MARZENIA SĄ CIEKAWSZE
- Film dokumentalny
- Produkcja:Polska
- Rok produkcji:1999
- Gatunek:Film o sztuce
- Barwny, 3 części x ok. 30 min
Bardzo interesująca trzyczęściowa opowieść Andrzeja Wajdy o filmach, które chciał nakręcić, lecz z bardzo różnych powodów mu się to nie udało, czego w kilku przypadkach żałuje do dziś.
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Reżyseriaw napisach określenie funkcji: Realizacja
- Asystent reżysera
- Scenariusz
- Zdjęcia
- Operator kameryczęść 1część 2
- Współpraca operatorskaczęść 2
- Oświetlenieczęść 2
- Scenografiaczęść 2
- Muzyka
- Dźwięk
- Montaż
- Montaż elektroniczny
- Kierownictwo produkcji
- Producent wykonawczy
- Produkcja
- Bohater
1
- Część
- 32 min
Reżyser wspomina, że swego czasu zapragnął przenieść na ekran jedno z opowiadań Schnitzlera. Do roli uwodzicielskiej aktorki wymarzyłsobie Romy Schneider. Zwlekał ze złożeniem jej propozycji. Kręcił właśnie "Dantona", kiedy na planie zjawił się mocno spóźniony Depardieu z wieścią, że gwiazda niespodziewanie zmarła tej nocy. W trakcie realizacji "Lotnej" uświadomił sobie, że popełnił błąd w obsadzie. Nabrał przekonania, że gdyby rolę zakochanego w koniu sierżanta powierzył Zbyszkowi Cybulskiemu, aktor zrobiłby z tego obrazu zupełnie inny film. Potem nosił się z zamiarem nakręcenia filmu, który pozwoliłby Cybulskiemu pokazanie się od innej strony, niż to zrobił w "Popiele i diamencie". Niespodziewane odejście aktora unicestwiło ten projekt. Dalej Andrzej Wajda wspomina swoją znajomość z Agnieszką Osiecką, która zresztą studiowała w szkole filmowej, lecz kino jej nie uwiodło - zwyciężył talent liryczny. Reżyser myślał o ekranizacji jej powieści "Zabiłam ptaka w locie", lecz od tego pomysłu odwiódł go ówczesny minister kultury i sztuki. Do dziś jednak nie daje mu spokoju pomysł Osieckiej na fabularny film o Piwnicy pod Baranami, który ciągle jest do zrealizowania, mimo odejścia poetki, a zwłaszcza głównego bohatera tego projektu - Piotra Skrzyneckiego. Reżyser żałuje też, że swego czasu nie zwrócił się do profesjonalistów, by przekształcili w scenariusz jego zdaniem fantastyczny pomysł dwóch młodych ludzi na pokazanie w filmie fabularnym paimętnych wydarzeń w Poznaniu w 1956 roku. Po raz pierwszy natomiast spotkał się z zakazem nakręcenia filmu, kiedy przystąpił do przeniesienia na ekran opowiadania początkującej wówczas pisarki Moniki Kotowskiej "Jesteśmy sami na świecie". Była już obsada, znaleziono ruiny, w których miały być kręcone zdjęcia. Szef kinematografii powiedział jednak nie, uznając, że obraz ten byłby dwuznaczny moralnie. Przez zupełny przypadek Wajda znalazł się w seminarium duchownym przed trzystoma klerykami pochodzącymi ze Śląska. Spotkanie zaowocowało scenariuszem o dwóch alumnach - mieli ich grać Olgierd Łukaszewicz i Jerzy Radziwiłowicz - których drogi się rozchodzą. Jeden trwa przy swoim powołaniu, drugi zostaje górnikiem, działaczem wolnych związków zawodowych. W opinii reżysera byłby to piękny i ciekawy film, lecz po pierwszych zdjęciach stracił w niego wiarę i bezpowrotnie porzucił ten pomysł. A byłaby to jaskółka "Solidarności" i nowych czasów, a także coś na kształt pierwszej części "Człowieka z żelaza". Dwadzieścia lat temu doszedł do wniosku, że doskonale byłoby zrealizować "Kartotekę" Tadeusza Różewicza, ustawiając łóżko bohatera na warszawskim rondzie u zbiegu ul. Marszałkowskiej i al. Jerozolimskich. Nie zrobił tego. Dopiero teraz interesującym wyjaśnieniem istoty tego pomysłu reżyser kończy pierwszą część swojej frapującej, rozrachunkowej opowieści siedząc z tekstem "Kartoteki" na brzegu łóżka ustawionego właśnie na tym rondzie. [TVP]
2
- Część
- 33 min
Druga część frapującej opowieści Andrzeja Wajdy o jego niezrealizowanych projektach filmowych. Na początek zaskakuje pomysłem wystawienia w teatrze "Zemsty" Fredry tak, jakby to była sztuka japońska i pragnieniem zobaczenia jej na ekranie sfilmowanej przez Japończyka. Dalej, w bardzo ciekawy sposób dokonuje analizy "Przedwiośnia" i wyjaśnia, dlaczego ostatecznie nie podjął się ekranizacji tej powieści, choć z zamiarem tym nosił się wiele lat. Ciekawym też pomysłem jest pokazanie Sienkiewicza w Ameryce - tego, jak widział ten kraj i jak zrozumiał, co to jest amerykańska wolność, o czym pisał w swoich felietonach. Bardzo pociągał reżysera opis zamachu w Sarajewie w 1914 roku zawarty w historycznej książce Dediera, który zebrał w niej fakty i szczegóły zaskakujące, stanowiące wyśmienitą materię na film, a jednocześnie dowodzące, że najlepszym scenarzystą jest życie. W 1973 roku Andrzej Wajda wystawił w krakowskim Starym Teatrze "Biesy" według Dostojewskiego. Nie zdał sobie wtedy sprawy z tego, że na potrzeby filmu należałoby z "Biesów" wybrać inny wątek niż dla teatru. Jakiś czas potem będąc we Francji odwiedził Simone Signoret, do której przyjechał także Yves Montand. Miał przed sobą parę aktorów, którzy doskonale zagraliby w filmie, którego pomysł skrystalizował mu się później. Wtedy jednak doznał kompletnego zaćmienia. Innym potwierdzeniem tego, że życie pisze najlepsze scenariusze, jest usłyszana przez reżysera opowieść pewnego rosyjskiego aktora, który spędził noc ze statystką i zdał sobie sprawę, że jest to kobieta jego życia. Chciał jej to okazać, wyszedł więc rano do sklepu, by kupić produkty na śniadanie. Kobieta jednak mieszkała w blokowisku, w którym był po raz pierwszy. Szukając sklepu, zgubił drogę do jej domu. Mimo wysiłków nigdy już statystki nie odnalazł.Tę część swojej opowieści Andrzej Wajda kończy przedstawieniem swojego nieudanego pomysłu na serial o Fryderyku Chopinie i bardzo ciekawego projektu, którego bohaterami byliby George Sand, Fryderyk Chopin i niedokończony portret obojga pędzla Delacroix. Potret, który ktoś przeciął na pół i sprzedał jego części oddzielnie, aż ostatecznie znalazły się w dwóch różnych miejscach. [TVP]
Ekipa
pełna
|
skrócona
|
schowaj
- Obsada aktorska
3
- Część
- 30 min
Trzecią część swej opowieść o niezrealizowanych projektach filmowych Andrzej Wajda zaczyna prezentacją zaskakującego pomysłu nakręcenia "Kordiana" w wersji, która - w przeciwieństwie do oryginału Słowackiego - byłaby zrozumiała dla Europejczyków. Akcję mianowicie przeniósłby w lata 60. lub 70. XX wieku, a bohaterem uczynił czarnoskórego młodzieńca z jednego z afrykańskich krajów walczących o niepodległość. Kolejny pomysł był dość przewrotny. Oto dyktator któregoś z niewielkich krajów sprowadza do siebie z Europy znanego reżysera, by nakręcił dla niego. Ten, w miarę kręcenia, domaga się coraz to nowych środków, włącznie z armią. I nagle obala dyktatora, zajmuje jego miejsce. Ciekawym pomysłem była też ekranizacja "Jądra ciemności" Conrada. Akcję filmu Wajda przeniósłby w lata II wojny światowej, a jej bohaterem uczyniłby niemieckiego humanistę, który rusza na front wschodni w poszukiwaniu przyjaciela. Najboleśniejszą luką w polskim kinie jest dla Wajdy brak filmu o tragedii Katyńskiej. Nie zrobił go, choć zginął tam jego ojciec. Nigdy jednak nie miał klarownego pomysłu na taki film. Dalej reżyser wspomina Munka i jego świetny pomysł na "Zamach", który wówczas właśnie wszedł na ekrany w reżyserii Passendrorfera. "Jutrznię" Krzysztofa Pendereckiego Wajda dostrzegł jako muzykę towarzyszącą obrazowi zagłady kultury Łemków. Jego zaś współpraca z Jerzym Andrzejewskim zakończyła się w sposób nie filmowy, lecz literacki. Na prośbę reżysera pisarz obmyślił zarys scenariusza współczesnego "Wesela", ale ostatecznie zamiast scenariusza napisał powieść "Miazga". Ekranizacja opowiadania Lwa Tołstoja "Za co" nigdy nie doszła do skutku, Wajda bowiem w połowie lat 60. nieopatrznie z takiego zamysłu zwierzył się radzieckiemu ministrowi kultury, a ten natychmiast stwierdził, że byłby to film antyradziecki.Opowieść zamyka zrealizowane marzenie Wajdy. Otóż, zawsze chciał nakręcić film o swoim dzieciństwie. Wprawdzie nie zrobił tego, lecz film ten dostrzegł w ekranizacji "Pana Tadeusza". [TVP]