SAMO ŻYCIE
20
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Elżbieta płacząc oświadcza mężowi, że potwornie się myli podejrzewając ją o romans. Henryk uważa za pewne, iż żona załapała HIV-a od kogoś, z kim sypia, tak więc jej zapewnienia o wierności uznaje za kłamstwo. Elżbieta zauważa, że mąż zbyt szybko odpowiedział sobie na wszystkie pytania, mówi, że tak nie można, ona przecież go nie oskarża, więc i on nie ma prawa jej o cokolwiek oskarżać, nie ma przecież żadnych dowodów na jej zdradę. Krzyś zaintrygowany płaczem matki pyta co się stało, Elżbieta zabiera syna z pokoju Henryka. Agnieszka paradując w komicznej sukience, którą przyniosła jej Kinga przewracając niemal całe mieszkanie do góry nogami poszukuje swojego pierścionka zaręczynowego, niestety, nigdzie nie może go znaleźć. Jolka stwierdza, że zgubienie pierścionka zaręczynowego przynosi pecha, wciąż też złośliwie komentuje sukienkę Kingi, zauważa, że Agnieszka nie wybiera się na bal przebierańców tylko na eleganckie przyjęcie. Agnieszka chcąc nieco ostudzić złość przyjaciółki stwierdza, że ta sukienka jest może elegancka, ale na swój sposób. Kinga nie daje się udobruchać, stwierdza, że współlokatorski wciąż tylko z niej drwią, a ona zaś jest zdania, że jak dziewczyna idzie na bal to musi być ją widać. Jolka rzuca sarkastyczną uwagę, że najlepiej jakby miała żarówkę na głowie, stwierdza też, że Kinga nie wyzbyła się jeszcze mentalności małomiasteczkowej baby i za grosz nie ma gustu. Agnieszka zdejmuje sukienkę i oddaje ją Kindze, ta zaś z obrażoną miną bez słowa wychodzi z pokoju. Agata spotyka się ze swoim chłopakiem Rafałem, pod domem żegna się z nim nieśmiałym pocałunkiem i wraca do mieszkania. Elżbieta jest zła na córkę za zbyt późny jej zdaniem powrót do domu, przypomina jej, że umawiały się, iż będzie wracała nie później niż o 23.00. Agata cynicznie zauważa, że myślała, że to już nie obowiązuje, podobnie jak i wszystkie inne rzeczy w domu. Elżbieta wyprowadza córkę z błędu, oświadcza jej, że ta zasada nadal obowiązuje, potem zakazuje jej wychodzenia z domu. Agata nie bardzo przejmuje się tym zakazem, stwierdza nawet, że ojciec na pewno pozwoli jej jutro wyjść. Elżbieta jest poruszona krnąbrnością córki, żąda by nie stawiała jej i ojca po dwóch stronach barykady, bo mimo różnic w pewnych kwestiach nadal mają podobne zdania. Agata nie zamierza słuchać kazań matki, chce iść do swojego pokoju, Elżbieta jednak zatrzymuje córkę i informuje ją, iż ich rodzina ma nowy problem, otóż ojciec jest zarażony wirusem HIV. Agata jest wstrząśnięta słowami matki, nie może w to uwierzyć. Tymczasem do Agnieszki telefonuje Piotrek, informuje dziewczynę, że nie może przyjechać do Warszawy i tym samym nie pójdzie z nią na jubileuszowy bal "Samego Życia", wyjaśnia, iż za ostatnie samowolne opuszczenie terenu jednostki dostał karę aresztu. Agnieszka jest nieco podłamana tą informacją, postanawia, że w takim razie nie pójdzie na bal, przekonywana jednak przez Kingę, że nie może odpuścić sobie takiej imprezy decyduje, że jednak nań pójdzie, proponuje też przyjaciółce by poszła tam razem z nią. Kinga jest wniebowzięta, mówi, że dziewczyny w supermarkecie jak im o tym powie zemdleją z zazdrości. Teresa spotyka się ze swoim kolegą Ludo, pracownikiem Prokuratury Rejonowej, chce potwierdzić u niego informacje Szpunara dotyczące afery łapówkarskiej w Ministerstwie Łączności. Mężczyzna jest zdziwiony skąd Jankowska ma takie rewelacje, niczego nie potwierdza ani nie zaprzecza, nic nie widział i nic nie słyszał, radzi tylko by poczekała do południa, zapowiada też, że jeśli jutro w "Samym Życiu" przeczyta coś innego to dla niej już do końca życia będzie milczał jak kamień. Teresa ze słów kolegi wnioskuje, że pogłoski o dymisji ministra Galickiego są prawdą. W redakcji Agnieszka wypytuje Gośkę czy nie widziała przypadkiem jej pierścionka zaręczynowego, dziennikarka zaprzecza, radzi za to by poszukała go tam gdzie ostatnio często bywała, może w gabinecie redaktora naczelnego dając jej tym samym do zrozumienia, że wszyscy już podejrzewają, iż gońcównę i Dunina łączy coś więcej niż tylko sympatia. Elżbieta wraz z dziećmi pojawia się w laboratorium analitycznym gdzie chce poddać się badaniu na obecność wirusa HIV. Z Rowicką rozmawia szpitalny psycholog, pyta ją o przyczyny, dla których chce poddać rodzinę temu badaniu. Elżbieta początkowo nie chce odpowiadać na pytania psychologa, potem jednak przyznaje się, że jej mąż jest seropozytywny i właśnie dlatego zdecydowała się na przebadanie siebie i dzieci. Janina kończy pracę w redakcji, chwilę rozmawia jeszcze z panem Lucjanem, który wciąż nadskakuje Kubiakowej, potem zbiera się do wyjścia do domu. Teresa wraca do redakcji i natychmiast telefonuje do rzecznika prasowego Ministerstwa Łączności prosząc o potwierdzenie pogłosek o dymisji ministra Sergiusza Galickiego. Rzecznik prasowy niczego jednak nie chce potwierdzić. Jankowska radzi się Dunina co zrobić ze swoimi rewelacjami na temat ministra Galickiego, Paweł po zastanowieniu decyduje dać tę informację na pierwszą stronę jutrzejszego wydania "Samego Życia", ma nadzieję, że wkrótce ta sprawa się wyjaśni, bo w przeciwnym razie czekają ich nie lada kłopoty. W gabinecie naczelnego pojawia się też i Agnieszka, która na prośbę Jankowskiej odnalazła w redakcyjnym archiwum zdjęcia ministra Galickiego. Paweł zatrzymuje Agnieszkę na chwilę w swoim gabinecie, chce jej oddać znaleziony pierścionek zaręczynowy, okazuje się jednak, że zostawił go w domu, przy okazji pyta kiedy ślub, dziewczyna jednak sama tego jeszcze nie wie i speszona wychodzi z gabinetu redaktora naczelnego. Mirek wracając do domu przypadkowo dostrzega w samochodzie żonę całującą się z Tomaszem. Jest zaskoczony tym widokiem, wpadłszy do domu chwyta za telefon i dzwoni do żony pytając gdzie teraz jest. Anita odpowiada, że jest w Niemczech gdzie całkiem dobrze idą jej interesy, kiedy zaś od męża dowiaduje się, że ten przed chwilą widział ją na ulicy natychmiast przerywa połączenie. Janina, która akurat wchodzi do domu pyta Mirka kiedy wraca Anita, syn jednak milczy, Anita zaś informuje swojego kochanka, że mąż widział ich razem. Tomasz nie komentuje tej rewelacji, czule tylko całuje Anitę w czoło. [Robert Kufel]
21
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 24 min
Mirek jest poruszony tym, co zobaczył na mieście, w samotności przeżywa zdradę żony. Po chwili w mieszkaniu Kubiaków pojawia się Anita, jej wizyta jest dużym zaskoczeniem zarówno dla Mirka jak i dla Janiny, która nie rozumie skąd synowa się tutaj wzięła. Anita odpowiada, że przyjechała do Maciusia, a kiedy dowiaduje się, że chłopiec jeszcze nie wrócił ze szkoły prosi męża o chwilę rozmowy. Kubiakowa wzdycha ciężko, bo miny Mirka i Anity nie wróżą nic dobrego, czuje, że wkrótce wydarzy się coś złego, nie wie jednak jeszcze co takiego. Anita oznajmia Mirkowi, że odchodzi od niego, prosi by nie kazał się jej tłumaczyć, bo to jej sprawa i jej decyzja, nie ma zamiaru dłużej tak żyć, potem rzuca mu w twarz słowa prawdy, że od dawna zdradzała go z Tomaszem i to z nim chce być oraz że nie ma zamiaru dłużej usprawiedliwiać się ani przed mężem ani przed teściową. Wściekły Mirek ciska o podłogę torbę Anity i krzycząc przypomina jej, że nie wychodziła za mąż za jego matkę tylko za niego, Anita zaś zauważa, że wyszła za niego tylko dlatego, że wkrótce miał się urodzić Maciek i nawet jeśli kiedyś mówili co innego to po prostu się oszukiwali. Mirek odpowiada, że on nie kłamał, raz jeszcze przypomina Anicie, że jest jego żoną, pyta ją co chce teraz zrobić, czy może zniszczyć wszystko to co było między nimi? Anita raz jeszcze powtarza, że już się zdecydowała, kocha Tomasza tak jak nigdy nikogo nie kochała i nic na to nie poradzi. Mirek jest zdruzgotany tym oświadczeniem, wciąż nie może uwierzyć żonie, pyta kolejny raz czy naprawdę chce ona zostawić zarówno jego jak i dom oraz Maćka? Anita odpowiada, że domu nigdy nie mieli, bo to przecież mieszkanie teściowej, a Maćka jak tylko chłopiec skończy szkołę to zabierze ze sobą do Niemiec, tam dziecko na pewno będzie miało lepiej, a mąż powinien się z tego cieszyć. W tym momencie do domu ze szkoły powraca wspominany właśnie Maciek, widząc matkę z radością rzuca się jej w ramiona i chwali swoimi postępami w nauce. Zarówno Mirek jak i Anita proszą chłopca by poszedł do kuchni na obiad, bo rodzice muszą jeszcze chwilę porozmawiać. Kiedy chłopiec wychodzi Mirek oświadcza Anicie, że nigdy nie odda jej Maćka i jeśli teraz ona stąd wyjedzie to może już nigdy nie zobaczyć swojego dziecka. Urażona tymi słowami Anita wstaje i oświadcza, że w ten sposób mąż jej nie zatrzyma. Maciek nie kryje niezadowolenia z faktu, iż matka znowu wyjeżdża, zauważa, że mamy jego kolegów zawsze siedzą w domu. Ania tłumaczy synowi, że taką ma pracę, dodaje, że tym raz wyjeżdża na dłużej, obiecuje jednak, że będzie doń telefonowała i pisała listy, a jak skończy szkołę to zabierze go do Niemiec, gdzie będą mieli własny domek, potem czule żegna się z dzieckiem i schodzi na dół, gdzie już czeka na nią Tomasz. Dopiero teraz Janina pyta syna co ma znaczyć to całe pożegnanie, Mirek jednak nie odpowiada, prosi matkę by zajęła się Maćkiem sam zaś wybiega za Anitą i raz jeszcze próbuje ją zatrzymać. Anita kolejny raz oświadcza mężowi, że nie chce z nim być, potem szybko zbiega na dół, wsiada do samochodu Tomasza i razem pośpiesznie odjeżdżają. Mirek wraca do domu, Janina pyta go co się stało, żąda by syn beż owijania w bawełnę powiedział jej cała prawdę. Mirek komunikuje matce, że Anita odeszła od niego i wyjechała z kochankiem do Niemiec. Janina jest wstrząśnięta słowami syna, z wrażenia aż przysiada na krześle, potem pyta go co chce teraz zrobić. Zdenerwowany Mirek podniesionym głosem retorycznie pyta co niby ma teraz zrobić, zabić Anitę czy może siebie, a może jej kochanka? Janina nie może pojąć co to za matka, która zostawia swoje dziecko, Mirek jednak wyprowadza ją z błędu i komunikuje, że Anita zamierza wrócić po syna. Kubiakowa zakazuje synowi oddawać Anicie Maćka, bo dopóki nie zabierze dziecka to jeszcze wszystko może się zdarzyć, ale jak już zabierze go ze sobą to koniec. Mirek przyrzeka matce, że nigdy nikomu nie odda Maćka. Paweł szuka czegoś w domu, za chwilę podjeżdża doń Łukasz i pokazując pierścionek Agnieszki pyta ojca czy może tego szuka, kiedy ten potwierdza mówi, że znalazł ten drobiazg na podłodze w salonie, złośliwie pyta też ojca czy ma zamiar nosić ten pierścionek na małym palcu czy też chce się zaręczyć. Paweł zapewnia syna, że ani jedno ani drugie. W redakcji "Samego Życia" wszyscy są bardzo podekscytowani aferą z ministrem Galickim, jest już nawet pierwszy odzew na ich artykuł, do redakcji dzwoni sam minister i oświadcza, że tekst zamieszczony w gazecie to stek bzdur i pomówień i że nie pozwoli nikomu bezkarnie szargać swojego nazwiska, grozi, że wykończy gazetę potem żąda zamieszczenia sprostowania i rzuca słuchawkę. Paweł pyta zespól jak powinien zareagować. Kornacki zauważa, że ten minister jest albo bardzo pewny siebie albo też jest świetnym aktorem. Dunin stwierdza, że jedno i drugie, dodaje, że wytoczyli armatę i teraz pozostaje im tylko czekać na rozwój wypadków, jeśli do godziny 13.00 nie zostanie zwołana konferencja prasowa to leżą, proponuje by póki co wzięli się do pracy. Andrzej pyta naczelnego co dalej z "Benzopolem", Paweł odpowiada, że idą za ciosem, ale trzeba znaleźć jakieś niepodważalne dowody przeciwko tej firmie, najlepiej kogoś kto ma żal do tego konsorcjum, wtedy mogliby się czegoś dowiedzieć. Tymczasem Jacek w barku na jednej ze stacji sieci "Benzopolu" rozmawia z jej pracownicą, zadając jej kilka podchwytliwych pytań dowiaduje się, iż ostatnio "Benzopol" zwolnił kilku swoich długoletnich pracowników, na przykład pana Wiesia. Jacek wyraża pragnienie spotkania się z tym mężczyzną, barmanka informuje go, iż pan Wiesio przychodzi tutaj codziennie koło południa. W redakcji trwa nerwowe oczekiwanie na jakąkolwiek oficjalną reakcję na artykuł w "Samym Życiu" o machlojkach ministra łączności. Zazdrosne o sukcesy Jankowskiej jej koleżanki z satysfakcją patrzą na zdenerwowaną dziennikarkę, stwierdzają, że tym razem Teresa przegięła i jeśli jej rewelacje na temat ministra Galickiego się nie potwierdzą to właśnie ona zapłaci najwyższa cenę. Nagle odzywa się dzwonek telefonu, do aparatu dopada właśnie Jankowska, potem ogłasza wszystkim, że za godzinę odbędzie się konferencja prasowa w ministerstwie łączności, znaczy to, że ich zarzuty znalazły jednak potwierdzenie i Galicki podaje się do dymisji. W redakcji "Samego Życia" wybucha ogólna euforia, wszyscy gratulują Teresie sukcesu, także te dziennikarki, które jeszcze przed chwilą modliły się by Jankowskiej wreszcie podwinęła się noga. Agnieszka przychodzi do gabinetu sekretarza redakcji, Ratajczaka i prosi go o zaliczkę, chce bowiem kupić sobie sukienkę na jubileuszowy bal gazety. Ratajczak zauważa, że nie jest księgowym, proponuje jednak dziewczynie prywatną pożyczkę. Agnieszka pożycza od Ratajczaka 300 zł, fakt ten wzbudza w niektórych pracownikach redakcji zdziwienie, bo sekretarz redakcji słynie ze swojego skąpstwa. Agnieszka radzi się redakcyjnych koleżanek gdzie można kupić jakąś fajną sukienkę, kiedy te jednak dowiadują się jaką kwotą dziewczyna dysponuje wybuchają śmiechem. Jacek rozmawia z panem Wiesiem, byłym pracownikiem "Benzopolu", przyznaje mu się, że jest dziennikarzem i zbiera materiały o jego byłej firmie, a interesuje go wszystko co dotyczy przekrętów na stacjach benzynowych. Pan Wiesio rozżalony zwolnieniem z pracy zdradza Jackowi, że od pewnego czasu w "Benzopolu" dzieją się dziwne rzeczy, na przykład kierownictwo firmy ostatnio bardzo szybko się wzbogaciło. Agnieszka udaje się do butiku "Tuzzi" gdzie zamierza kupić sukienkę na bal, jednak ceny kreacji wprawiają ją w osłupienie i rezygnuje z zakupów. Tymczasem Agata i Elżbieta przychodzą do Poradni Wenerologicznej by odebrać swoje wyniki badań. [Robert Kufel]
22
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 24 min
Elżbieta odbiera wyniki badań, okazuje się, że testy jej jak i dzieci są negatywne, nie stwierdzono u nich obecności wirusa HIV. Kobieta oddycha z ulgą. Agata jednak czuje się oszukana, uważa, że to ojciec kogoś ma, dlatego matka zdecydowała się na rozwód. Elżbieta zapewnia córkę, że ojciec nikogo nie ma, nie on, jednak Agata jej nie wierzy, jest przekonana, że ojciec cały czas ich oszukiwał, wciąż mówił o tych swoich zasadach a sam je łamał, przecież musiał zdradzać matkę, inaczej nie mógłby zarazić się wirusem HIV. Dziewczyna zarzuca matce, że traktuje ją jak dziecko sąsiada, a ona po pierwsze nie jest już dzieckiem a po drugie nie sąsiada, potem z płaczem wybiega z domu. Agnieszka komunikuje koleżankom, że nie wybiera się na jubileuszowy bal w redakcji, powodem jest brak sukienki. Kinga prezentuje Agnieszce kilka swoich sukienek, ale żadna nie jest w jej stylu. Z pomocą dziewczynie przychodzi Jolka, deklaruje, że pożyczy jej pieniądze na sukienkę, potem razem z nią udaje się do butiku "Tuzzi" gdzie znajdą odpowiednią na bal kreację. Agnieszka jest przerażona ceną sukienki, to są przecież jej trzy pensje. Jolka nie zważając na protesty dziewczyny poleca ekspedientce zapakować sukienkę i płaci za nią prosząc jednocześnie Agnieszkę by niczym się nie przejmowała, potem wyjaśnia jej, że zaraz po balu pod byle pretekstem zwróci zakupioną kreację do sklepu. Agnieszce nie bardzo podoba się to rozwiązanie, Jolka jednak odpowiada, że nic ją to nie obchodzi, to ona zapłaciła za tę sukienkę i potem zrobi z nią to co będzie chciała. Elżbieta informuje Henryka o wynikach badań. Rowicki jest bardzo zaskoczony faktem, że testy żony wypadły negatywnie, był bowiem pewny, że to ona zaraziła go HIV-em, mężczyzna nie potrafi zrozumieć skąd wziął się u niego wirus, nie jest przecież pederastą ani narkomanem, nie chodzi do burdelu, bezradny wpada w furię, zaczyna płakać jak dziecko i komunikuje żonie, że w świetle zaistniałych faktów da jej rozwód. Elżbieta stara się uspokoić męża, przytula się doń i czule głaszcze po głowie. Mirek nie zważając na protesty syna, który obawia się drwin ze strony kolegów, odprowadza go do szkoły tłumacząc, że powinni być kumplami, obiecuje, że zapisze go do szkółki tenisowej. Nieoczekiwanie Maciek oświadcza, że chciałby się uczyć niemieckiego. Mirek jest zaskoczony tym pragnieniem syna, rozumie, że syn pamięta obietnicę matki i chce kiedyś pojechać do niej do Niemiec. Tymczasem w redakcji wszyscy żyją już dzisiejszą uroczystością z okazji jubileuszu gazety. Jacek nie zważając na tę imprezę postanawia spotkać się z prezesem "Benzopolu", który zgodził się na rozmowę. Majka próbuje odwieść chłopaka od drążenia afery "Benzopolu", ale ten nie daje się przekonać, ten temat jest dla niego naprawdę ważny, obiecuje, że szybko upora się ze swoim rozmówcą i na pewno zdąży na bal. Pan Lucjan zaczepia w pracy Janinę i mówi, że dopiero oni ba balu pokażą młodym jak się tańczy tango. Kubiakowa ku wielkiemu rozczarowaniu kioskarza odpowiada, że jeszcze nie wie czy pójdzie na tę imprezę, bo jakoś nie ma nastroju do zabawy. Pan Lucjan przekonuje Janinę, że najlepszym lekarstwem na smutek jest dobra zabawa, dodaje, że nie wyobraża sobie tego balu bez niej, nie będzie miał wtedy z kim zatańczyć tanga, do którego przecież trzeba dwojga. Redaktor Jacek Starczewski spotyka się z prezesem "Benzopolu", który opowiada mu dynamicznym rozwoju firmy i rosnącej wartości giełdowej koncernu. Jacek szczególną uwagę wraca na dynamicznie wzrastające zarobki prezesów firmy, którzy pokupowali sobie drogie samochody i pobudowali domy, dodaje, że sam chętnie by się zatrudnił w "Benzopolu", zwłaszcza w pionie serwisu, za który odpowiada dyrektor Kuras. Prezes Lipień nagle zmienia się na twarzy i pyta dziennikarza, dlaczego zespół dyrektora Kurasa wydaje mu się tak atrakcyjny. Jacek mówi, że szczególnie pracownicy tego pionu muszą dużo zarabiać, ujawnia, że jak się dowiedział z wiarygodnych źródeł na wszystkich stacjach sieci "Benzopolu" dystrybutory mają poprzekręcane liczniki, oczywiście w odpowiednią stronę, a jak wiadomo bez służb serwisowych nie da się tego zrobić. Prezes wydaje się być zaskoczony rewelacjami dziennikarza, tym bardziej, że Starczewski wręcza mu kserokopie rachunków ze wszystkich warszawskich stacji "Benzopolu", z których jasno wynika, że liczniki zawyżają ilość rzeczywiście zatankowanego paliwa. Elżbieta Rowicka odwiedza w szpitalu doktor Barbarę Kornacką, informuje ją o wynikach badań jej i dzieci, przyznaje się też, iż od dawna nie sypia z Henrykiem, już dawno stracili ze sobą kontakt i zaczęli żyć osobno, każde w swoim pokoju. Elżbieta uprzedza ewentualne pytania Barbary dotyczące ewentualnej zdrady Henryka, mówi, że to niemożliwe, nie wyobraża go sobie nawet w takiej sytuacji, nie potrafi jednak pojąć w jaki sposób mąż zakaził się wirusem HIV, przecież to nie bierze się z powietrza. Rozmowę kobiet przerywa nagłe wezwanie doktor Kornackiej na reanimację, Barbara wybiegając ze swojego gabinetu obiecuje Elżbiecie, że porozmawiają sobie jeszcze na balu. Prezes "Benzopolu" spotyka się ze Stingerem, dzieli się z nim rewelacjami Jacka Starczewskiego, przysięga, że nic nie wiedział o przekrętach Kurasa, sądzi, że dyrektor pionu serwisowego współpracuje ze swoimi mechanikami. Stinger uspokaja silnie przestraszonego prezesa Lipnia, potem mówi, że trzeba się postarać by ten dziennikarz z "Samego Życia" tyle nie rozrabiał, tę sprawę bierze na siebie, prezes ma natomiast porozmawiać z Kurasem i dowiedzieć się, na jaką sumę ten ich oszukał. Agnieszka prezentuje się Kindze w nowej sukience, dziewczyna wygląda rewelacyjnie. Do jubileuszowego balu przygotowuje się także i Dunin, do kamizelki garnituru wkłada pierścionek Agnieszki, który zamierza jej wreszcie oddać. Z redakcji "Samego Życia" wychodzą już ostatni pracownicy, oni też chcą zdążyć na bal. Tymczasem Jacek zaparkowawszy swój samochód w podziemnym garażu pod budynkiem, w którym mieści się siedziba "Samego Życia" telefonuje do Majki przepraszając ją, że trochę się spóźni, ale musi jeszcze wpaść do redakcji. Majka wściekła, że chłopak ją wystawił rzuca, że idzie na bal sama i odkłada słuchawkę. W tym momencie do Jacka podbiegają dwaj mężczyźni i pakują dziennikarza do bagażnika swojego samochodu, po czym odjeżdżają z piskiem opon. [Robert Kufel]
23
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Rozpoczyna się bal z okazji dziesięciolecia istnienia gazety "Samo Życie". Ratajczak zaprasza wszystkich gości do wspólnej fotografii już na początku imprezy, bo potem, jak wie to w wieloletniego doświadczenia, kiedy już towarzystwu zaszumi w głowie od alkoholu i innych atrakcji nie będzie to możliwe. Majka przychodzi na bal sama, zdziwionej Gosi wyjaśnia, że Jacek wystawił ją do wiatru, niby dzwonił, że jedzie jeszcze tylko na chwilę do redakcji, ale jak dotąd się nie pojawił. Tymczasem porywacze zawożą Starczewskiego do opustoszałego o tej porze roku ośrodka wczasowego pod Otwockiem, tam rozebrawszy go do majtek i skarpetek przywiązują do ściany i zostawiają samego mówiąc, że będzie miał czas zastanowić się o czym warto pisać a o czym lepiej się zbytnio nie interesować. Jubileuszowy bal "Samego Życia" uroczystym przemówieniem otwiera redaktor naczelny gazety - Paweł Dunin, mówi, że chciałby by ich pismo było szybsze, ciekawsze, lepsze, bo to, co dziesięć temu było rewelacyjne teraz jest tylko porządne, a za rok będzie fatalne, ma nadzieję, że kiedy spotkają się przy okazji kolejnego jubileuszu będą mieli największy nakład w Polsce, a dziś w dniu ich święta mogą się bezkarnie cieszyć tym, co już osiągnęli, potem gratuluje wszystkim osiągnięcia stutysięcznego nakładu "Samego Życia", wyraża uznanie wszystkim swoim dziennikarzom za ich rzetelność i odwagę, dowcip i śmiałość. Informacja o osiągnięcie przez "Samo Życie" stutysięcznego nakładu wzbudza wśród zebranych na balu gości potężny aplauz. Paweł w dalszym ciągu swojego przemówienia prosi zaproszonych gości by dzisiaj zapomnieli wszystkim, bo to jest noc szaleństw i dobrych duchów. Agnieszka na balu pojawia się w towarzystwie Kingi, ta dowiedziawszy się, iż facet, który właśnie przemawia to Paweł Dunin jest nieco rozczarowana, że redaktor naczelny "Samego Życia" właśnie tak wygląda, bo zupełnie inaczej go sobie wyobrażała. Po oficjalnym przemówieniu Dunina mikrofon przejmuje wodzirej i zaprasza wszystkich do odbierania kotylionów z numerkami prosząc o łączenie się w pary. Kiedy na balu w towarzystwie swojej matki Danuty pojawia się Teresa obecny także na tej imprezie Kacper Szpunar robi wszystko by jego partnerką była właśnie Jankowska. Kotylion z numerem jeden, który powinien należeć się Pawłowi dziwnym zbiegiem okoliczności trafia do Ratajczaka, który nosi go na plecach, co wzbudza powszechne uśmieszki. Pan Lucjan odnalazłszy przy serwującym dziś darmowe drinki barze Kingę i Agnieszkę pyta o Janinę, bo nie widział jej wśród przybyłych gości. Agnieszka informuje Michalaka, że z tego co wie to ciocia nie wybiera się na ten bal, nie zna jednak przyczyn tej decyzji. Pan Lucjan postanawia, że sam ją o to zapyta, bierze taksówkę i udaje się do mieszkania Kubiakowej. Inną osobą, która nie ma nastroju do zabawy jest Majka, która w żaden sposób nie może skontaktować się z Jackiem, podejrzewa nawet, że coś mu się stało, a jej obawy potęguje fakt, że nikt z zespołu redakcyjnego "Samego Życia" nie ma pojęcia gdzie przepadł Starczewski. Gośka stara się uspokoić zdenerwowaną Majkę, mówi, że Jacek to poważny facet, ale pracoholik, pewnie złapał wiatr w żagle i odpłynął, ale na pewno wkrótce pojawi się na balu skruszony z wielkim bukietem kwiatów. Tymczasem Jacek jak na razie bezskutecznie próbuje uwolnić się z więzów, jakimi skrępowali go porywacze. Oznaczeni kotylionami z numerkami goście na balu łączą się w pary, okazuje się, że Agnieszka i Paweł mają te same numery, parę tworzą też Kacper i Teresa, a Kindze za partnera przypadł Karol, redakcyjny ochroniarz, który chcąc się przypodobać dziewczynie przedstawia się jej jako dziennikarz działu sportowego i chwali się swoimi sukcesami zawodowymi. Wodzirej zaprasza wszystkich na parkiet i ogłasza konkurs na króla i królową balu oraz zabawę polegającą na tańcu z jabłkiem umieszczonym pomiędzy czołami partnerów. Jako pierwsi z tego konkursu odpadają Kinga i Karol, którym najszybciej jabłko upada na podłogę, inni wytrwale próbują walczyć do końca. Kacper Szpunar z coraz większym powodzeniem podrywa Teresę, choć ta ciągle udaje, że nie jest zainteresowana bliższą znajomością z właścicielem gazety "Samo Życie". Bawiący się razem Agnieszka i Paweł są sobą coraz bardziej oczarowani. Tymczasem w mieszkaniu Kubiaków pojawia się pan Lucjan, który mówi, iż zawiódł się na Janinie, bo myślał, że są umówieni na bal, potem przekonuje Kubiakową, że powinna iść na tę jubileuszową imprezę także i jej redakcji. Janina upiera się przy swoim postanowieniu, wtedy Lucjan oświadcza, że bez niej nigdzie się nie ruszy i będzie czekać na dole w taksówce. Mirek próbuje przekonać matkę, że powinna iść na bal, przecież pan Lucjan specjalnie po nią przyjechał, uważa, iż nie ma co robić pogrzebu z faktu, iż rzuciła go żona, to się zdarza, a matka nie powinna się tak wszystkim zamartwiać, dodaje że przecież ona pracuje w redakcji "Samego Życia" niemal od początku i nie wypada by nie pokazała się choć na chwilę na jubileuszu gazety, wszyscy gotowi pomyśleć że jej na nich nie zależy. Janina przekonana argumentami syna decyduje, że jednak pojedzie na ten bal. [Robert Kufel]
24
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Na balu z okazji jubileuszu "Samego Życia" w towarzystwie dwóch pięknych dziewcząt pojawia się współwłaściciel gazety - Igor Szpunar. Przed wejściem czeka jednak na niego Stinger i zaprasza do swojego samochodu na rozmowę gdzie radzi mu, aby wytłumaczył Jackowi, że nie powinien interesować się "Benzopolem", sugeruje by trzymać na smyczy wścibskiego dziennikarza. Igor chce wiedzieć gdzie Stinger uwięził Starczewskiego, mafioso wyjaśnia, iż dziennikarz przebywa na wczasach w ośrodku pod Otwockiem, raz jeszcze przypomina młodemu Stingerowi by wyjaśnił temu pismakowi, że "Benzopol" to spółka, od której powinien trzymać się z daleka. Igor natychmiast wsiada do swojego samochodu i udaje się do wskazanego przez Stingera ośrodka pod Otwockiem, tam bezskutecznie próbuje odnaleźć Jacka, bo temu już wcześniej udało się uwolnić z więzów i niemal nago uciec z miejsca kaźni, po drodze usiłuje zatrzymać jakiś samochód, ale nikt nie chce zabrać niemalże nagiego mężczyzny. Tymczasem zabawa na balu "Samego Życia" rozkręca się na dobre, Andrzej znakomicie bawi się w towarzystwie swoje żony, jednak dowiedziawszy się od Gośki o zniknięciu Jacka postanawia uspokoić bardzo zdenerwowaną Majkę, potem sam telefonuje do redakcji i prosi ochroniarzy by raz jeszcze sprawdzili wszystkie pomieszczenia. Niestety, ochroniarze nie natrafiają na żadne ślady obecności Starczewskiego w redakcji. Na balu Kacper z coraz większym powodzeniem podrywa Teresę, przy barze Jankowska przedstawia matce Szpunara. Danuta jest bardzo zadowolona, że poznała Kacpra, jednak jej głowę zaprząta inna myśl, otóż od pewnego radnego, który także jest obecny na balu "Samego Życia" dowiedziała się, iż pałacyk, w którym mieści się jej Dom Kultury ma być w ramach reprywatyzacji zwrócony właścicielowi i wtedy ten na pewno wyrzuci całą placówkę kulturalną wraz z jej szkółką baletową na bruk, uważa, że córka powinna natychmiast napisać o tym w swojej gazecie. Teresa uspokaja matkę, twierdzi, że to są jakieś plotki, a ona niepotrzebnie martwi się na zapas. Danuta postanawia, że sama zajmie się tą sprawą. Wodzirej ogłasza konkurs karaoke, jako pierwszego na estradę zaprasza Ratajczaka, któremu przypadło w udziale zaśpiewać piosenkę "My, Cyganie'. Sekretarz redakcji być może posiada wielki talent organizacyjny, ale za to wcale nie ma słuchu muzycznego, fałszywym tonem śpiewa wylosowaną piosenkę wzbudzając jedynie śmiech wśród publiczności. Paweł korzystając z okazji podchodzi do Agnieszki i oddaje jej pierścionek zaręczynowy. Kinga prosi koleżankę o numerek do szatni, bo postanowiła urywać się z imprezy ze swoim kotylionowym partnerem - ochroniarzem Karolem. Ratajczak kończąc swoje wokalne popisy zaprasza na scenę redaktora naczelnego. Paweł wzbrania się przed publiczną prezentacją swojego wątpliwego talentu wokalnego, ulega jednak presji i decyduje się zaśpiewać piosenkę z repertuaru Seweryna Krajewskiego "Czekasz na tę jedną chwilę". Agnieszka z uwagą słucha Pawła, a ten patrząc na dziewczynę śpiewa tę wspaniałą piosenkę o miłości jakby tylko dla niej. Do Majki telefonuje Jacek, mówi, że miał wypadek i przebywa na pogotowiu ratunkowym oraz że potrzebuje jakiegoś ubrania. Majka chce natychmiast jechać po Jacka, swoją pomocą służy jej Igor, który dopiero co wrócił na bal, ale jemu tak samo jak i młodej dziennikarce zależy na jak najszybszym odnalezieniu Starczewskiego. Do tańczącej z Pawłem Agnieszki podchodzi Kinga i oddaje jej numerek do szatni, potem opuszcza imprezę ze swoją nową miłością - Karolem. Agnieszka wyjaśnia Pawłowi, że jej współlokatorka jest bardzo kochliwa, dodaje, że ona sama nigdy z życiu jeszcze nic takiego nie przeżyła, wątpi nawet by coś takiego jak wielka miłość w ogóle istniała, bo ona może sobie tylko o tym pomarzyć. Dunin zauważa, że podobno marzymy zawsze o tym, co ma szansę się spełnić, dodaje, że to jest naukowo udowodnione. Wychodząca z lokalu Kinga ku swojemu wielkiemu zdumieniu w drzwiach natyka się na Piotrka, któremu mimo wszystko udało się przyjechać na bal, chłopak pyta o Agnieszkę. Kinga mówi, że Agnieszka gdzieś tam szaleję, Piotr udaje się więc na poszukiwanie swojej narzeczonej. Na balu "Samego Życia" w towarzystwie pana Lucjana pojawia się także i Janina Kubiak, kiedy jednak wchodzą na salę okazuje się, że nie ma tam nikogo, wszyscy nagle gdzieś znikli. Tymczasem wszyscy goście balu na zaproszenie Kacpra Szpunara udaję się na taras gdzie podobno czeka na nich jakaś niespodzianka. Pan Lucjan nie przejmuje się pustkami na parkiecie, niczym gentleman kłania się nisko Janinie i prosi ją do tańca, nic to, że nie gra muzyka, przyrzekł sobie, że zatańczy z nią walca i tak się stanie, choćby i bez muzyki. Niespodzianka przygotowana przez Kacpra to wspaniały pokaz sztucznych ogni, które rozświetlają niebo spowitej już w nocnych ciemnościach Warszawy. Agnieszce jest trochę zimno, Paweł zaprasza ją więc do środka, tam pyta ją jak się czuje. Agnieszka odpowiada, że czuje się wolna jak nigdy w życiu, wolna i lekka, przyznaje też rację Duninowi, że marzenia są tylko takie, jakie mogą się spełnić, a ona boi się teraz tylko siebie, potem pomiędzy Agnieszką i Pawłem dochodzi do pierwszego, nieśmiałego jeszcze pocałunku. [Robert Kufel]
25
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Janina i Lucjan skupieni tańczą walca, Piotrek wciąż poszukuje Agnieszki, która gdzieś na schodach namiętnie całuje się z Pawłem. Te ich miłosne igraszki przerywa wołanie Andrzeja. Spłoszona Agnieszka pośpiesznie ucieka, Kornacki zaś dziękuje Duninowi, bo dzięki jego uporowi został w zespole redakcyjnym "Samego Życia" i teraz może być obecny na tym jubileuszowym balu. Nieco rozkojarzony Paweł wygląda za Agnieszką, a ta uciekając natyka się Piotrka. Dziewczyna jest zaskoczona nagłym pojawieniem się na balu Piotrka, jej konsternacja jest tym większa, bo zdaje sobie sprawę, że będzie musiała mu powiedzieć, iż go nie kocha. Piotrek bierze Agnieszkę w ramiona i przeprasza, że przyjechał dopiero teraz, ale cudem udało mu się dostać przepustkę. Agnieszka bardzo chłodno wita się z chłopakiem, on to zauważa i nie omieszka jej tego wypomnieć. Dziewczyna komunikuje Piotrowi, że muszą poważnie porozmawiać, ale nie tutaj i nie teraz, potem ucieka dalej, sama nawet nie wiedząc dokąd. Piotrek biegnie za Agnieszką, nie bardzo rozumiejąc o co jej chodzi nalega by porozmawiali właśnie teraz. Agnieszka postawiona pod murem zdejmuje z palca pierścionek, oddaje go Piotrowi i oświadcza, że dłużej nie może z nim być. Początkowo chłopak gest dziewczyny przyjmuje za żart, potem nieco urażony przypomina jej, że obiecała mu, iż wkrótce się pobiorą. Agnieszka wprost oświadcza byłemu już narzeczonemu, że o ślubie nie ma co marzyć, bo ona za niego nie wyjdzie. Zdenerwowany Piotrek uważa, że Agnieszce stolica zawróciła w głowie, ale to wszystko da się jeszcze naprawić, decyduje się natychmiast zabrać dziewczynę do Dęblina. Agnieszka wyrywa się z Piotrkowi i mówi, że nie ma ona prawa mówić jej co ma robić, chłopak jest jednak innego zdania, postanawia siłą zawieść narzeczoną do Dęblina. Szarpiącej się z Piotrkiem Agnieszce w sukurs przychodzi Ratajczak, która uwalnia ją z objęć natręta i wyrzuca go na ulicę, dziewczyna zaś zamyka się w łazience gdzie poprawia urwane przez Piotra ramiączko u sukienki i ociera z twarzy łzy, nie wie jednak jeszcze czy to krople żalu czy szczęścia. Igor i Majka odnajdują wreszcie na otwockim pogotowiu ratunkowym skostniałego z zimna Jacka, dziennikarz ubierając się w przywiezione przez dziewczynę rzeczy opowiada im o porwaniu i żądaniu kidnaperów by przestał zajmować się sprawą "Benzopolu". Majka jest zdania, że trzeba wezwać policję, Jacek jednak wyjaśnia, że pielęgniarka jak go tu zobaczyła nagiego to od razu po nich zadzwoniła. Igor za wszelką cenę chce zostać ze Starczewskim sam na sam, dlatego też prosi Majkę by zorganizowała im kawę. Kiedy dziennikarka znika za drzwiami Igor częstuje Jacka whisky i stara się go przekonać, że doskonale zna szefów "Benzopolu", którzy według jego wiedzy są uczciwymi biznesmenami i na pewno nie mają nic wspólnego z jego porwaniem. Jacek raz jeszcze powtarza, że porywacze wyraźnie sugerowali mu odstąpienie od zajmowania się aferą w "Benzopolu". Igor próbuje przekonać dziennikarza, aby wstrzymał się z ogłoszeniem sensacji wokół "Benzopolu", potem wręcza Jackowi dużą sumę pieniędzy w zamian oczekując jego milczenia w tej sprawie argumentując to dobrem gazety, obiecuje też, że osobiście poinformuje prezesa "Benzopolu" o tym, co się wydarzyło. Za chwilę wraca Majka, a tuż za nią policjant, który chce porozmawiać z poszkodowanym Jackiem. Ku zadowoleniu Igora i wielkiemu zdziwieniu Majki Jacek nie zgłasza oficjalnie próby uprowadzenia jego osoby, zaprzecza nawet, że coś takiego miało miejsce, oświadcza, że padł tylko ofiarą pospolitych złodziejaszków, którzy połaszczyli się na jego dokumenty, pieniądze i odzież. Paweł poszukuje na balu Agnieszki, pyta nawet Ratajczaka czy jej gdzieś nie widział. Sekretarz redakcji potwierdza, dodaje, że uwolnił nawet dziewczynę z objęć jakiegoś idioty, który próbował się do niej dobierać. Tymczasem Agnieszka próbuje niepostrzeżenie wymknąć się z balu, odkrywa jednak, że nie ma kluczy do domu. Dziewczynę w szatni odnajduje Paweł, proponuje pomoc w odnalezieniu kluczy, potem pyta czy to prawda, że ktoś próbował ją szarpać na schodach. Agnieszka dość enigmatycznie potwierdza, od razu jednak dodaje, że już wszystko się wyjaśniło, potem wychodzi wraz z Duninem i udają się do klubu "Szary Kot", w którym pracuje Jolka by od niej wziąć klucze do mieszkania. Przed lokalem, w którym miał miejsce jubileuszowy bal "Samego Życia" waruje Piotrek, dostrzegając wychodzących razem Agnieszkę i Pawła postanawia ich śledzić. Jako jedni z ostatni bal w bardzo pogodnych nastrojach opuszczają Janina i Lucjan. Kubiakowa proponuje by spacerkiem wrócić do domu, bo szkoda marnować tak pięknej nocy, potem zwierza się Michalakowi ze swoich domowych kłopotów, ujawnia, że od jej najstarszego syna Mirka właśnie odeszła żona. Lucjan pociesza Janinę, przekonuje, że jeszcze synowa powróci na domowe pielesze. Kubiakowa dziękuje panu Lucjanowi za wspaniałą zabawę, przyznaje, że przy nim zapomniała o wszystkich swoich zmartwieniach. Michalak zauważa, że Janina to zawsze o wszystkich się martwi zapominając przy tym o sobie, a to przecież dzięki niej tak wspaniale się dzisiaj bawił jak za swoich młodych lat, uważa, że wielka z niej dama. Paweł zawozi Agnieszkę do night - club'u "Szary Kot", ich śladem podąża Piotrek. Kiedy Agnieszka postanawia sama odnaleźć Jolkę Paweł korzystając z jej chwilowej nieobecności telefonuje do Andrzeja i tłumaczy, że ze względów osobistych musiał już opuścić bal, pyta też czy odnalazł się Jacek. Paweł jest zdziwiony dowiedziawszy się, iż Starczewski odnalazł się aż w Otwocku, cieszy się jednak, że całe zamieszanie z nim związane zakończyło się szczęśliwie. Po chwili wraca Agnieszka, zdumiona komunikuje Pawłowi, że Jolka od niemal półtora roku nie pracuje już w "Szarym Kocie", sądzi, że chyba coś jej się pomyliło, może kolor tego kota. Paweł mówi, że teraz to na pewno nie uda im się odnaleźć Joli, dlatego proponuje Agnieszce gościnę w swoim mieszkaniu, dziewczyna pomimo oporów zgadza się na tę propozycję, bo i tak nie ma co ze sobą zrobić. Śledzący wciąż Agnieszkę i Dunina Piotrek nie zostaje wpuszczony na teren strzeżonego luksusowego osiedla, na którym mieszka redaktor naczelny "Samego Życia", dlatego też ukradkiem przez podziemny garaż usiłuje dostać się do środka. [Robert Kufel]
26
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Paweł wprowadza Agnieszkę do jednego z pokojów swojego mieszkania, daje jej swoją koszulkę i mówi, że może się tutaj przebrać, sam zaś idzie zaparzyć herbatę. Kiedy Dunin wychodzi Agnieszka z zainteresowaniem ogląda stojącą na biurku fotografię Zofii Poniemirskiej, zaś do Pawła do kuchni przyjeżdża Łukasz i złośliwie zauważa, że ojciec tak po prostu zaprosił sobie do domu panienkę na herbatkę we dwoje, potem głośno, tak by słyszała go Agnieszka zarzuca mu, że sprowadza sobie do domu dziwki. Zdenerwowany zachowaniem syna Paweł zawozi go do jego pokoju i tam czyni mu wymówki. Łukasz nic nie robi sobie z uwag ojca, pyta go nawet czy zapomniał już o zmarłej matce, potem oświadcza, że nie życzy tu sobie wizyt żadnych panienek lekkich obyczajów. Agnieszka urażona słowami Łukasza ucieka z mieszkania Dunina, Paweł próbuje ją gonić, na schodach przeprasza za zachowanie Łukasza i proponuje by poszli razem do Cafe "Kredens", a tam jej wszystko wyjaśni, poza tym ona gdzieś musi się podziać, nie będzie przecież sama chodziła po nocy. Agnieszka także przeprasza Pawła, mówi, że w ogóle nie powinna przychodzić do jego mieszkania, zgadza się jednak na rozmowę w kawiarni. Tymczasem Łukasz nie kryje zadowolenia, że udało mu się w tak prosty sposób pozbyć dziewczyny z domu i raz jeszcze zrobić ojcu na złość. Piotrek wciąż krąży wokół osiedla, na którym mieszka Dunin, zostaje jednak dostrzeżony przez pracownika ochrony i zmuszony do opuszczenia strefy strzeżonej, tym bardziej, że dostrzega Agnieszkę i towarzyszącego jej Dunina jak wyjeżdżają z garażu, jeszcze chwilę biegnie za ich samochodem, po chwili jednak zatrzymuje się zrezygnowany uświadomiwszy sobie, że właśnie definitywnie utracił swoją narzeczoną. Paweł spotyka się z Agnieszką w Cafe "Kredens", raz jeszcze przeprasza ją za incydent w jego mieszkaniu, mówi, że to po trosze jego wina, bo ona powinna coś więcej o nim wiedzieć, wyjaśnia powody zachowania Łukasza, mówi, że to bardzo wrażliwy chłopak, który ma żal do świata, bo do końca życia będzie sparaliżowany i już nigdy nie będzie chodził, dodaje, że syn pomimo swoich dwudziestu jeden lat nie potrafi znaleźć swojego miejsca w życiu, dlatego rozumie ten jego wybuch zazdrości, ale Bóg mu świadkiem, że zrobił już dla niego wszystko, co było możliwe. Agnieszka z uwagą słucha słów Pawła, ten zaś całkowicie otwiera się przed dziewczyną, wyznaje, że w tamtym tragicznym wypadku zginęła matka Łukasza, a syn od tamtej pory jest na wózku inwalidzkim. Agnieszka zauważa, że Paweł nie może się o wszystko obwiniać, on jednak mówi, że nic na to nie poradzi, że nie potrafi myśleć o tym inaczej, dodaje, że nie wie dlaczego, ale zawsze udaje mu się krzywdzić tych ludzi, na których najbardziej mu zależy, potem prosi dziewczynę by postarała się zrozumieć Łukasza i przebaczyć mu jego naganne zachowanie, choć jest świadom, iż jego kalectwo nie usprawiedliwia go w żadnym stopniu. Agnieszka mówi, że nic się nie stało, dodaje, że chciałaby w jakiś sposób pomóc zarówno Pawłowi jak i Łukaszowi. Za chwilę do stolika podchodzi właścicielka lokalu i zarazem przyjaciółka Dunina, Donata, patrząc na zmęczoną Agnieszkę mówi, iż dziewczyna ma chyba dosyć wrażeń na dzisiejszą noc i powinna odpocząć, potem dając Pawłowi klucze do swojej kawalerki proponuje mu by do czasu powrotu tych jej koleżanek tam umieścił swoją nową znajomą. Paweł zaprowadza Agnieszkę do malutkiego mieszkanka Donaty mówiąc jej, że może tu ona zostać tak długo jak zechce, życząc jej dobrych snów i by jutro pamiętała tylko dobre chwile z minionego wieczoru chce odejść, dostrzegając jednak w oczach Agnieszki jakby smutek i pożądanie wraca i zaczyna ją namiętnie całować, potem oboje lądują w łóżku. Rankiem następnego dnia Paweł delikatnie budzi Agnieszkę i przynosi jej do łóżka śniadanie, potem obydwoje wyznają sobie miłość. Agnieszka spożywając śniadanie opowiada historię Kasi Toborek, która przynosiła do szkoły trzy drugie śniadania, a i tak wszyscy musieli uważnie pilnować swoich tornistrów. Paweł zauważa, że tak mało wie o Agnieszce, a chciałby wiedzieć o niej wszystko, co lubi robić, jakiej muzyki słucha, kim są jej rodzice, jak na imię miął jej kot. Agnieszka przytula się do Pawła i mówi, że nie chce się z nim rozstawać, prosi by ją gdzieś zabrał, choćby na spacer po warszawskiej Starówce, której nie miała okazji jeszcze zobaczyć. Paweł z rozkoszą zgadza się na ten spacer, obiecuje, że teraz zawiezie ją do domu a popołudniu udadzą się na Stare Miasto. Zgodnie z obietnicą Dunin odwozi Agnieszkę do domu, dziewczyna nie omieszka wypomnieć Kindze, że zabrała oba komplety kluczy do domu, zaraz jednak dodaje, że może dobrze się stało, bo spędziła romantyczną noc z Pawłem. Kinga jest zdumiona, że Agnieszka miast z Piotrkiem spotkała się z Duninem, mówi, że nigdy by nie pomyślała, że stać ją na takie szaleństwo, potem chce by koleżanka opowiedziała jej jaki jest ten Paweł. Agnieszka wyraża się o Duninie w samych superlatywach, mówi, iż jest ona bardzo kochany, wrażliwy i delikatny, przy nim czuje się naprawdę bezpieczna, potem pyta Kingę o Karola. Kinga mówi, iż Karol jest dziennikarzem działu sportowego "Samego Życia", zna wszystkich piłkarzy, tenisistów i kierowców rajdowych, dodaje, że choć poznała do zaledwie przed chwilą a odniosła wrażenie jakby znała go z tysiąc lat, rozumieją się w pół słowa, mówi, że Karol to facet jej życia. Agnieszka zauważa, że nie kojarzy w redakcji żadnego dziennikarza imieniem Karol, ale może jeszcze nie zdążyła wszystkich poznać. Kinga bierze do rąk podartą sukienkę Agnieszki i z żalem stwierdza, że tego uszkodzenia nie da się zszyć. Agnieszka jest bardzo zmartwiona tym faktem, bo nie wie, co teraz powie Jolce, dodaje też, że była w nocy w "Szarym Kocie", w którym rzekomo pracuje ich współlokatorka, ale okazało się, że ona od dawna już tam nie pracuje. Kinga jest bardzo zaskoczona tym stwierdzeniem Agnieszki, potem wspólnie zastanawiają się gdzie też teraz może pracować Jolka. Tymczasem Paweł wraca do swojego mieszkania gdzie próbuje poważnie porozmawiać z synem, mówi, że nie mogą dłużej tak żyć, chłopak nie może go wciąż atakować, chce by zrozumiał, iż on nie jest jego wrogiem. Łukasz nie bardzo rozumie, o co chodzi ojcu, Paweł oświadcza mu więc iż zakochał się w Agnieszce, tłumaczy mu też, że śmierć matki jest w dalszym ciągu dla niego dużym obciążeniem i nigdy o niej nie zapomni, jednak nie może cały czas żyć wyłącznie pamięcią o niej, dodaje, że Agnieszka może odmienić jego życie a on bardzo by tego chciał. Łukasz z cynicznym uśmieszkiem na twarzy słucha słów ojca, obiecuje jednak, że zastanowi się nad tym co powiedział. Do Dunina do domu dzwoni Jacek, prosi go o natychmiastowe spotkanie w redakcji. Pawłowi nie bardzo to na rękę, bo był umówiony z Agnieszką, świadomy jednak powagi sprawy, jaką ma do niego Jacek telefonuje do dziewczyny i z ciężkim serca odkłada na inny termin ich randkę na Starym Mieście, potem zaś udaje się do redakcji. W gabinecie redaktora naczelnego Jacek opowiada Duninowi o wydarzeniach ostatniej nocy, porwaniu i nie bardzo zrozumiałej dlań misji Igora Szpunara oraz o premii, jaką dostał w zamian za milczenie w sprawie "Benzopolu", pyta też Dunina co z artykułem o aferze w tym koncernie. Paweł jest zdecydowany opublikować artykuł, postanawia jednak wcześniej skontaktować się z Kacprem, telefonuje doń i komunikuje mu, iż musi się z nim koniecznie zobaczyć i że zaraz do niego przyjedzie. Teresa, która spędza noc w łóżku Kacpra ubiera się pośpiesznie, nie zamierza bowiem spotkać się tutaj ze swoim szefem, niepotrzebna jej taka kompromitacja. [Robert Kufel]
27
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Kacper żartuje, że Teresa chce wyjść od niego i nawet ni zapyta jak ma na imię. Jankowska prosi Szpunara by dał spokój, zrobili co mieli zrobić i pora się rozstać. Kacper czuje się dotknięty tym stwierdzeniem, prosi Teresę by nie traktowała go w taki sposób, Jankowska ripostuje, że powtarza tylko jego własne słowa, teraz ona wraca do swoich spraw, on zaś do swoich kartonów, które stanowią gros wyposażenia jego mieszkania. Szpunar nie rozumie dlaczego Dunin nie miałby zobaczyć ich razem, przecież on nie jest gońcem by musiała się go wstydzić. Teresa pyta Kacpra czy gdyby ona była gońcem to by ją spławił, nie czekając jednak na odpowiedź próbuje wyjść. Szpunar próbuje zatrzymać jeszcze swoją kochankę, mówi, że naprawdę nie ma powodu by ukrywać, że są razem, stwierdza, że przecież było im dobrze. Jankowska przypomina, że to miał być czysty układ, ale nie chce by myślał on, iż poszła z nim do łóżka w zamian za informacje, bo nie poszła, ale było - minęło, po czym wychodzi nie odpowiadając konkretnie na pytanie Kacpra kiedy znowu się zobaczą, wsiada do wcześniej zamówionej taksówki i odjeżdża po drodze mijając zmierzającego do Szpunara Dunina. Kinga wciąż zastanawia się gdzie obecnie pracuje Jolka, przecież wciąż gdzieś znika na całe noce, ma pieniądze. Agnieszka przypuszcza, że może ich koleżanka kogoś ma tylko boi się go tutaj przyprowadzić, wreszcie stwierdza, że trzeba ją po prostu o to zapytać. Kinga absolutnie to wyklucza, przecież obie wiedzą jaka jest Jolka, dodaje, iż od dawna czuła że ona coś kręci. Agnieszka nie podejmuje już dalej tego tematu, myśli teraz o Pawle, który tak nagle odwołał ich spacer po warszawskiej Starówce. Kinga stwierdza, że faceci już tacy są, co innego mówią a co innego robią, sama niejednokrotnie się o tym przekonała, sugeruje nawet, że Dunin zabawił się ze swoją atrakcyjną pracownicą, a teraz będzie ją zwodził, dodaje, że Piotrek nigdy by jej tego nie zrobił. Agnieszka uważa, że Paweł jest inny, zapewne wypadło mu coś pilnego, a ona nie ma powodu by mu nie wierzyć, a co do Piotra to przecież mówiła już, że go nie kocha, powiedziała mu to uczciwie prosto w twarz i oddała pierścionek zaręczynowy. Kinga reflektuje się, że palnęła głupstwo, przeprasza przyjaciółkę, ale nie chciała sprawić jej przykrości. Kiedy w mieszkaniu Kacpra Szpunara pojawia się Paweł gospodarz nie ukrywa, iż nie jest zadowolony z tej wizyty, mówi, że nie lubi załatwiać interesów w niedzielę. Dunin ripostuje, że on także, potem przypomina Szpunarowi, że kiedy obejmował stanowisko redaktora naczelnego "Samego Życia" umówili się, że będzie to gazeta niezależna, że nie będzie żadnego rycia pod plecami, teraz jednak nie wie jak jest, ale nie lubi pracować z ludźmi, do których nie ma zaufania. Kacper nie bardzo rozumie o czy Paweł mówi, pyta czy w jakikolwiek sposób nadużył jego zaufania, chce by jasno powiedział w czym problem. Dunin ujawnia, że wczoraj porwano jego dziennikarza, który zajmuje się sprawą szwindli w handlu benzyną, wywieziono go do jakiegoś ośrodka wczasowego, nagiego przywiązano do bramy i próbowano zastraszyć. Kacper pyta Pawła dlaczego uważa, iż on ma z tym porwaniem coś wspólnego, Dunin odpowiada że facetem, który pojechał po tego dziennikarza na pogotowie był Igor Szpunar i nakazał mu milczeć. Szpunar jest zaskoczony rewelacjami Dunina dotyczącymi powiązań jego brata z aferą "Benzopolu", natychmiast wzywa do siebie Igora. Tymczasem Agnieszka postanawia wybrać się na samotny spacer po Starówce, uważa, że to jej dobrze zrobi. Kiedy w mieszkaniu Szpunara pojawia się Igor Kacper bez zbędnych wstępów pyta go co w nocy robił w Otwocku? Igor enigmatycznie odpowiada, że załatwiał pewną sprawę. Kacpra nie zadawala taka odpowiedź, pyta brata co kombinuje za jego plecami i co to za szantażowanie dziennikarzy. Nieco zaskoczony Igor odpowiada, że musiał tak zrobić, bo taki jest układ. Wściekły już Kacper przypomina bratu, że układ to on ma przede wszystkim z nim, a każda sprawa tycząca się gazety jest także i jego sprawą, stanowczo żąda odpowiedzi kto jest odpowiedzialny za porwanie tego dziennikarza. Igor ulega presji i ujawnia, że za porwaniem dziennikarza "Samego Życia" stoi Stinger. Kacper chce wiedzieć dlaczego Stinger zwrócił się z problemem "Benzopolu" właśnie do Igora, może brat nadal prowadzi z tym gangsterem jakieś podejrzane interesy. Młody Szpunar postawiony w ogniu krzyżowych pytań zdradza, że nie oddał Stingerowi pieniędzy, bo mafioso ich nie chciał, teraz jednak trzyma go w szachu i szantażuje. Kacper nazywa brata idiotą, potem pyta co Stinger ma do "Benzopolu". Igor ujawnia tajemnicę Stingera, otóż jego szwindel polega na mieszaniu oleju opałowego z ropą i sprzedawania go jako olej napędowy poprzez stacje paliw "Benzopolu", potem padłszy na kolana błaga brata i Dunina by nic o tym nie pisali, bo Stinger go zabije. Paweł wtrąca, że jeżeli teraz się wycofają to będzie to pierwszy krok żeby mafia uznała, że może robić z gazetą co chce. Kacper oświadcza, że z niczego się nie wycofają, ta informacja to jest ich jedyna broń, "Samo Życie" tak jak kiedyś obiecał to Pawłowi pozostanie gazetą niezależną, Igor zaś opowie im teraz wszystko co wie o interesach Stingera a potem stąd wyjedzie tak daleko jak to jest możliwe, kupi bilet sobie i Ilonie i po prostu stąd zniknie, pojedzie tam gdzie diabeł mówi dobranoc, gazeta zaś od jutra zacznie serial pt. "Stinger", chce, aby mafioso mógł codziennie przeczytać coś o sobie w "Samym Życiu", nie odpuszczą mu, wywleką wszystko, każdy ukradziony samochód, policzą mu każdą przekręconą złotówkę, każdy szwindel, nawet kradzież jabłek w sadzie, w zacietrzewieniu dodaje, że Stinger nie zje w tym mieście miski zupy żeby nie napisali z czego za nią zapłacił, nie podrapie się żeby nie ujawnili w który półdupek. Paweł dodaje, że właśnie tak powinni zrobić. Agnieszka spaceruje samotnie po warszawskiej Starówce, tam odnajduje ją Paweł dowiedziawszy się wcześniej od Kingi dokąd poszła. Agnieszka szczęśliwa, że Paweł jednak dotrzymał danej jej wcześniej obietnicy proponuje by poszli na lody. Teresa po powrocie do domu bierze kąpiel. Danuta wypytuje córkę z kim spędziła noc, domyśla się jednak, że tym kimś był Kacper Szpunar. Teresa nie zaprzecza, uważa jednak, że z tego związku nic nie będzie, to już skończone. Danuta stara się przekonać córkę by tak szybko nie rezygnowała z tego Szpunara, przecież to bardzo interesujący mężczyzna, przy tym bardzo bogaty. Teresa jest nieugięta, swój chwilowy romans z Kacprem uważa za zakończony. Paweł wróciwszy do domu zaś zastaje Łukasza w łóżku zabawiającego się z panienkami z agencji towarzyskiej, Eweliną i Izą.. Dunin czuje się upokorzony zachowaniem Łukasza, rozumie, że to odpowiedź syna na jego romans z Agnieszką. [Robert Kufel]
28
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Henryk starannie segreguje swoje przedmioty i rzeczy osobiste oznaczając je czerwoną taśmą, potem zaprasza Elżbietę do swojego pokoju i komunikuje jej co postanowił, otóż te przedmioty i ubrania należą tylko do niego i tylko on może ich używać, wyjaśnia, iż w ten sposób chce uchronić rodzinę od przypadkowego zakażenia wirusem HIV, dodaje że od dzisiaj wszystko będzie robił sam, sam będzie sobie gotował, sam prał, sam wyrzucał swoje śmieci, a wszyscy domownicy muszą kategorycznie podporządkować się jego decyzjom. Elżbieta z przerażeniem patrzy na męża, stwierdza, iż popada on jakiś obłęd, pyta czy z kimś konsultował te swoje decyzje, zauważa, że inne rodziny jakoś sobie z tym radzą, mieszkają razem przez wiele lat i jakoś nikomu nic się nie stało. Henryk odpowiada, że z nikim nie musiał się konsultować, sam dobrze wie co powinien robić, raz jeszcze żąda by nikt nie wchodził do jego pokoju. Elżbieta uważa, że mąż zwariował, ten odpowiada, że może i zwariował, ale tak trzeba. W szpitalu, w którym po wypadku przebywa Antek Knapik pojawia się pani Daniluk, jest zdziwiona, że chłopak już dzisiaj zostaje wypisany do domu. Nauczycielka wpada na salę Antka, ma pretensje do chłopca, że nic jej nie powiedział, że wychodzi dziś ze szpitala. Antek z nutką sarkazmu w głoście odpowiada, iż myślał, że nie ma takiego obowiązku. Danilukowa komunikuje Antkowi, że zabiera go do domu, do swojego domu. Chłopak odmawia, mówi, że nie chce znowu narażać jej na plotki, tak będzie dla niej lepiej. Nauczycielka odpowiada, że ma gdzieś to, co będą gadali, chłopiec musi mieć normalny dom i znajdzie go u niej. Doktor Barbara Kornacka obwieszcza napotkanemu na szpitalnym korytarzu lekarzowi Karolowi tragiczną wiadomość o śmierci ich ordynatora profesora Ostrowskiego i kilku jego najbliższych współpracowników, którzy ulegli wypadkowi w drodze na sympozjum w Monachium. Karol jest równie wstrząśnięty tą wiadomością jak i Barbara. Do pokoju Henryka wchodzi Krzyś i chce pocałować ojca. Rowicki nie dopuszcza do tego, tłumaczy synowi, że nie może go pocałować, bo jest bardzo chory i mógłby go zarazić, potem wyjaśnia dziecku, iż przedmiotów oznaczonych czerwoną taśmą pod żadnym pozorem nie wolno mu dotykać. Chłopiec nie może zrozumieć dlaczego już nigdy nie będzie mógł pocałować własnego ojca, wybucha płaczem, a Henryk czuje się bezradny, bo nie jest w stanie w przystępny sposób wytłumaczyć tego dziecku. O swojej decyzji Rowicki informuje także Agatę, pokazując jej specjalnie oznaczone przedmioty tylko do jego wyłącznego użytku wyjaśnia, iż w ten sposób chce wykluczyć możliwość zakażenia członków rodziny. Zdziwiona Agata zauważa, że wirusem HIV można się zarazić tylko poprzez krew i drogą płciową, innej możliwości praktycznie nie ma. Henryk twierdzi, że to bzdura, wzburzony wskazuje na siebie i pyta w jaki sposób on niby się zaraził, bo sam nie ma o tym zielonego pojęcia, potem prosi córkę by zrozumiała jego ostrożność, ale nigdy by sobie nie wybaczył gdyby jej, Krzysiowi albo mamie coś się stało, nie może do tego dopuścić, więc nie ma żadnego ale. Doktor Kornacka jest do głębi poruszona tragiczną śmiercią profesora Ostrowskiego, w rozmowie ze swoją koleżanką mówi, że właśnie rozmawiała z jego żoną, kobieta jest w szoku, ale z tego co się zdołała dowiedzieć to winę za ten wypadek ponosi kierowca TIR-a, który zderzył się czołowo z autokarem wiozącym uczestników sympozjum naukowego do Monachium. Równie wstrząśnięta tą tragedią lekarka Grażyna pyta co teraz będzie, kto będzie teraz ich ordynatorem. Oburzona Barbara odpowiada, że w takiej chwili nie wypada nawet o tym myśleć, a co dopiero mówić. Paweł oglądając "szczotkę" jutrzejszego wydania "Samego Życia" w artykułem na pierwszej stronie o "Benzopolu" informuje Jacka, że afera z dystrybutorami to tylko wierzchołek góry lodowej, bo tak naprawdę to ten koncern zajmuje się na wielką skalę sprzedażą w swojej sieci mieszaniny oleju opałowego z ropą. Jacek jest pod wrażeniem tych informacji, pyta skąd Dunin o tym wie. Paweł odpowiada, że to jest bez znaczenia, ale jeżeli chcą dalej o tym pisać to muszą znaleźć dowody na ten nielegalny proceder. Starczewski wprost pyta siedzącego obok Kacpra jego brat Igor jest w to umoczony. Szpunar po długim milczeniu odpowiada, że jego brat jest w tej chwili na lotnisku i za pół godziny opuszcza kraj i od tej chwili na pewno nie ma już z tą sprawą nic wspólnego, dodaje też, że w spółce KIM Investment Group sprawami gazety zajmuje się tylko on. Jacek pyta czy ma przez to rozumieć, iż artykuł o "Benzopolu" zostanie opublikowany w jutrzejszym wydaniu "Samego Życia", Kacper nie zgłasza sprzeciwu, Paweł zaś decyduje, że ten tekst jutro trafi na łamy ich gazety. Jacek jest bardzo zadowolony z tego faktu. Rankiem następnego dnia pan Lucjan otwarłszy swój kiosk z wielkim zainteresowaniem i wypiekami na twarzy czyta sensacyjny artykuł o "Benzopolu", potem stwierdza, że z tego może wyniknąć niezła afera, bo mafia bardzo nie lubi jak się o nich pisze, wreszcie dostrzegłszy stojąca obok niego od dłuższego czasu Janinę pyta ją o wrażenia z wczorajszego balu. Kubiakowa odpowiada, że bawiła się wspaniale, zresztą Michalak sam doskonale o tym wie. Lucjan idąc za ciosem mów, że jak tyko rozpocznie się sezon na służewieckim hipodromie to zaprasza Janinę na wyścigi konne. Za chwilę w radosnym nastroju z bukiecikiem kwiatów do redakcji wpada Agnieszka. Janina pyta siostrzenicę dokąd tak biegnie, dziewczyna z uśmiechem na twarzy odpowiada, że do pracy i znika w windzie. Pan Lucjan stwierdza, że to niepodobne by tak się śpieszyć do pracy, Kubiakowa odpowiada, że Agnieszka świeci dobrym przykładem. Barbara przy śniadaniu zwierza się mężowi, że nie wyobraża sobie pracy w szpitalu po śmierci profesora Ostrowskiego, to był wyjątkowy człowiek, już nie ma takich ludzi, dodaje, że Froith miał zostać ordynatorem oddziału jak Ostrowski przejdzie na emeryturę, ale ten przecież także zginął w tym wypadku i teraz zapewne przyjdzie ktoś z zewnątrz, wprowadzi swoje nowe porządki, swoich ludzi, a wszystkie dotychczasowe programy badań pójdą w rozsypkę. Andrzej zauważa, że chyba nie będzie tak źle, przecież na stanowisko ordynatora rozpisuje się konkurs. Barbara potwierdza, ale mąż przecież sam wie jak to jest z tymi konkursami. Przysłuchująca się bez większego zainteresowania rozmowie rodziców Małgosia prosi ojca o 20 zł. Andrzej bez słowa wyciąga z portfela banknot i daje go córce. Barbara zauważa, że córka dostaje kieszonkowe i powinna tak gospodarować pieniędzmi by wystarczyło jej na wszystko, czego potrzebuje, jest oburzona, że mąż tak bez słowa daje dziecku pieniądze. Andrzej nie bardzo rozumie reakcji żony, przecież Małgosia powiedziała, iż potrzebuje te pieniądze do szkoły, dziewczynka wyjaśnia, że idą z klasą do teatru. Henryk po wyjściu z mieszkania wszystkich domowników telefonuje do Poradni Wenerologicznej u umawia się na wizytę u lekarza. [Robert Kufel]
29
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 24 min
Rano, kiedy Paweł wchodzi do swojego gabinetu znajduje na biurku bukiecik kwiatów, domyśla się od kogo jej dostał, chwyta za telefon i dzwoni do Ratajczaka prosząc by do aparatu podeszła Agnieszka. Kiedy dziewczyna podnosi słuchawkę mówi, że dzisiaj na biurku znalazł bardzo miłą niespodziankę, dziękuje za kwiaty, potem wyznaje, że bardzo chciałby się z nią zobaczyć, ale jako że ich spotkanie na terenie redakcji mogłoby wzbudzić niepotrzebne plotki umawia się z nią na zewnątrz w pobliskiej bramie. Ratajczak przysłuchujący się rozmowie Agnieszki z naczelnym podejrzewa, że gońcówna znowu coś sknociła, kiedy ta kończy rozmowę pyta o co chodziło? Agnieszka wyjaśnia, iż naczelny polecił jej odebrać bardzo pilną przesyłkę, sekretarz redakcji poleca dziewczynie rzucić wszystko i natychmiast spełnić polecenie szefa. Wychodzącego z redakcji Dunina zaczepia Janina i pyta czy nie sprawi kłopotu, jeśli przyjdzie jego mieszkanie posprzątać dopiero jutro. Paweł bez problemu się na to zgadza. W chwilę po Duninie redakcję opuszcza Agnieszka, w biegu wyjaśnia ciotce, że pędzi po jakąś bardzo ważną paczkę. Janina nie rozumie tego ciągłego pośpiechu, wszyscy gdzieś pędzą, jeden tam, drugi tu, kwituje to stwierdzeniem, że takie jest teraz życie. Paweł i Agnieszka potajemnie w godzinach pracy spotykają się w tyłach budynku, w którym mieści się siedziba gazety "Samo Życie", tam namiętnie się całują. Paweł przyznaje się, że pierwszy raz dostał kwiaty od kobiety, Agnieszka obiecuje mu, iż jeszcze nie raz go zaskoczy. Paweł także ma dla Agnieszki prezent, jest nim telefon komórkowy, po to żeby zawsze była dla niego osiągalna. Dziewczyna przyjmując podarek stwierdza, że teraz będzie on mógł jej szeptać do uszka czułe słówka. To rendez vous trwa bardzo krótko, bo na każdego z kochanków czekają obowiązki, Agnieszka musi roznosić korespondencję, Paweł zaś ma kolegium redakcyjne, dlatego też oboje tak samo jak i przyszli osobno w pełnej konspiracji wracają do redakcji. Wszyscy dziennikarze "Samego Życia" gratulują Jackowi sensacyjnego artykułu o "Benzopolu", jedynie Majka pozostaje sceptyczna. Starczewski nie rozumie obaw dziewczyny, mówi, że przecież w końcu nic mu się nie stało. Majka nie daje się udobruchać, nazywa Jacka idiotą, który wciąż nie rozumie, że wpakował się w niezłe bagno. Tymczasem Miki pokazuje Stingerowi gazetę z artykułem o oszustwach "Benzopolu", w zdenerwowaniu rzuca, iż od razu mówił by temu szczeniakowi Starczewskiemu tak dokopać w dupę by nie wstał przez miesiąc, bo wygląda, że ani on ani ta jego gazeta niczego nie zrozumieli. Stinger po przeczytaniu artykułu w "Samym Życiu" nie kryje zdenerwowania, mówi, że wokół "Benzopolu" zrobił się potworny hałas, który będzie trudny do wyciszenia., potem poleca Mikiemu odnaleźć Igora Szpunara, bo pora z nim poważnie porozmawiać. W redakcji "Samego Życia" rozpoczyna się kolegium. Wszyscy dziennikarze zdają sobie sprawę, że ukazanie się artykułu o oszustwach "Benzopolu" rozpocznie wojnę redakcji z mafią, więc trzeba przygotować się na konsekwencje tego kroku. Jacek jest zdania, że mimo zagrożenia ze strony mafii należy kontynuować temat "Benzopolu", mówi, że ryzyko zawsze istnieje, o czym sam się przekonał, ale to ryzyko jest i tak mniejsze od tego jeżeli nie podejmą tematu, bo wtedy gazeta straci wiarygodność i swoją niezależność, jeśli teraz ulegną szantażowi to można powiedzieć, że są skończeni. Podobnego zdania co i Jacek jest Teresa i Gośka. Odmienny pogląd na ten temat ma Majka, uważa, że dalsze zajmowanie się "Benzopolem" to samobójstwo, równie sceptyczni pozostają Elżbieta i Andrzej. Wszyscy dziennikarze swój wzrok kierują w stronę Dunina, on jest tu przecież redaktorem naczelnym i do niego należy ostateczna decyzja. Paweł mówi, że ryzyko jest bardzo duże, zaś on jako naczelny nie może zlecić tak po prostu komuś kontynuacji tego tematu, ostateczną decyzję muszą podjąć w bardziej demokratyczny sposób, dlatego też zarządza głosowanie. Za dalszą kontynuacją tematu "Benzopolu" głosuje znakomita większość zespołu redakcyjnego "Samego Życia", z tego grona wyłamuje się tylko Majka i Andrzej. Jacek czuje w pełni usatysfakcjonowany wynikiem głosowania. Już po kolegium Rowicka pyta Kornackiego dlaczego uważa, że nie powinni pisać o tej aferze z benzyną. Andrzej tłumaczy Elżbiecie, że incydent z Jackiem jest bardzo poważny by przejść nad nim do porządku dziennego i dlatego kiedy zarządzono głosowanie głosował tak jak dyktowało mu sumienie, jednak w pełni podporządkuje się woli większości, potem pyta Rowicką dlaczego nie była na balu. Elżbieta odpowiada nieco wymijająco, że po prostu ani ona ani Henryk nie mieli ochoty na tańce, potem pyta co słychać u Basi. Andrzej mówi, że żona jest bardzo przygnębiona, bo w wypadku zginął jej ordynator, ot, był człowiek i nie ma człowieka. Elżbieta dzwoni do domu, ale tam telefon milczy, pełna złych przeczuć, że coś mogło stać się Henrykowi w pośpiechu opuszcza redakcję i biegnie do domu. Tymczasem Henryk w Poradni Wenerologicznej poddaje się kolejnemu badaniu, lekarz sprawdza czy nie są powiększone jego węzły chłonne i zleca serię kolejnych badań: pełną morfologię, USG, EKG, EEG i Rtg płuc, uspokaja, że to nic wyjątkowego, tak robi się rutynowo w każdym tego typu przypadku, daje też Rowickiemu numerek, który od teraz będzie jego jedynym identyfikatorem, bo oni na receptach i skierowaniach nie wpisują nazwisk swoich pacjentów oraz nakazuje mu zapomnieć o swojej przychodni rejonowej, teraz tutaj jest jego przychodnia i właśnie tutaj ma przychodzić z każdą nawet najbardziej błahą dolegliwością. Lekarz wypisuje także Rowickiemu zwolnienie lekarskie, mówi jednak, iż bez przeszkód w każdej chwili może on wrócić do pracy, bo nikt nie ma prawa dyskryminować go tylko dlatego że jest nosicielem wirusa HIV, dodaje, iż to czy ujawni w szkole na co jest chory zależy tylko od niego, ale osobiście mu to odradza, tak po prostu wynika z jego doświadczeń. Henryk po długim zastanowieniu pyta lekarza ile zostało mu jeszcze czasu, medyk odpowiada, że HIV to nie jest jeszcze wyrok śmierci, wprawdzie jest to choroba nieuleczalna i przewlekła, ale kontrolowana, a fakt, iż przyszedł się on leczyć jest najlepszym co mógł zrobić. Wychodząc z gabinetu lekarskiego Rowicki natyka się na Kubę, homoseksualistę, którego poznał podczas pierwszej wizyty w Poradni Wenerologicznej. Kuba ujawnia, że jego partner jest bardzo chory, ma toksoplazmozę. Henryk nie jest świadomy co to za choroba i jak groźna może być także i dla niego, Kuba więc daje mu kilka broszurek na ten temat oraz CD-ROM o codziennej higienie i kontaktach ze zdrowymi osobnikami, jakie powinna zachować osoba seropozytywna oraz o prawach nosicieli wirusa HIV. Henryk pyta Kubę w jakim charakterze tutaj pracuje, mężczyzna odpowiada że jest wolontariuszem, prowadzi tzw. "Salon Akceptacji" na który serdecznie go zaprasza. Elżbieta wpada do domu i poszukuje Henryka, męża jednak nie ma, a na jego biurku znajduje gumowe rękawiczki i oznakowane czerwoną taśmą sztućce. Za chwilę wraca Henryk, jest zaskoczony obecnością żony w domu. Elżbieta odczuwa wyraźną ulgę widząc Henryka całego i zdrowego, nie daje jednak poznać po sobie jak się o niego bała, niezrozumiale tłumaczy, że wróciła do domu, bo zapomniała swoich notatek. Elżbieta stara się być dla Henryka miła i wyrozumiała, znak to, że jej miłość do męża jeszcze tak do końca nie wygasła, a może nawet rozbłysła nowym, silniejszym ogniem. [Robert Kufel]