwagę, że czasy się zmieniają. I retoryczne pytanie: co będzie za 50 lat z naszymi kościołami katolickimi? [TVP]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Scenariusz
- Zdjęcia
- Współpraca operatorskaJanusz Szweda
- Oświetlenie
- Dźwięk
- Montaż
- Napisy
- Redakcja
- Kierownictwo produkcji
- Produkcjadla Programu 2