POWODZIANIE
- Serial dokumentalny
- Produkcja:Polska
- Rok produkcji:2001
- 6 x 24'
To był tragiczny lipiec. Powódź uderzyła najpierw na północy kraju, a potem na południowym wschodzie. Liczba zalanych ziem, zniszczonych domów, ludzi pozbawionych dorobku całego życia rosła z każdym dniem. W Gdańsku Oruni wysoka woda ugodziła w najbiedniejszych. Zresztą nie wybierała ofiar. Wobec żywiołu wszyscy byli równi - jednako bezradni, przerażeni, zrozpaczeni. Kiedy woda opadła, odsłoniła obraz zniszczeń. Lecz to, czego dokonała w ludziach, okazało się nie mniej straszne niż zniszczenia materialne. Właśnie bohaterowie tej opowieści znaleźli się w sytuacji dramatycznej.
[www.tvp.com.pl]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Scenariusz
- Zdjęcia
- Opracowanie muzyczne
- Montaż
- Produkcja
1
- Odcinek serialu
- 24'
Wojtek i Bronisław mieszkali w Gdańsku Oruni. Helena i Józef oraz Aniela z 90-letnią matką Michaliną - w małopolskich Lachowicach. Wojtek stracił dom. Początkowo mieszkał w szkole, w której powodzianie znaleźli tymczasowe schronienie. Potem przeniósł się do specjalnie dla nich utworzonego hotelu. Jeszcze w szkole czekał na odwiedziny bliskich. Bezskutecznie. Teraz czasem przyjeżdża do niego bliźniacza siostra Anna. A Wojtek konstatuje, że woda zabrała mu własny dach nad głową, pracę, zdrowie psychiczne i uświadomiła, że nie ma rodziny. Rozwiódł się już wcześniej. Żona z trzema synami przeniosła się do Tczewa, gdzie mieszka też Anna i jego trzej bracia. Na Piotra, najstarszego, Wojtek czeka teraz codziennie. I nie może zrozumieć dlaczego brat, niegdyś jego idol, nie chce mu udzielić emocjonalnego wsparcia. Helena i Józef mieli świętować trzydziestolecie małżeństwa, kiedy przyszło nieszczęście. Nieustanne opady spowodowały osunięcie się zbocza, na którym stał ich dom. Budowali go i urządzali wiele lat. Żyli w nim z dwiema córkami, zięciem i wnukami. Teraz starsza córka z mężem i dziećmi przeniosła się do teściowej. Ich z młodszą córką przygarnął sąsiad. Tęsknią za tym, co było i codziennie chodzą na osuwisko, gdzie z gruzów swego domu wyciągają różne drobiazgi - ślady dawnego życia. Aniela kilka miesięcy wcześniej pochowała męża. Ona także straciła dom w wyniku osuwiska. Wraz z wiekową matką znalazła tymczasowe lokum w niewykończonym domu, który w Lachowicach buduje córka sąsiadki. Pod ten dom właśnie podjechał samochód. Dwaj mężczyźni wynieśli z niego nowiutką pralkę automatyczną. To pierwsza taka pralka w życiu Anieli. W innych okolicznościach pewnie nie posiadałaby się z radości. Teraz - zawieszona w tymczasowości i pozbawiona perspektyw - zalewa się łzami. Bronisławowi powódź zabrała nie tylko skromny domek, także żonę Agnieszkę, której serce nie wytrzymało ciężaru nieszczęścia. Mieszka w hotelu dla powodzian z Oruni. Codziennie jeździ do starego domku. Zakwalifikowano go do rozbiórki, a jednak nadal mieszka w nim jego córka z trojgiem dzieci. Bronisław zawozi im to, co uda mu się zdobyć z pomocy dla powodzian. Jest zły na córkę. Nie chce, by wnuki żyły w wilgoci i stęchliźnie. Jest też przekonany, że gdyby przeniosła się do hotelu, szybciej dostaliby mieszkania. Marzy o własnej kawalerce.
[www.tvp.com.pl]
2
- Odcinek serialu
- 24'
Bronisław idzie na cmentarz, na grób żony. Czuje się bardzo osamotniony, zwłaszcza że nie może porozumieć się z córką. Tymczasem Danuta odwiedza sąsiadkę, Jagodę, która - podobnie jak ona - woli mieszkać w wilgoci, z grzybem i pleśnią, niż przenieść się do hotelu. Wspierają się wzajemnie, a dziś postanowiły wybrać się razem do Wydziału Lokalowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku, by dowiedzieć się, jakie mają szanse na mieszkania. Wojtek po wizycie u psychiatry jedzie do Tczewa, do siostry. Zastaje tam syna, Sebastiana. A Anna zaraz dzwoni do brata Zygmunta, który wkrótce przyjeżdża. Wojtek jest przybity. Mówi bratu, że po tym potopie uświadomił sobie, że nie ma rodziny i już jej nie będzie miał. Po śmierci matki, sześć lat temu, jeszcze wszyscy razem byli na pogrzebie. Kiedy jej zabrakło, więzi rodzinne pękły, jak się okazuje - nieodwracalnie. Syn wprawdzie obiecuje mu, że odwiedzi go wraz z braćmi, czy jednak można w to wierzyć, skoro nie zrobił tego do tej pory? Józef, emerytowany górnik, i jego żona Helena cudem uszli z życiem. Są zrozpaczeni. Całe swoje wcześniejsze życie poświęcili domowi. Ciągle coś przerabiali, udoskonalali. Myśleli, że teraz będą już mogli odpocząć, żyć godnie, a nawet gdzieś wyjechać, zobaczyć kawałek świata. Osuwisko w ruinach domu pogrzebało ich przeszłość i przyszłość. Teraz będą musieli budować drugi dom. Bratowa odstąpiła im działkę. Chcieliby zacząć prace, lecz nie mogą tego zrobić bez pomiarów geodetów, a ci swój przyjazd odkładają z dnia na dzień. Józefa zabija bezczynność. Danuta z Jagodą idą do Wydziału Lokalowego w Gdańsku. Jagoda dowiaduje się, że jej sytuacja jest beznadziejna. Trzynaście lat wcześniej bezprawnie zajęła pustostan w Oruni. Przez wszystkie te lata wnosiła wszelkie opłaty. Urzędnicy je przyjmowali, lecz nie chcieli jej zameldować. Bez zameldowania nie ma prawa do mieszkania zastępczego. Po rozbiórce zżeranego wilgocią budynku, która wcześniej czy później nastąpi, już definitywnie zostanie z dziećmi bez dachu nad głową.Tymczasem w Lachowicach Aniela i jej matka są załamane. Jak wynika z krążących pogłosek, będą musiały same zbudować nowy dom. Na szczęście, na zebraniu z powodzianami dowiadują się, że one - dwie wiekowe kobiety bez żadnego wsparcia - mogą liczyć na mieszkanie w budynku socjalnym. Kiedy? Nie wiadomo, takiego budynku jeszcze nie ma. Aniela więc, jak co dzień, idzie pod swój dom, który pozornie nietknięty stoi na osuwisku. Drzwi są jednak zamknięte, a umieszczony na nich napis głosi, że wejście do środka grozi śmiercią. Bronisław spotyka się ze starszą córką, Elżbietą. Mają iść w jego sprawie do Wydziału Lokalowego. Po drodze dowiadują się od Danuty, że ona już ją załatwiła. Dostaną mieszkanie, wspólne. Marzenie Bronisława o kawalerce nie spełni się nigdy.