SPOTKANIA Z SYBERIĄ
- Serial dokumentalny
- Produkcja:Polska
- Rok produkcji:2000
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseria
- Scenariusz
- Zdjęcia
- Asystent operatora kamery
- Opracowanie muzycznew napisach określenie funkcji: Ilustracja muzyczna
- Dźwięk
- Realizacja dźwięku
- Montaż
- Kierownictwo produkcji
- ProducentWanda Jackowska
- ProdukcjaTelewizja Polska - I ProgramAgencja Publicystyki i Edukacji
- Lektor"Jestem Sybirakiem""Katolicy w Irkucku"
- TłumaczenieElżbieta Sikora
JESTEM SYBIRAKIEM
- Odcinek serialu
- 28'
Bohater filmu, Aleksander Wierbil, po niemal pół wieku jedzie
odwiedzić miejsce swego zesłania. W czasie długiej podróży koleją
transsyberyjską opowiada o swoim życiu i rozmawia z Rosjanami -
pasażerami z pociągu i drobnymi handlarzami, którzy sprzedają
żywność na peronach. Z rozmów tych wyłania się obraz współczesnej
Rosji, widziany z perspektywy ludzi, którzy ledwie wiążą koniec z
końcem. Pan Aleksander dociera do celu swej podróży - miejscowości
Gorochowo w pobliżu Irkucka. Tam spotyka towarzyszy dawnej
niedoli, ludzi, którzy pamiętają go sprzed lat i odnoszą się do niego
z sympatią i sentymentem. Z ich rozmów wynika, że losy pana
Aleksandra na Syberii potoczyły się inaczej niż większości zesłańców.
Uczył się, ukończył kilka kursów, zajmował się handlem, a za
zarobione pieniądze kupił swej rodzinie dom, a sobie motocykl. Po
kilku latach wrócił do ojczyzny.
Aleksander Wierbil urodził się na Wileńszczyźnie. W marcu
1949 roku do drzwi jego domu zapukali enkawudziści. Całą rodzinę
wsadzili do pociągu jadącego na Sybir, wraz z rzeszą innych ludzi,
najbliższych sąsiadów i nieznajomych. Upiorna podróż trwała wiele
dni, stłoczeni w bydlęcych wagonach zesłańcy odchodzili od zmysłów.
Pociąg zatrzymał się na stacji Ussolie - Sybirskoje. Dalszą podróż
odbyli na barkach. Rodzina pana Aleksandra została przydzielona do
kołchozu "Czerwona Gwiazda" w Gorochowie, trafili tam również ich
sąsiedzi. Od miejscowego komendanta NKWD dowiedzieli się, że
"przesiedleńcy" mają zagospodarować tutejsze ugory, i że przyjechali
tutaj "z własnej woli". Czekał tu na nich dochodzący do minus 60
stopni C mróz i nieustanny głód. Jednak panu Aleksandrowi udało się
dowieść, że człowiek jest w stanie poradzić sobie w najtrudniejszych
nawet warunkach. Kilka miesięcy po przyjeździe został przyjęty na
kurs traktorzystów. Pracował jako kierowca traktora i mechanik,
następnie ukończył kolejne kursy i został zastępcą brygadzisty. Po
wypadku pracował jako magazynier. Dorabiał sprzedając tytoń w
Irkucku. Wraz z rodzicami odkładał pieniądze - w końcu kupili
niewielki dom. Dom ten do dziś stoi w Gorochowie. Dzisiejsi
mieszkańcy dbają o niego tak, jak niegdyś rodzina pana Aleksandra,
której w 1955 roku udało się wrócić do Polski.
[www.tvp.com.pl]
KATOLICY W IRKUCKU
- Odcinek serialu
- 17'
Irkuck jest stolicą największej katolickiej diecezji na świecie.
Rozciąga się ona od Kraju Krasnojarskiego do Sachalina i od Oceanu
Lodowatego po granicę z Mongolią i Chinami. Jej obszar wynosi
około 10 milionów kilometrów kwadratowych. Żyje w niej 16
milionów ludzi, z których około miliona ma katolickie korzenie. O
historii i dzisiejszej misji Kościoła w tej części Syberii opowiada
ksiądz Ignacy Pawlus, proboszcz katolickiej parafii w Irkucku. On też
będzie przewodnikiem po tym pełnym sprzeczności i tajemnic mieście.
Dzisiejszy Irkuck to niezwykła mieszanka historii i
nowoczesności. W wielu punktach miasta zachowała się drewniana
zabudowa z XVIII i XIX wieku. W jej pobliżu wznoszą się
nowoczesne budynki mieszkalne. Na głównych placach nadal stoją
pomniki Lenina i Marksa. Jednak wiele spośród zabytkowych, XVIII
wiecznych cerkwi zwrócono ich prawowitym właścicielom. W
dzisiejszym Irkucku bez trudu odnaleźć można ślady obecności
Polaków. Począwszy od XVIII wieku miasto było miejscem zesłania
wielu polskich patriotów. Pod koniec XIX wieku zbudowali
neogotycki kościół. Wśród zesłańców było wielu księży. Na dalekiej
Syberii krzewili katolicką wiarę. Pomagali przetrwać kolejnym
pokoleniom Polaków deportowanych przez sowieckie władze. Te
ostatnie przekazały gmach polskiego kościoła miejskiej filharmonii.
Sytuacja ta trwa do dziś, ale ksiądz Pawlus ma nadzieję, że w końcu
kościół zostanie oddany parafianom.
[www.tvp.com.pl]
WIERSZYNA - POLSKA WIEŚ NA SYBERII
- Odcinek serialu
Sybir kojarzy się Polakom z katorgą, masowymi deportacjami,
łagrami, dramatem tysięcy rodzin. Niewiele osób wie, że nasi rodacy
jeździli tam również za chlebem. Andrzej Gajewski proponuje
opowieść o Polakach, którzy na początku XX wieku wyjeżdżali na
Syberię nie w kajdanach, ale dobrowolnie - jako osadnicy. Zbudowana
przez nich wieś o nazwie Wierszyna stanowi do dzisiaj oazę polskości.
Położona jest w Buriackim Okręgu Autonomicznym około 150 km na
pn. wsch. od Irkucka. W 1910 roku przyjechało tu sześćdziesiąt
polskich rodzin. Otoczona malowniczymi górami dolina wydała im się
znakomitym miejscem do zbudowania osady. Udało im się ułożyć z
Buriatami, rdzenną ludnością tych okolic. Przyzwyczaili się do
surowego klimatu i dzikości tutejszej przyrody. Przetrwali rewolucję,
kołchozy i represje komunistycznej władzy. Ich potomkowie
gospodarują na Syberii do dziś. Niedawno prawie wszystkie polskie
rodziny wystąpiły z buriackiego kołchozu i utworzyły spółkę rolną o
nazwie "Wierszyna". Uprawiają 2000 hektarów ziemi.
Na przełomie XIX i XX wieku car Mikołaj II Romanow
postanowił zagospodarować tajgę. Dawał po 300 rubli tym, którzy
zechcieliby się tam osiedlić. W owych czasach była to poważna suma.
Wiele rodzin zdecydowało się na wyjazd. Mogli zająć tyle ziemi, ile
zdołają uprawiać. Wśród chętnych byli Polacy. W 1910 roku założyli
na Syberii własną kolonię - wieś Wierszynę. Na początku przyjechało
tu kilkadziesiąt rodzin z Sosnowca, Olkusza i Dąbrowy Górniczej.
Planując tę wielką przeprowadzkę nie zdawali sobie sprawy z ogromu
pracy, jaka ich czekała. Jednak już na miejscu podjęli wyzwanie. W
upalne lato wytrwale karczowali tajgę. Potem musieli się bardzo
spieszyć z wykopaniem ziemianek, żeby przetrwać swoją pierwszą
zimę. A zima na Syberii jest bardzo długa i niezwykle mroźna.
Temperatura spada nawet do minus 60 stopni C. Następną zimę
spędzili już w solidnych, drewnianych domach, z których wiele stoi
do dziś. Zbudowali też kościół. Uprawiana z mozołem ziemia dawała
dobre plony. Wybuch rewolucji 1917 roku zburzył ich szczęście.
Odtąd polscy osadnicy narażeni byli na krwawe represje ze strony
komunistów. Wielu z nich uznano za kułaków i rozstrzelano. Polski
kościół został zburzony. Oficjalnie nie wolno było posługiwać się
językiem polskim. Mimo prześladowań Polacy zdołali przetrwać. Ich
potomkowie do dziś uprawiają ziemię na Syberii. Pani Ludmiła
Wieżentas z domu Figura jest jedną z nich. W programie będzie
przewodnikiem po Wierszynie i jej niezwykłej historii.
[www.tvp.com.pl]