SAMO ŻYCIE
10
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Janina zaczyna sprzątać w mieszkaniu Dunina, jednak nigdzie nie może znaleźć odkurzacza, postanawia więc zapytać Łukasza gdzie jest to urządzenie. Łukasz bardzo arogancko odnosi się do kobiety, właściwie całkowicie ignoruje jej obecność, odpowiada tylko, że mogła zapytać ojca gdzie ten trzyma odkurzacz, bo on się do tego nie miesza. Tymczasem w redakcji Paweł czyta projekt Andrzeja Kornackiego dotyczący zmian w gazecie "Samo Życie", po przeanalizowaniu tekstu oświadcza, iż to bardzo dobry projekt, ale chyba dotyczy innej gazety niż ta, którą on kieruje. Andrzej nie kryje zdumienia słowami naczelnego, zauważa, iż myślał, że jeśli mają być gazetą popularną to chyba i różnorodną, więc dlaczego obok prostych, krótkich informacji nie mają zamieszczać czegoś poważniejszego. Paweł dowodzi, że wtedy taka gazeta będzie dla nikogo, bo tych, którzy ją teraz czytają zniechęcą artykuły, z których nic nie zrozumieją, natomiast tacy, którzy mogliby je zrozumieć na razie nie czytają "Samego Życia". Kornacki jest odmiennego zdania, uważa, że bardzo wiele osób z jego otoczenia przeczytałoby coś treściwszego, Dunin zaś ripostuje, że nie robią gazety dla siebie i swoich znajomych tylko dla ludzi, którzy nie lubią długo siedzieć nad tekstem, a jedynie najwyżej tyle ile trwa podróż tramwajem czy metrem, podstawowa informacja krótko opowiedziana, ciekawy tytuł, kilka ilustracji to jest to, czego czytelnicy od nich oczekują. Kornacki mówi, że nie powinni od razu zakładać, że ich czytelnicy to kretyni, dodaje, że przecież mają chyba jeszcze jakieś obowiązki społeczne. Po tych słowach Dunin oświadcza, że teraz ich jedynym obowiązkiem jest zwiększyć nakład gazety, to znaczy, że więcej ludzi ma czytać "Samo Życie", dopiero potem będą mówić o innych obowiązkach. Andrzej z ubolewaniem stwierdza, że chyba on i naczelny nadają na zupełnie innych falach, mówi, że szef zapewne ma rację, ale on nie potrafi się w tym znaleźć a pisanie pigułek informacyjnych dla półanalfabetów go nie interesuje, dlatego też wrzuca swój projekt do kosza i wychodzi z gabinetu redaktora naczelnego. Paweł próbuje jeszcze zatrzymać Kornackiego, ale przeszkadza mu w tym dzwoniący telefon. Okazuje się, że to telefonuje Kubiakowa pragnąca się dowiedzieć gdzie Dunin trzyma odkurzacz. Paweł jest zdziwiony, że Łukasz nie powiedział Janinie gdzie trzymają ten sprzęt, potem informuje kobietę, że wszystko znajdzie w szafie w przedpokoju. Kubiakowa odnajduje wreszcie odkurzacz, potem podśpiewując sobie sprząta mieszkanie Dunina. Łukasz zirytowany hałasem wyłącza Kubiakowej odkurzacz z prądu, potem bezceremonialnie pyta kobietę ile ojciec płaci jej za sprzątanie, a kiedy dowiaduje się, że 10 zł za godzinę wręcza jej banknot stuzłotowy bezczelnie oświadczając, że płaci jej za dziesięć godzin z góry byleby już dzisiaj skończyła. Kubiakowa nie znosi chamstwa, dlatego więc zdenerwowana postępowaniem Łukasza dopada doń i w ostrych słowach oświadcza mu, że wychowała sama trzech synów i ktoś taki jak on tak łatwo nie wyprowadzi jej z równowagi, oddając chłopakowi pieniądze mówi, że jeżeli myśli, że jak jest nieszczęśliwy to może poniżać innych ludzi to jest w błędzie, pyta młodego Dunina czy wie ilu ludzi jest w gorszej sytuacji niż on, oni nie mogą sobie pozwolić na jeżdżenie na wygodnym wózku inwalidzkim, bo ich na to nie stać, nie mieszkają w tak pięknych apartamentach tylko w zatęchłych klitkach, i nawet gdyby mieli taki wózek jak on to nie mogliby się na nim poruszać, bo nie mają na to miejsca, na koniec oświadcza chłopakowi, że jest żałosny. Łukasz jest bardzo zaskoczony słowami Kubiakowej, bo takiej reakcji z jej strony się nie spodziewał, przyznaje jej rację, że jest żałosny, potem przeprasza za swoje zachowanie. Teraz to Janina nie kryje zaskoczenia słowami Łukasza, nawet nie wie jak zareagować na jego słowa samokrytyki. W redakcji Teresa prosi Agnieszkę by odnalazła w archiwum wszystkie notatki prasowe na temat samobójstw w warszawskich szkołach. Dziewczyna nie wie czy sobie poradzi z tym zadaniem, ale z pomocą przychodzi jej pan Zenek, który uczy Agnieszkę jak poruszać się po zbiorach archiwalnych redakcji. Agnieszka nakłania archiwistę by wpisał do komputera nazwisko Zofii Poniemirskiej, w ten sposób odnajduje wszystkie opublikowane o niej materiały. Po pracy Janina udaje się po zakupy do swojego osiedlowego sklepu, przy okazji wysłuchuje narzekań ekspedientki na dzieci i przypadkowo dowiaduje się, że zgrupowanie, na które rzekomo pojechał Jarek zostało dużo wcześniej odwołane z powodu trudności finansowych klubu. Kubiakowa jest bardzo zaskoczona tym faktem, zastanawia się gdzie w takim razie był jej syn, zdenerwowana czym prędzej udaje się do Klubu Sportowego "Sparta" na rozmowę z trenerem boksu. Głowacki jest w równym stopniu zaskoczony faktem, że Jarek powiedział w domu, iż jedzie na zgrupowanie, którego w rzeczywistości nie było, obiecuje Kubiakowej wyjaśnić gdzie chłopak podziewał się przez te kilka dni. Tymczasem Andrzej urażony odrzuceniem przez Dunina projektu jego zmian w gazecie żali się żonie na naczelnego, uważa, że Dunin zmierza w kierunku uczynienia z "Samego Życia" brukowca, dlatego też postanawia odejść z redakcji, bo nie będzie firmował swoim nazwiskiem tego szmatławca. Barbara próbuje nieco uspokoić męża, dowodzi, że przecież naczelny uznał jego projekt za sensowny, tylko nieodpowiedni na obecne czasy, ale Andrzej jest nieprzejednany, uważa, że Dunin jest jak zdrapka, rozbudza nadzieje, a kiedy zaczynasz sobie radośnie skrobać powoli okazuje się, że dałeś się zrobić w konia, niczego nie wygrałeś, straciłeś tylko złudzenia, a to boli, bardzo boli. Janina wraca do domu i żąda od Jarka ujawnienia gdzie był, bo przecież zgrupowanie sportowe zostało odwołane, więc siłą rzeczy tam być go nie mogło, żali się, że syn znowu zaczyna ją oszukiwać, zapomniał już chyba ile przez niego przeszła, dodaje, że myślała, iż już trochę zmądrzał, a on jednak wciąż zachowuje się jak dzieciak. Jarek milczy, nie ma zamiaru ujawniać gdzie był i co robił. Janina próbuje przekonać syna by jej wszystko wyjawił, przekonuje, że go kocha, a nawet najgorsza prawda jest dla niej lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo. Jarek przyznaje się matce, że ją okłamał, na żadnym zgrupowaniu nie był, ale niech nie każe mu ona znowu kłamać, bo prawdy gdzie był ujawnić nie może. Janina jest wściekła z powodu braku zaufania syna do własnej matki. Paweł odwiedza Cafe "Kredens", Dona z satysfakcją w głosie wspomina niedawną wizytę Dunina w jej lokalu razem z Agnieszką, mówi, że bardzo się z tego cieszy, bo Paweł pierwszy raz od chwili powrotu do Polski przeszedł tu z dziewczyną a nie z kimś z Zarządu. Paweł zapewnia Donatę, że to była tylko bardzo niewinna kolacja, kobieta jednak nie daje się zwieść, mniema, że to jednak jakaś poważna historia, wystarczy jej to, co widziała, a ta dziewczyna wyglądała jej na bardzo romantyczną osobę. Dunin ma dosyć tych aluzji, zapewnia Donę, że z Agnieszką nic go nie łączy. Agata po przeczytaniu w "Samym Życiu" artykułu "Szkoła samobójców" wpada w histerię, wrzeszczy na matkę, że nienawidzi zarówno jej jak i tej obleśnej gazety, pyta dlaczego pozwoliła Jankowskiej na napisanie tego kłamliwego artykułu, jest przekonana, że matka o wszystkim wiedziała i przyzwoliła na to, zarzuca Elżbiecie że zdradziła ojca, zdradziła ich wszystkich dla gazety, bo "Samo Życie" jest dlań ważniejsze niż rodzina, potem żąda by wynosiła się z jej pokoju. Elżbieta próbuje uspokoić córkę, nie mogąc jednak dać sobie z nią rady sama wybucha płaczem. Mirek próbuje porozmawiać z bratem, zarzuca mu, że matka przez niego płacze, domaga się by brat ujawnił wreszcie gdzie zniknął na te kilka dni. Jarek zapewnia, że niczego złego nie robił, nie zawalił szkoły, nikogo nie zamordował, ale nie może ujawnić prawdy gdzie naprawdę był. Mirek prosi Jarka by choć jemu powiedział prawdę, zapewnia, że nie zdradzi się przed matką, a jedynie postara się ją nieco uspokoić. Jarek daje się wreszcie przekonać, ujawnia, że był ze swoją dziewczyną, nie chce jednak mówić z kim konkretnie i gdzie przebywali. Paweł długo zastanawia się nad swoją dzisiejszą rozmową z Kornackim, wreszcie zamawia u Donaty butelkę dobrej whisky, chwyta za telefon i dzwoni do Andrzeja proponując spotkanie i szczerą rozmowę. [Robert Kufel]
11
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Barbara chce by mąż ubrał się jakoś przyzwoicie na wizytę Dunina, urażony jednak Andrzej odpowiada, że nie zamierza się stroić dla naczelnego, dodaje, że nie będzie z nim w ogóle rozmawiał, bo nie ma mu nic do powiedzenia, ma nawet pretensje do żony, że zaprosiła Pawła do ich mieszkania. Barbara wyjaśnia, że nie zapraszała Dunina, a sam się wprosił, dodaje, że był nawet całkiem miły i powiedział, że bardzo zależy mu na tej rozmowie. Andrzej zauważa, że ta rozmowa niczego nie zmieni, on podjął już decyzję o odejściu z redakcji i nie zamierza się z niej wycofywać, a jeśli już żona zaprosiła tu Dunina to sama będzie z nim musiał rozmawiać, bo on nie ma na to ochoty, mniema, że naczelny przestraszył się, że jak tak dalej będzie traktował ludzi to wkrótce w redakcji zostanie sam, a za to ci nowi właściciele na pewno go nie pogłaszczą.. Za chwilę odzywa się dzwonek u drzwi, u progu stoi właśnie Paweł, Barbarze wręcza bukiet kwiatów a Andrzejowi butelkę whisky. Kornacki bierze Dunina na dystans, nie jest w stosunku do gościa zbyt grzeczny, wprost pyta go, po co tu przyszedł. Dunin odpowiada Kornackiemu, że przyszedł prosić go żeby nie rezygnował z pracy w gazecie, przekonuje dziennikarza, że jest świetnym wydawcą, który zna się na swojej robocie a on teraz właśnie takich ludzi potrzebuje. Kornacki nie czuje się przekonany, opowiada Duninowi, że został dziennikarzem jeszcze w podziemiu, bo chciał by ludzie wiedzieli, co się dzieje, bo powinni wiedzieć na czym polega demokracja, rzuca w kierunku naczelnego gorzką uwagę, że dla niego liczy się tylko kasa, że się sprzedał, on zaś nie zamierza robić tego samego. Dunin wysłuchawszy Kornackiego próbuje przekonać go o słuszności swojej strategii dotyczącej "Samego Życia", dowodzi, że najważniejsze teraz to zdobyć jak najliczniejszą rzeszę czytelników, obiecuje, że za rok będą mieli 400 tyś. nakładu i wtedy Andrzej będzie mógł zrobić gazetę taką, jaką sobie wymarzył, zrealizuje cały swój ambitny program. Andrzej pyta co będzie jeśli za rok nie uzyskają takiego nakładu, Paweł odpowiada szczerze, że wtedy obaj będą bezrobotni. Kornacki czuje się przekonany nową wizją Dunina, decyduje, że pozostanie jednak w redakcji "Samego Życia". Kinga nie może w nocy spać, przyznaje się Agnieszce, że wciąż myśli o Duninie i tej pianistce, mniema, że to musiała być wielka miłość, ona zginęła a on nie mógł nikomu powiedzieć jak bardzo cierpi po jej staracie, bo ta Zofia zapewne była jego kochanką, miała męża i dzieci, pyta czy w tej gazecie napisali dokąd oni jechali. Agnieszka odpowiada, że do swojego domku na Mazurach. Kinga stwierdza, że to by się zgadzało, Dunin był kochankiem Zofii, mieli tam schadzkę, a w gazetach nic o tym nie napisali, bo nie chcieli szargać jej dobrego imienia, zwłaszcza po śmierci. Agnieszka zauważa, że to musi być straszne kochać kogoś i musieć się z tym ukrywać, Kinga zaś wnioskuje, że mąż Poniemirskiej musiał być bardzo tolerancyjny, bo pokornie znosił jej wielotygodniowe wojaże po świecie i romans z innym mężczyzną, może nawet we trójkę spotykali się w tym domku na Mazurach, bo u artystów częste są takie ekstrawagancje. Agnieszka stwierdza, że Kingę chyba zbytnio ponosi fantazja i zaczyna wygadywać bzdury, ta zaś przypuszcza, że dziennikarz, który opisał ten wypadek na pewno wie coś więcej o tej tragicznej historii. Agnieszka mówi, że ten redaktor nie pracuje już w "Samym Życiu", po kłótni z Pawłem na kolegium odszedł z pracy, dodaje, że wtedy w archiwum Dunin wydał się jej bardzo nieszczęśliwy, rozumie teraz, że zaprosił ją do kawiarni po to by odegnać złe myśli, by uciec od bolesnych wspomnień. Rankiem następnego dnia do Pawła telefonuje Szpunar by pogratulować mu artykułu o szkolnych samobójstwach, dodaje, że o to właśnie chodzi, pyta też kto jest autorem tego tekstu, kiedy dowiaduje się, że Teresa Jankowska prosi Dunina by pogratulował jej w jego imieniu doskonałej roboty. Agata zagląda do pokoju ojca, proponuje mu śniadanie, potem prosi go by nie przejmował się tym artykułem w "Samym Życiu". Henryk zapewnia córkę, że wcale nie przejął się tym oszczerczym tekstem Jankowskiej. Tymczasem Teresa udaje się do szpitala do Antka, chce się dowiedzieć po co chłopak poszedł do domu dyrektora Rowickiego i czy to, co się potem stało to na pewno był wypadek. Antek zapewnia dziennikarkę, że wcale nie chciał popełnić samobójstwa, ten wypadek to zwykły nieszczęśliwy zbieg okoliczności, potem mówi, że myślał, iż dziennikarka będzie go wypytywać o jego związek z panią Daniluk, oświadcza, że to wcale nie jest tak jak twierdzi Rowicki. W tym momencie do szpitalnej sali wchodzi właśnie rzeczona nauczycielka, widząc Jankowską prosi ją o chwilę rozmowy na osobności. Danilukowa jest zbulwersowana bezczelnością dziennikarki, zarzuca jej brak sumienia, mówi, że "Szkoła samobójców" to bardzo efektowny tytuł, szkoda tylko, że zupełnie mija się z prawdą, uważa, że dziennikarka robi z Antka samobójcę, bo to pasuje do jej koncepcji. Teresa oświadcza, że nie wyssała tej historii z palca, podczas pięcioletniej kadencji dyrektora Rowickiego w jego szkole miały miejsce trzy próby samobójcze, a te informacje uzyskała od jednego z nauczycieli, Wrony, jest z nim nawet dzisiaj umówiona na rozmowę. Danilukowa zauważa, że słowa Wrony są mało wiarygodne, on nienawidzi Rowickiego i zrobi wszystko by go zniszczyć, na koniec dodaje, że żąda by Jankowska zaniechała pisania o tej sprawie, mówi, że zdaje sobie sprawę, że to ona sama zaczęła to wszystko, ale zupełnie inaczej to sobie wyobrażała, nie chce palić za sobą mostów i pragnie wrócić jeszcze kiedyś do pracy w szkole. Teresa mówi, że rozumie pragnienia nauczycielki, pyta więc czy obojętne jest jej jaka ta szkoła będzie, potem żegna się i odchodzi zostawiając Danilukową samą ze swoimi wątpliwościami. Rowicki udaje się do laboratorium analitycznego, przed drzwiami gabinetu zabiegowego zaczepia go jakiś mężczyzna, mówi, że najgorsze jest to czekanie, tłumaczy, że pierwszym badaniem nie ma się co przejmować, bo często zdarzają się pomyłki, wystarczy, że bierze się antybiotyk i już test wykazuje obecność przeciwciał. Henryk nie podejmuje rozmowy z nieznajomym, ten zaś ciągnie dalej swój wywód, mówi, że sam jest zdrowy, ale jest z kimś już pięć lat i chce mieć pewność, że jego parter jest seronegatywny. Po kilku minutach Rowicki dostrzega mężczyznę wychodzącego z gabinetu lekarskiego, z którym czule wita się jego rozmówca, z wyraźnym wstrętem uświadamia sobie, że ci mężczyźni są homoseksualistami. Teresa spotyka się z Wroną, nauczycielem w liceum, w którym dyrektorem jest Rowicki. Wrona mówi, że Rowicki to niereformowalny konserwatysta, jego szkoła to podlane kwiatki, wyfroterowane podłogi, punktualność, dyscyplina i nic więcej, a dobre wyniki nauczania to także efekt polityki dyrektora, on po prostu pozbywa się uczniów, którzy nie rokują, spławia ich do innych szkół, dodaje, że gdyby Rowicki wcześniej zainteresował się sytuacją domową Antka Knapika to nie doszłoby do tej tragedii, podobnie zresztą jak i do poprzednich. Teresa nie bardzo rozumie o jakich innych przypadkach nauczyciel mówi, wtedy Wrona opowiada jej o przypadku Joasi Domińskiej, która mieszkała ze swoją matką schizofreniczką, miała same szóstki, ale pracowała ponad siły, a kiedy on zwrócił Rowickiemu uwagę, że to jest nienormalne, że powinni chociaż porozmawiać z lekarzem matki dziewczynki dyrektor powiedział mu że jest uprzedzony, bo Joasia jest inteligentniejsza od niego, potem w maturalnej klasie dziewczyna połknęła wszystkie leki swojej matki, przeżyła, ale przebywa teraz w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Wrona przytacza też inny przykład, Filipa i Grażyny, takiej szkolnej pary, ona dawała sobie jakoś radę z nauką, ale on nie, Rowicki więc postawił mu warunek, że albo zalicza mu klasę i chłopak opuszcza szkołę albo powtarza rok, te dzieciaki byłe przekonane, że dyrektor chce je rozdzielić, upiły się więc i wskoczyły do Wisły, jego odratowali a ona się utopiła. Teresa pyta Wronę czy uważa, iż to jest wina dyrektora Rowickiego, nauczyciel odpowiada, że w pewnym sensie tak. Do redakcji przychodzi Elżbieta, w hollu zauważa wychodzącego od Teresy Wronę. Rowicka wpada do news-room'u i zdenerwowana pyta Jankowską po co był tu ten nauczyciel, dodaje, że myślała iż zakończono już temat tych rzekomych samobójstw. Teresa oświadcza, że będzie pisała drugi artykuł o szkole Henryka, bo na światło dzienne wyszły nowe okoliczności, dodaje, że sprawy zaszły za daleko i nie może się teraz wycofać. Elżbieta stara się przekonać Jankowską, że zeznania tego Wrony nie są wiarygodne, on od lat podkopuje Henryka, zarzuca Teresie, że jest jak pies gończy, nie popuści, nie ma litości. Jankowska nie rozumie dlaczego Elżbieta tak broni Henryka, zrozpaczona Rowicka łamiącym się głosem mówi, że tu nie chodzi o niego tylko o jej dzieci, co ona ma im powiedzieć, jak wytłumaczyć że gazeta w której pracuje pogrąża ich własnego ojca, przecież Agata ją znienawidzi, błaga koleżankę by poszła z tym artykułem do innej gazety, gdzie tylko chce byle nie tu, w "Samym Życiu". Teresa pozostaje niewzruszona, nie zamierza ulegać presji Rowickiej i szukać innego wydawcy. Tymczasem Henryk po dość długim oczekiwaniu wchodzi wreszcie do gabinetu lekarskiego. Lekarz oświadcza Rowickiemu, że jest zakażony wirusem HIV, który z czasem może spowodować u niego pełnoobjawowe AIDS czyli tzw. nabyty zespół niedoboru odporności. Henryk jest wstrząśnięty wyrokiem, jaki właśnie na niego wydano. [Robert Kufel]
12
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 24 min
Rowicki jest przytłoczony diagnozą, jaką przed chwilą usłyszał od lekarza, bezwiednie snuje się po ulicach gdzie o mało co nie wpada pod nadjeżdżający samochód, potem mijając żebraka chorego na AIDS przygląda mu się chwilę i odchodzi, wstępuje jeszcze do sklepu monopolowego gdzie kupuje butelkę wódki, a następnie telefonuje do szkoły i informuje sekretarkę, że nie wróci już dzisiaj do szkoły, kiedy jednak dowiaduje się że przyszedł do niego z wizytą kurator Kuźmiński zmienia swoją wcześniejszą decyzję. Agata odwiedza Antka w szpitalu, chłopak jest zaskoczony tą wizytą, mniema, że dziewczynę przysłał tu dyrektor Rowicki. Agata jednak zaprzecza tym domysłom, mówi, że ojciec nic nie wie o tych odwiedzinach, potem pyta Antka czy specjalnie rzucił się pod ten samochód. Chłopak kolejny raz oświadcza, że to był nieszczęśliwy wypadek a nie żadna próba samobójcza. Agata odpowiada, że w gazecie napisali zupełnie inaczej, potem pokazuje Antkowi artykuł w "Samym Życiu", przekonuje też, że jej ojciec jest dobrym dyrektorem i nie należy się dziwić, że tak zareagował na wieść, iż jego nauczycielka mieszka ze swoim uczniem. Po tych słowach chłopak nieco zirytowany mówi, że Agata zapewne nie wie co to znaczy by skatowanym tak, że musiało się leżeć bez ruchu dwanaście godzin, co to znaczy uciekać z domu jak pijany ojciec rzuca w ciebie butelkami, nocować w piwnicy, a on tego wszystkiego doświadczył na własnej skórze. Agata jest wstrząśnięta słowami Antka, zapewnia, że gdyby tylko jej ojciec coś wiedział o jego sytuacji w domu to na pewno by coś zrobił. Antek odpowiada, że zapewne tak jak w przypadku Janka Borowiaka przekazałby sprawę opiece społecznej, a oni zaś przeprowadziliby wywiad i na tym by się skończyło, dodaje, że tylko jedna pani Daniluk tak naprawdę mu pomogła, na koniec mówi jeszcze, że dyrektor Rowicki na pewno jest bardzo mądrym człowiekiem, ale on osobiście uważa, że bardzo często mądrzy ludzie okazują się bardzo głupi. Kiedy Rowicki wchodzi do swojego gabinetu zastaje tam czytającego "Samo Życie" i artykuł "Szkoła samobójców" kuratora Artura Kuźmińskiego. Kurator radzi Rowickiemu, aby uważał z dziennikarzami, bo ostatni artykuł w "Samym Życiu" narobił bardzo dużo szumu wokół jego szkoły, dzwonili już nawet do niego zaniepokojeni rodzice, nawet ktoś z ministerstwa, zapewnia dyrektora, że wciąż jest po jego stronie, ale należy być ostrożnym, bo wokół CVII Liceum Ogólnokształcącego zaczyna się robić smród, a nikomu nie jest potrzebna taka tania sensacja, to nie służy całej oświacie. Henryk z dość obojętną miną słucha Kuźmińskiego, a potem ku wielkiemu zaskoczeniu kuratora stawia na stole butelkę wódki i pyta go czy się z nim nie napije. Kurator nie kryjąc obaw, bo przecież są w szkole przyjmuje zaproszenie, prosi jednocześnie Rowickiego by nie brał tak tego wszystkiego do serca, zrobił przecież zbyt wiele dobrego żeby teraz byle dziennikarzyna z jakiegoś szmatławca przekreśliła całe jego pedagogiczny dorobek, dodaje, że ktoś zapewne chce mu zrobić koło dupy, więc trzeba jak najszybciej ukręcić łeb całej tej sprawie rzekomego samobójstwa Knapika. Henryk nie słucha Kuźmińskiego, myślami jest zupełnie gdzie indziej, załamany swoją chorobą pierwszy raz od czasów studiów jednym haustem wychyla całą szklankę wódki. Agnieszka wstępuje do księgarni muzycznej gdzie przypadkowo odnajduje płytę kompaktową pianistki Zofii Poniemirskiej, długo się nie zastanawiając kupuje ten album. Do mieszkania Kubiaków przychodzi trener Głowacki, chce się dowiedzieć gdzie był Jarek, chłopak nie zamierza jednak niczego wyjaśniać, dodaje tylko, że nie może nic powiedzieć, bo taki jest układ, zapewnia jednocześnie, że nie zrobił nic złego. Trener zauważa, że Jarek oszukał nie tylko jego, ale przede wszystkim swoją matkę, mówi, że dopóki z nią mieszka i ta go utrzymuje to winien jest jej szacunek, bo potem może być za późno, sam coś o tym wie, przekonuje, że pani Janina żyły sobie wypruwa by na ludzi wychować swoich synów, a on zaś kombinuje coś za jej plecami i boi się powiedzieć prawdy. Jarek oświadcza, że się nie boi, ale prawdy też ujawnić nie może, prosi trenera o odrobinę zaufania. Głowacki przypomina Jarkowi, że już raz mu zaufał i ten wystawił go do wiatru, drugiej szansy nie dostanie, oświadcza też chłopakowi, że dopóki nie ujawni gdzie był i z kim może nie pojawiać się na treningach. Agnieszka wraca do domu i z dumą prezentuje Kindze płytę CD Zofii Poniemirskiej. Kinga słusznie zauważa, że skoro ta pianistka była taka sławna to ktoś musiał ją znać Agnieszka z okładki płyty dowiaduje się, że Poniemirska ukończyła klasę fortepianu u profesora Pawlickiego w warszawskiej Akademii Muzycznej, postanawia więc udać się tam by dowiedzieć się czegoś bliższego o tej pianistce. Do Jarka telefonuje Patrycja, jego dziewczyna a zarazem córka trenera Głowackiego, chce wiedzieć czy chłopak zdradził ojcu, że się z nią spotyka. Jarek zaprzecza, przypomina dziewczynie, że przecież obiecał jej, że ich związek pozostanie tylko ich tajemnicą. Patrycja jest rada, że chłopak nie zdradził się przed jej ojcem, zapewnia Jarka, że wynagrodzi mu to przy najbliższym spotkaniu. Agnieszka udaje się do siedziby warszawskiej Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina by porozmawiać z profesorem Pawlickim, mówi, że jest z gazety "Samo Życie" i chce się dowiedzieć czegoś bliższego o Zofii Poniemirskiej. Profesor Pawlicki biorąc Agnieszkę za dziennikarkę z rozrzewnieniem wspomina swoją najzdolniejszą uczennicę, którą spotkała taka tragedia. Agnieszka pyta profesora czy wie jak doszło do tego wypadku, Pawlicki odpowiada, że jego zdaniem to było morderstwo i to z premedytacją, mąż Zofii po prostu ją zabił, ma nadzieję, że Bóg wybaczy mu ten grzech, bo on jakoś nie może. Agnieszka ze zdumieniem słucha słów profesora. Do pokoju Jarka przychodzi Mirek, pyta brata czy to prawda, że był z tą dziewczyną, która przed chwilą telefonowała. Jarek przyznaje, że był z Patrycją, błaga jednak brata by nikomu nic nie mówił, a już w szczególności trenerowi Głowackiemu. Wieczorem Teresa jako jedna z ostatnich opuszcza redakcję "Samego Życia", wychodząc zagaduje jeszcze Elżbietę, która ma zamiar jeszcze trochę popracować, przyznaje się jej, że długo myślała o tej ich rozmowie i chciałaby by koleżanka zrozumiała, iż nie ma złych intencji, stara się tylko po prostu rzetelnie wykonywać swoją pracę. Rowicka odpowiada, że to rozumie, gazeta ma swoje prawa, ale przyjaźń także. Urażona tymi słowami Teresa opuszcza news-room, Rowicka zaś przegląda dokumenty na biurku koleżanki gdzie znajduje dalszy ciąg artykułu o samobójstwach w szkole. [Robert Kufel]
13
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Elżbieta kasuje w komputerze Teresy wszystkie pliki z materiałami o samobójstwach w szkole Henryka, niszczy też dyskietki i inne dokumenty traktujące o tej sprawie. Rowicki przeżywa ciężkie chwile, artykuł Teresy narobił dużo szumu wokół jego szkoły, a dziennikarka wciąż poszukuje nowych faktów, które mogą pognębić go jako dyrektora, w dodatku ciąży na nim groźba rozwodu i straszliwa świadomość, że jest nosicielem wirusa HIV, wciąż nie wie jak to się mogło stać, jest zdania, że tylko Elżbieta mogła go zarazić, swój żal topi w alkoholu. Teresa wraca późno do domu, wita ją Danuta i pokazuje nową suknię, którą kupiła specjalnie na jubileuszowy bal redakcji. Teresa jest zdumiona, że matka wybiera się na ten bal, ponieważ wie, iż nie ma ona zaproszenia. Danuta oznajmia córce, że zamierza jej towarzyszyć, przecież Teresa i tak nie ma z kim pójść, więc tym samym przynajmniej ten problem ma z głowy. Jankowska nie komentuje decyzji matki, chwyta za telefon i dzwoni do Pawła, przyznaje mu się, że zastanawiała się nad artykułem o szkole i doszła do wniosku, że powinna odpuścić sobie ten temat. Tymczasem Rowicka wraca do domu i zastaje tam leżącego w przedpokoju na podłodze kompletnie pijanego Henryka, ten bełkocze, że rozumiał już dlaczego żona chce się z nim rozwieść, dodaje jednak, że to nie z nim powinna się rozstać, ale ze swoim kochankiem. Elżbieta nie bardzo rozumie o czy mąż mówi, potem prowadzi pijanego Henryka do jego pokoju. Agnieszka i Kinga słuchając płyty Zofii Poniemirskiej rozmawiają o pianistce. Kinga stwierdza, że Poniemirska musiała być bardzo nieszczęśliwa, bo miała romans z Duninem, a jako że była sławna to ciężko jej było ukrywać się ze swoją miłością i pewnie któregoś dnia ktoś "życzliwy" zapukał do drzwi i powiedział wszystko jej mężowi, ten się wściekł i ją zamordował kamuflując wypadek samochodowy. Agnieszka jest zdania, że Zofia Poniemirska była wielką miłością Dunina. Rano skacowany Henryk przychodzi do kuchni, Elżbieta chce porozmawiać z mężem, ale ten nie jest skory to rozmowy. Elżbieta pyta męża czy ma zamiar teraz codziennie się upijać, czy pomyślał o dzieciach, dodaje, że go nie poznaje, nie rozumie co się z nim dzieje. Henryk kolejny raz sugeruje żonie, że ta ma kochanka, co więcej, uważa, że ten człowiek nie ma sumienia narażając wszystkich na cierpienia. Rowicka nie bardzo rozumie sensu słów męża, pyta o co mu tak naprawdę chodzi. Henryk odpowiada, że to jej kochanek powinien powiedzieć jej cała prawdę o sobie, on nie ma zamiaru tego czynić, ale pewnie i ona się dowie, kiedy wezwą ją do poradni tak jak i jego. Elżbieta nie wie o co chodzi, gubi się w domysłach. Teresa odkrywa brak w swoim komputerze wszystkich plików dotyczących samobójstw w szkołach, nie rozumie co się mogło z nimi stać, prosi o pomoc Andrzeja, ten zaś wzywa redakcyjnego informatyka by sprawdził w jaki sposób z komputera zniknęły tak ważne przecież informacje. Do mieszkania Kubiaków niespodziewanie przychodzi Patrycja. Jarek jest zaskoczony tą wizytą dziewczyny, ulega jednak jej czarowi i wpuszcza ją do środka mimo obaw, że w każdej chwili do domu może wrócić matka i go zdekonspirować. Jarek pyta Patrycję dlaczego trener zabronił jej spotykać się z zawodnikami, dziewczyna wyjaśnia, że ojciec ma taką zasadę, woli chuchać na zimne, uważa bowiem że takie rzeczy szkodzą sportowcom, dodaje że jakby się dowiedział o ich związku to na pewno wyrzuciłby go z klubu. Jarek przyznaje się, że trener zawiesił go w prawach i obowiązkach zawodnika, a pozwoli mu wznowić treningi dopiero wtedy, kiedy ujawni mu całą prawdę o ich wyjeździe. Patrycja sugeruje Jarkowi by powiedział trenerowi, że ma dziewczynę i że był właśnie z nią przez tydzień zatajając jednocześnie fakt, iż ta dziewczyna to właśnie ona, być może wtedy dostanie rozgrzeszenie. Wychodzącą z pracy Janinę zaczepia Lucjan, pyta co się stało w redakcji, bo w całym budynku aż huczy. Janina mówi, że podobno komputer skasował Jankowskiej cały artykuł, zauważa, że kiedyś jak wszystko pisało się na zwykłej maszynie to takie rzeczy były nie do pomyślenia, potem odchodzi, bo śpieszy się do drugiej pracy u Dunina, musi zarobić na nową lodówkę, bo stara sypie się już ze starości. Redakcyjny informatyk Romek po sprawdzeniu komputera Jankowskiej nie stwierdza w nim żadnych nieprawidłowości, jest pewny, że pliki same się nie wykasowały, musiał ktoś to zrobić. Teresa znacząco spogląda na Andrzeja, potem zaś udaje się do Elżbiety i zarzuca jej, że celowo zniszczyła pliki z jej komputera by uniemożliwić tym samym kontynuowanie publikacji o samobójstwach w liceum Henryka, grozi koleżance, że poniesie za to surowe konsekwencje z wyrzuceniem z pracy włącznie. Skruszona Rowicka szeptem wyznaje, że nie chciała tego zrobić, ale Agata nie może myśleć, że to jej matka stoi za tym wszystkim, co piszą o jej ojcu. Teresa stwierdza, że jeśli ktokolwiek jest winny temu wszystkiemu, co się stało to jest nim Henryk, on, bo jest jaki jest i Ela powinna to raz na zawsze wytłumaczyć Agacie. Elżbieta powtarza swój argument, że Agata nie może myśleć, że to jej wina, iż "Samo Życie" szkaluje jej ojca. Teresa dodaje, że chciała wycofać się z kolejnego artykułu o szkole Henryka, ale okazało się to niemożliwe, bo ci z Zarządu chcą kontynuacji tematu, mówi, że Rowicki jest dla niej negatywnym bohaterem tej historii, a pisze to, co uważa za słuszne i nie sądzi, że powinna zostawić ten temat tylko dlatego że Henryk jest mężem jej koleżanki z pracy. Rowicka uparcie powtarza, że to nie ma żadnego związku z Henrykiem, ona po prostu nie może zdradzić córki, bo za chwilę może ją stracić. Tymczasem Agata zagląda do pokoju ojca, widząc go siedzącego osowiałego w szlafroku pyta czy może jest chory, przyznaje się też, że była u Antka, dodaje, że z chłopakiem wszystko jest w porządku i na pewno bez szwanku wyjdzie z tego wypadku. Nieco zdziwiony słowami córki Henryk pyta ją czy rozmawiała z Antkiem także o jego próbie samobójczej. Agata wyjaśnia, że chłopak wcale nie zamierzał się zabić, nadmienia, że Antek opowiedział jej o sobie, pyta ojca czy znał jego sytuację rodzinną. Henryk odpowiada, że jakby znał to na pewno dałby znać opiece społecznej, to jedyne co mógłby zrobić, wyjaśnia, że przecież nie wziąłby chłopaka do siebie do domu, w ten sposób świata się nie naprawi, mówi że w społeczeństwie obowiązuje pewien podział ról, a jedyne co im pozostaje to trzymać się zasad, a życie to bardzo poważna spraw, to zadanie w którym liczy się tylko siła i charakter. Agata gorzko zauważa, że dla ojca najważniejsze są tylko te jego cholerne zasady, a nie dostrzega skutków, pyta więc dlaczego tak musi być. Henryk filozoficznie odpowiada, że wcale nie musi, ale tak bywa, zawsze kiedy ktoś łamie zasady cierpią niewinni ludzie. Kiedy Kubiakowa wchodzi do mieszkania Dunina Łukasz w progu wręcza jej bukiet przepięknych róż. Janina jest wzruszona tym gestem, przyznaje się chłopakowi, że od lat nikt nie obdarował jej kwiatami, ostatni raz to chyba maż na ślubie, zauważa też, że zakup tego bukietu musiał Łukasza kosztować sporo trudu zważywszy na to, że ze względu na swoją chorobę nie może ruszyć się z domu. Młody Dunin przyznaje, że takim jak on to wszystko przychodzi bez trudu, po prostu zamówił te róże przez internet, potem raz jeszcze prosi Kubiakową o wybaczenie mu jego szczeniackiego zachowania. Janina mówi, że nic takiego się nie stało, potem uskarża się Łukaszowi na swojego syna Jarka, który kilka lat temu wdał się w bardzo nieciekawe towarzystwo, że myślała już, że nie da sobie z nim rady, ale wtedy z kłopotów wybawił ją trener Głowacki przyjmując chłopaka do swojej drużyny bokserskiej. W redakcji Jacek odbiera telefon, ze zdumieniem stwierdza, że ktoś chce rozmawiać z redaktor Augustynek. Zawstydzona Agnieszka podchodzi do telefonu, okazuje się, że to dzwoni profesor Pawlicki, który znalazł kilka publikacji dotyczących Zofii Poniemirskiej. Agnieszka skrzętnie notuje wskazówki profesora kątem oka obserwując jednocześnie zdziwione miny dziennikarzy "Samego Życia". Jarek pojawia się w Klubie Sportowym "Sparta", w rozmowie z trenerem przyznaje się, że powiedział matce, że jedzie na obóz kondycyjny a tak naprawdę ten tydzień spędził ze swoją dziewczyną. Głowacki jakoś nie wierzy wyjaśnieniom Jarka, jest przekonany, że chłopak włóczył się z tymi gamoniami, co obrabiają samochody pod supermarketami. Jarek przysięga, że był ze swoją dziewczyną, pyta trenera co ma jeszcze zrobić by ten mu uwierzył. Głowacki proponuje Jarkowi by przyprowadził tu tę swoją dziewczynę, jak ją zobaczy to może wtedy mu uwierzy. Jarek jest w kropce, nie spodziewał się takiego postawienia sprawy przez trenera, a przecież w żadnym razie nie może przyprowadzić Patrycji, przecież to córka Głowackiego. W redakcyjnym archiwum Agnieszka kseruje artykuł o Zofii Poniemirskiej, wywołana jednak przez Jacka dokończenie tego zadania powierza panu Zenkowi. Po chwili do archiwum zagląda Dunin, przypadkiem dostrzega odbitki, surowym wzrokiem patrząc na pana Zenka żąda wyjaśnień, chce wiedzieć kto interesuje się sprawą śmierci Zofii Poniemirskiej. [Robert Kufel]
14
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Z Dęblina do Warszawy nieoczekiwanie przyjeżdża Piotrek, zakupiwszy bukiet kwiatów udaje się na Wilczą do mieszkania, które wraz z koleżankami wynajmuje Agnieszka. Niespodziewanemu gościowi drzwi otwiera Kinga, przeprasza za wszechobecny bałagan, dodaje, że Agnieszka będzie miała niespodziankę jak go zobaczy. Piotr mówi, że jeszcze trzy godziny temu nie wiedział, że tu przyjedzie, decyzję podjął nagle, była ona dość ryzykowna, bo urwał się z jednostki i jest na tzw. lewiźnie, dodaje, że przyjechał do Warszawy by porozmawiać z Agnieszką, bo muszą wyjaśnić sobie parę ważnych spraw, nadmienia też, że nie może zbyt często przyjeżdżać w trakcie semestru, bo ma zbyt wiele zajęć na uczelni, a poza tym regulamin to regulamin i trzeba go przestrzegać. Kinga zauważa, że dziewczyny bardzo lubią jak się dla nich ryzykuje, dodaje, że ona sama a także i Agnieszka niezbyt często jeżdżą do domu, bo pociągi są tak cholernie drogie, że nie stać je na podróż, nadmienia też, że to dziwne, iż ona i Piotrek nigdy nie spotkali się w Dęblinie, bo przecież mieszka na jednym podwórku z Agnieszką, mówi jeszcze, że od roku już jest w Warszawie, ale kto wie może wróci do rodzinnego miasteczka. Piotr wtrąca, że właśnie o to chodzi, wyjaśnia, że nie chciał by Agnieszka wyjeżdżała do stolicy, wolałby żeby wróciła do Dęblina. Kinga mówi, że na to by nie liczyła, bo Adze strasznie się podoba w Warszawie, dostała ciekawą pracę w redakcji "Samego Życia", tam spotyka wielu znanych ludzi, styka się z interesującymi sprawami, tam zawsze coś się dzieje, to zupełnie inny świat, poza tym oni niedługo będą mieli wielki jubileuszowy bal i Agnieszka ma z tego powodu straszny ból głowy, bo nie wie w co się ubrać. Przez kilka następnych minut Kinga zanudza Piotrka prezentacją rzeczy, jakie kupiła sobie za zaś w razie jakby miała wyjść za mąż. Piotr znużony oczekiwaniem na powrót Agnieszki do domu postanawia pojechać do niej do redakcji "Samego Życia". Tymczasem Agnieszka rozmawia z panem Lucjanem w hollu redakcji, kioskarz opatruje dziewczynie obtartą przy upadku dłoń i roztacza przed nią wizję zbliżającego się wspaniałego jubileuszowego balu redakcji, na którym zapewne pojawi się cała śmietanka towarzyska stolicy, artyści, pisarze, politycy, gwiazdy estrady, radio i telewizja. Agnieszka nieśmiało wtrąca, że chyba tylko jej zabraknie na tej uroczystości, a to z bardzo prozaicznego powodu, po prostu nie ma w co się ubrać, a nie stać jej na zakup jakiejś eleganckiej kreacji, potem zachodzi jeszcze do redakcyjnego archiwum po swoje kopie artykułów o Zofii Poniemirskiej i od pana Zenka dowiaduje się, że te materiały zabrał szef, prosił też by dziewczyna natychmiast stawiła się w jego gabinecie. Agnieszka z ciężkim sercem i gardłem ściśniętym strachem puka do drzwi pokoju redaktora naczelnego. Dunin surowym wzrokiem patrząc na gońcównę pyta ją w jakim celu zbierała materiały o Poniemirskiej, kto ją o to prosił, podejrzewa, iż dziewczyna robiła to na zlecenie Turkiewicza. Agnieszka zaprzecza tym domysłom Dunina, zapewnia, że te artykuły gromadziła tylko i wyłącznie na własny użytek, bo chciała się czegoś więcej dowiedzieć o tej pianistce, uważa, że nie zrobiła nic złego. Paweł jednak jej nie wierzy, mówi, że uważał ją za lojalną pracownicę, ale się na niej zawiódł, już mocno zdenerwowany krzyczy, że pewnie już ktoś powiedział jej o sprawie śmierci Poniemirskiej i zapewne chciała się dowiedzieć czy to on ją zabił, wreszcie stanowczo oświadcza, że to prawda, to on zabił swoją żonę. Agnieszka jest wstrząśnięta tym wyznaniem Dunina, ten zaś już nieco spokojniej opowiada jak doszło do tego tragicznego wypadku, mówi, że wtedy był bardzo pogodny dzień, wszyscy byli w wyśmienitych nastrojach, zatrzymali się w jakimś zajeździe by się czegoś napić, on pozwolił sobie na jedno piwo, potem wsiedli do samochodu i ruszyli w dalszą drogę, jego zaczęła ponosić fantazja i wyprzedzał każde auto, które doganiał, żona go jeszcze dopingowała by nie zwalniał tylko gnał tak szybko jak się da, syn jej w tym wtórował, a potem było już klasycznie - zakręt, drzewo i po wszystkim. Zdruzgotana Agnieszka przyznaje, że nie wiedziała o tym wszystkim, nie miała pojęcia, że Zofia Poniemirska była żoną Dunina, dodaje, że zainteresowała się tragicznym losem tej pianistki, bo przypadkowo widziała jak on czytał kiedyś w archiwum artykuł Turkiewicza o kulisach śmierci Poniemirskiej. Paweł jest zaskoczony tymi słowami dziewczyny, dotąd jej nie wierzył, ale teraz skłonny jest dać wiarę jej wyjaśnieniom, chce jeszcze coś powiedzieć, ale Agnieszka opuszcza już jego gabinet i na korytarzu natyka się na poszukującego ją od dobrych kilku minut Piotrka, który zdążył już wzbudzić sensację swoim żołnierskim mundurem wśród żeńskiej części zespołu redakcyjnego "Samego Życia". Piotr oświadcza zaskoczonej jego widokiem dziewczynie, że musi z nią natychmiast porozmawiać, potem zaciąga ją do pierwszego napotkanego lokalu, którym okazuje się być znany jej skądinąd Cafe "Kredens". Teresa spotyka się z jednym z uczniów liceum Rowickiego, który trzy lata próbował popełnić samobójstwo. Chłopak nie bardzo chce rozmawiać z dziennikarką, mówi, że już wszystko zapomniał, dodaje, że w takiej kuźni kujonów jak CVIII Liceum Ogólnokształcące człowiekowi nic nie wychodzi dobrze, nawet zabić się nie potrafi, przy okazji dezawuuje "Samo Życie" stwierdzając, że to brukowiec, a problem samobójstw w szkole jest zbyt poważny by robić z niego sensację dziennikarską, uważa, że powinni o tym pisać ludzie, którzy się na tym znają. Teresa wtrąca, że chłopak przecież studiuje socjologię, więc zna się na tych sprawach i on właśnie może jej pomóc. Student powoli otwiera się przed Jankowską, mówi, że w takich stajniach championów jak liceum Rowickiego uczniowi wolno wszystko poza jednym - nie wolno mu obniżyć średniej, tego się nie wybacza, za to z miejsca wylatuje się ze szkoły. Teresa zauważa, że przecież za coś takiego nie można usunąć ucznia ze szkoły, chłopak tłumaczy na czym polega mechanizm pozbywania się źle rokujących uczniów, mówią: "Stawiamy ci dostateczny i zdajesz, ale musisz przenieść się do innej szkoły a jeśli nie to zostajesz na drugi rok w tej samej klasie", dodaje, że mało kto się stawia, mówi jeszcze, że jeśli człowiek nie jest laureatem jakiejś olimpiady przedmiotowej to z miejsca jest przegrany, staje się podejrzany i jeśli coś zawali, coś mu się nie uda to wtedy zaczyna się koszmar - wagary, ucieczki, pretensje, pytania w domu, groźby od nauczycieli, a Rowicki był w tym niezły, uważał, że jak uczeń się uczy to umie, a jeśli nie to jest nieuk, a szkoła jest dla ucznia, to jego słynne ABC, filozoficzne credo, i niektórzy tego nie wytrzymują, załamują się, tak jak on. Chłopak przyznaje, że ta jego próba samobójcza to była głupota, dostał się do normalnej szkoły, zdał maturę, teraz jest na studiach i nie ma większych problemów, ale niektórzy nie mieli szansy się o tym przekonać, a skuteczność ratowania samobójców nie jest brana pod uwagę w rankingu szkoły. Teresa jest bardzo zadowolona z tego, co powiedział jej były uczeń liceum Rowickiego, ma teraz świetny materiał na kolejny sensacyjny artykuł. Paweł spotyka się z Kacprem Szpunarem, z którym omawia sprawy związane z rocznicą powstania gazety "Samo Życie", przy okazji pyta o jubileuszowe nagrody dla pracowników. Kacper odpowiada, że nie stać go teraz na takie gesty, poza tym on sam nie ma tym ludziom za co dziękować, oni pracuję dla niego dopiero od miesiąca i jak na razie dokłada do tego interesu. Paweł stara się przekonać Kacpra, że kupił gazetę, która utrzymała się na rynku dziesięć lat i ktoś na to pracował, więc skoro chce hucznie obchodzić jubileusz to powinien uhonorować też ludzi, którzy na to pracowali. Szpunar pozostaje niewzruszony, mówi, że uhonorował ich kupując "Samo Życie", obchody jubileuszowe są zaś zabiegiem marketingowym, reklamowym, to taka forma promocji, to inwestycja a nie wyrzucanie pieniędzy w błoto. Dunin wtrąca, że Kacper stawia go w bardzo głupiej sytuacji, bo wszyscy spodziewają się wysokich nagród proporcjonalnych do tego szumu wokół jubileuszu, a jemu przypadnie niewdzięczna rola wyprowadzenia całego zespołu redakcyjnego z błędu, że mylili się licząc na jakieś ekstra profity z tego faktu wynikające. Piotrek w Cafe "Kredens" rozmawia z Agnieszką, trochę wścieka się, że dziewczyna wciąż go strofuje, że nie chciała wejść do tego lokalu, bo to miejsce spotkań jej redakcyjnych kolegów i że jego zdaniem zbytnio spoufala się z redaktorem naczelnym. Agnieszka zaprzecza wszystkim niesprawiedliwym jej zdaniem sugestiom Piotrka, stwierdza nawet, że chłopak jest śmieszny z tą swoją zazdrością. Henryk udaje się do Poradni Wenerologicznej gdzie rozmawia z lekarzem - specjalistą od wirusa HIV, prosi by go nie pocieszał, bo doskonale wie co mu grozi, zdążył już nadrobić zaległości w tej dziedzinie, chce za to wiedzieć, kiedy zamierzają zbadać jego żonę. Lekarz odpowiada, że wtedy, kiedy się do nich zgłosi, dodaje, że nie mogą jej wezwać, bo nie mają takiego prawa, mogą ją przebadać tylko za jej zgodą. Kiedy Rowicki stwierdza, że ona przecież nic nie wie lekarz przekonuje, że on sam powinien żonę poinformować o swoim stanie i zagrożeniu, jakie dla nie stwarza, bo nikt inny tego za niego nie zrobi, na koniec dodaje, że jego żona wcale nie musi być zakażona. Henryk absolutnie to wyklucza, bo jeśli Elżbieta nie jest nosicielem wirusa HIV to niby kto go zakaził? [Robert Kufel]
15
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Piotr podczas rozmowy z Agnieszką przy kawiarnianym stoiku zdradza się, iż wie o zbliżającym się jubileuszowym balu "Samego Życia", pyta dziewczynę z kim zamierza iść na tę imprezę i w co ma zamiar się ubrać, bo Kinga powiedziała mu, że nie ma co na siebie włożyć. Agnieszka odpowiada, że myślała, że na bal pójdzie z nim. Piotrek komunikuje Agnieszce, że rozmawiał z komendantem dęblińskiej Szkoły Orląt i ten przyrzekł mu, że da mu zezwolenie na ślub, jeśli tylko o nią wystąpi, przekonuje, że mogliby się pobrać już teraz nie czekając aż skończy się uczyć, potem wręcza dziewczynie pierścionek i prosi o jej rękę. Agnieszka jest wielce zaskoczona oświadczynami Piotrka, mówi, że nie sądziła, iż będzie się on tak śpieszył do małżeństwa, sam przecież mawiał, iż ślub przed ukończeniem szkoły i tak niczego nie zmieni. Chłopak potwierdza, że tak mówił, ale wszystko sobie przemyślał, dodaje, iż na uczelni jest już dwóch żonatych studentów i wszystko jest O.K. Agnieszka zauważa, że póki co nie ma konieczności zalegalizowania ich związku, poza tym małżeństwo to nowe problemy, wydatki. Piotr odpowiada, że nie ma co martwić się o wydatki, powiedział już rodzicom o swoich planach i oni zdecydowali się wziąć na siebie wszelkie koszta związane z weselem, dodaje, że matka aż się popłakała z radości że ich syn zamierza się ożenić, ojciec też jest rad z jego decyzji. Agnieszka stwierdza, że Piotrek już wszystko sobie sam zaplanował, uświadamia też sobie, że właśnie zmienił się jej status, została narzeczoną, z tego powodu zaczyna płakać, nie jest jednak pewna czy to łzy radości czy smutku. Tymczasem w Poradni Wenerologicznej lekarz próbuje przekonać Rowickiego by powiedział żonie o wynikach swoich badań, dowodzi też, że być może powodem dla którego Elżbieta chce się z nim rozwieść jest fakt, iż poznała już ona swoje wyniki i teraz próbuje uciekać, bo często się zdarza że zarażeni wirusem HIV uważają iż powinni rozstać się ze swoim partnerem bo tylko w ten sposób mogą uchronić ich przed zakażeniem, choć to oczywiście błąd, dodaje że Henryk nie dowie się prawdy jeśli nie porozmawia ze swoją małżonką. Rowicki wciąż żywi przekonanie, że Elżbieta zaraziła się HIV-em od swojego kochanka a potem tę zarazę przeniosła na niego, uważa, że za późno już na rozmowy, przecież zarażenie prędzej czy później skończy się pełnoobjawowym AIDS, zaczyna płakać, mówi, że jest dyrektorem szkoły, praca z młodzieżą była sensem jego życia a teraz będzie musiał to wszystko zostawić. Lekarz przekonuje Rowickiego, że nie jest jeszcze chory tylko zarażony i póki co nie musi niczego zmieniać w swoim życiu. Henryk jest innego zdania, mówi, że jest odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za blisko tysiąc młodych ludzi i nie będzie umiał przekonać ich ani ich rodziców, że nie jest żadnym zboczeńcem czy narkomanem a tylko HIV-em zaraziła go żona. Lekarz raz jeszcze powtarza, że Rowicki nie musi nikomu nic mówić, a nawet mu to odradza, jednak Henryk nie wyobraża sobie dalszej pracy nosząc w sobie tak tragiczne brzemię. Elżbieta wraca do domu, pyta córkę o Henryka, a Agata w dość arogancki sposób odpowiada, że ojca nie ma w domu i nie wie dokąd poszedł. Rowicka nie może znieść grubiaństwa Agaty, postanawia z nią porozmawiać, uprzedza ją, że niedługo ukaże się w "Samym Życiu" kolejny artykuł, tym razem o samobójstwach w szkołach, Teresa uważa bowiem że tamte wypadki i wypadek Antka mają ze sobą dużo wspólnego. Agata przekonuje matkę, że Antek wcale nie chciał popełnić samobójstwa, Elżbieta zaś ripostuje, że córka dobrze wie, iż pomimo tego ten problem wciąż istnieje, kilka osób rzeczywiście targnęło się na swoje życie. Agata zarzuca matce, że chce oczernić ojca i nie robi nic, aby powstrzymać Teresę od publikacji obraźliwych artykułów, sugeruje nawet, że to był jej pomysł by Jankowska zajęła się tym tematem. Elżbieta jest zaskoczona oskarżeniem córki, oświadcza, że nie ma z tym nic wspólnego, Agata jednak jej nie wierzy, jest pewna, że matka chce wykorzystać rozgłos wokół szkoły ojca by jak najszybciej uzyskać w sądzie rozwód, potem wychodzi z domu nie tłumacząc nawet dokąd się wybiera i kiedy zamierza wrócić. Andrzej rozmawia ze swoją żoną, informuje ją, że Elżbieta z redakcyjnego komputera wykasowała artykuł Teresy o samobójstwach w szkołach, zniszczyła nawet robocze wydruki korekty byleby tylko nie dopuścić do publikacji tego tekstu, usprawiedliwia też Jankowską, mówi, że ta nie ma wyboru i musi dalej ciągnąć ten temat skoro już rozpętała taką burzę, Elżbieta natomiast złamała wszelki zasady. Kornacki prosi Barbarę by porozmawiała z Elżbietą, bo czuje, że dzieje się z nią coś niedobrego. Agnieszka relacjonuje Kindze swoje rozmowę z Piotrkiem, słowem nie wspomina jednak, iż chłopak poprosił ją o rękę, za to opowiada o porannej rozmowie z Duninem, który znalazł kopię artykułu o Zofii Poniemirskiej i chciał wiedzieć dlaczego ją to tak interesuje. Kinga dostrzega na palcu Agnieszki pierścionek, pyta co to takiego, dziewczyna z płaczem przyznaje się, że Piotr się jej oświadczył. Kinga nie może się powstrzymać by rewelacją o zaręczynach Agnieszki nie podzielić się z Jolką, potem obie gratulują koleżance życiowej decyzji. Po chwili Agnieszka odbiera telefon od Jarka, Jolka sarkastycznie stwierdza, że koleżanka ma niezłe branie, kolejny facet stara się o jej względy, nie przekonują ją wyjaśnienia Kingi, że Jarek to tylko jej kuzyn. Janina zostaje porażona prądem, to efekt awarii jej lodówki, która pamięta jeszcze czasy Związku Radzieckiego. Mirek i Jarek przekonują matkę, że trzeba kupić na raty nową chłodziarkę, bo stara nie nadaje się nawet do naprawy. Kubiakowa oświadcza, że nie stać jej na płacenie rat, liczy jeszcze na nagrodę jubileuszową z okazji 10-lecia "Samego Życia", jeśli dostanie tyle ile się spodziewa to kupi nową lodówkę. Barbara wyciąga Elżbietę na zakupy, chce sobie kupić sukienkę na bal, znajduje odpowiednią, ale jest bardzo droga, postanawia jednak ją nabyć, Andrzej spodziewa się bowiem nagrody, więc chyba wybaczy jej to małe szaleństwo, przy okazji pyta Rowicką na co ona zamierza wydać swoją premię. Elżbieta odpowiada, że na adwokata, dodaje jednak, że nie złożyła jeszcze pozwu, czeka aż jej życie zupełnie legnie w gruzach, wtedy nie będzie jej już żal niczego, ani Henryka ani redakcji. Barbara delikatnie podpytuje Elżbietę dlaczego zniszczyła materiały Teresy o samobójstwach w szkołach, chce wiedzieć co dzieje się z przyjaciółką. Rowicka wyjaśnia, że nie wie co w nią wstąpiło, uważa, że to była kompletna głupota, ale chciała zyskać na czasie i wcześniej poinformować Agatę zanim w gazecie ukaże się kolejny artykuł o liceum, do którego i ona uczęszcza. Elżbieta ujawnia jeszcze Kornackiej, że wczoraj Henryk przyszedł do domu kompletnie pijany, ledwo trzymał się na nogach i bredził coś, że ona niby go zdradziła, choć to przecież kompletna bzdura. Barbara z postępowania Henryka wnioskuje, że on po prostu nie rozumie dlaczego ona chce rozwodu, więc wymyśla powody, szuka winnego, bo przecież ktoś musi być winny. Elżbieta, pomimo że chce się rozwieść broni męża, uważa, że z nim dzieje się coś złego, poza tym ona nie może obwiniać go o zło całego świata. Barbara jest pod wrażeniem słów przyjaciółki, stwierdza, że ta chyba nigdy się nie zmieni, ale za to ją kocha. Danuta czyni wymówki Teresie z powodu jej późnego powrotu do domu, mówi, że umówiła się z przyjaciółkami na partyjkę brydża i chce by córka im towarzyszyła. Teresa nie zamierza marnować czasu na plotki przy brydżu, mówi, że ma dużo pracy i cała noc spędzi by komputerze. Danuta jest zawiedziona odmową córki, stwierdza, że ta nie ma serca, bo przez nią wszyscy mają zmarnowany wieczór, we trójkę w brydża grać nie sposób. Wieczorem Agnieszka długo rozmyśla, szczególnie o miłości, pyta Kingę jak to jest jeśli ktoś umiera a drugie zostaje, co wtedy dzieję się z tym uczuciem. Kinga stwierdza, że pewnie też umiera. Agnieszka zauważa, że zakochani są jak bliźniaki syjamskie, jak jedno umiera to drugie też musi odejść, wiedząc jednak zdziwienie na twarzy Kingi wyjaśnia, że miała na myśli Dunina. [Robert Kufel]
16
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 24 min
W redakcji wszyscy czytają ogłoszenie Zarządu "KIM Investment Group", nowego właściciela "Samego Życia" o zaniechaniu wypłaty nagród jubileuszowych, są zbulwersowani tą decyzją, a oburzenie jest tym większe, że jako jedyna premię ma otrzymać Teresa. Jankowska jest równie oburzona, wpada do gabinetu redaktora naczelnego i żąda wyjaśnień dlaczego nie będzie nagród. Dunin wyjaśnia, że to jest decyzja Zarządu "KIM Investment Group" i on mimo prób przekonania Szpunara, iż jest to błędna decyzja też nic w tej sprawie nie wskórał. Zdenerwowana Teresa oświadcza, że w takim razie ona osobiście porozmawia sobie z tym Szpunarem tak, że mu aż w pięty pójdzie. Tymczasem Majka i Gośka w redakcyjnej kuchni komentują fakt przyznania nagrody tylko Teresie, zgodnie stwierdzają, że to niesprawiedliwe, przecież Jankowska nawet zbytnio się nie wysiliła pisząc ten zresztą bardzo słaby artykuł o liceum Rowickiego, trafiła tylko na rewelacyjny temat, to wszystko, a przecież wiadomo, że ludzie lubią czytać sensacyjne wiadomości o nieszczęśliwych dzieciach, sami mają dzieci w wieku szkolnym, więc stąd te telefony i listy, to po prostu zwykły ludzki strach o swoje pociechy. Majka uważa nawet, że Jankowska jakby zrobiła karierę na cudzym nieszczęściu, Gośka zaś przypomina jak to Teresa niby się oburzyła, kiedy na tablicy ogłoszeń zobaczyła tylko swoje nazwisko, ale jedno jest w tym pocieszające, że teraz wszyscy dowiedzą się jak jest naprawdę. Pani Wiesia, sekretarka dyrektora Rowickiego przynosi szefowi do gabinetu kawę. Henryk dziękuje, mówi jednak, że zaraz wychodzi, przyniósł tylko zwolnienie lekarskie, tłumaczy, że to nic poważnego tylko zwykłe przeziębienie. Sekretarka dzieli się z dyrektorem szkolnymi plotkami, m.in. na temat ucznia, któremu Rowicki obniżył ocenę i ten zdecydował się na egzamin komisyjny. Henryk nie słucha kobiety, jego myśli zaprzątają teraz zupełnie inne problemy niż niesprawiedliwa ocena jakiegoś tam ucznia. Wzburzona Teresa pojawia się z siedzibie spółki "KIM Investment Group", niemal siłą wdziera się do gabinetu Szpunara, który wbrew zapewnieniom sekretarki, że prezes jest bardzo zajęty beztrosko ćwiczy sobie na steperze. Jankowska stanowczym tonem pyta Szpunara jakim prawem pozabierał wszystkim nagrody. Kacper udaje, że nie rozumie pytania, mówi, że nikomu niczego nie zabrał, bo po prostu nikomu nic nie obiecywał, kiedy zaś Teresa wyjaśnia, że zawsze na rocznicę powstania gazety były nagrody ripostuje, że jest przeciwnikiem rozdawania pieniędzy i dopóki "Samo Życie" będzie przynosiło straty będzie bieda, dodaje też, że nie rozumie o co jej tak naprawdę chodzi, przecież ona dostała nagrodę. Jankowska oznajmia Szpunarowi że swoją decyzją postawił ją w bardzo niezręcznej sytuacji, stwierdza, że inni pracują tak samo dobrze jak ona i nagroda także im się słusznie należy, a jeśli nie robią tego czego się od nich oczekuje to zawsze można ich zwolnić. Kacper ma inne zdanie w tej kwestii, uważa, że doktryna "Wszystkim po równo" się nie sprawdziła. Jankowskiej brakuje już argumentów na obronę swoich racji, oświadcza więc właścicielowi gazety, że nie zamierza przyjąć przyznanej jej nagrody, potem dumnie opuszcza gabinet Szpunara, a po powrocie do redakcji na tablicy ogłoszeń wywiesza oświadczenie że odmawia przyjęcia premii przyznanej jej przez Zarząd "KIM Investment Group". Wszyscy pracownicy redakcji "Samego Życia" są pod wrażeniem odważnej decyzji Jankowskiej. Kubiakowa skarży się znajomej sklepikarce, pani Marii, że popsuła się jej lodówka i że nie ma za co kupić nowej, bo ten nowy właściciel gazety ma węża w kieszenie i zrezygnował z wypłat nagród jubileuszowych. Pani Maria stwierdza, że w dzisiejszych czasach, jeśli ma się tylko stałą pracę to wszystko można kupić na raty, Janina jednak odpowiada, że nie lubi mieć długów, mówi, że człowiek coś kupi a potem latami spłaca. Sklepikarka zauważa, że raty wymyślili po to żeby ludziom żyło się lepiej, radzi Kubiakowej udać się do sklepu i obejrzeć sobie te nowe lodówki. W siedzibie "Samego Życia" pojawia się pan Marian, zaprzyjaźniony z redakcją taksówkarz, pod nieobecność Teresy Jackowi opowiada o machlojkach na jednej ze stacji benzynowych sieci "Benzopolu", która jak wnioskuje ma przekręcone liczniki dystrybutorów, które zawyżają ilość zatankowanego paliwa, uważa, że to może być sensacyjny temat na pierwszą stronę gazety. Jacek jest podobnego zdania, oświadcza, że zajmie się tą sprawą, potem udaje się swoim samochodem na jedną ze stacji "Benzopolu" gdzie tankuje do pełna i stwierdza, że informacja taksówkarza jest prawdziwa. Janina wracając do domu natyka się na schodach na tragarzy dźwigających nową lodówkę, ze zdumieniem stwierdza, że ta chłodziarka jest przeznaczona dla niej. W mieszkaniu okazuje się, że to Mirek nie czekając na decyzję matki postanowił na raty zakupić nową lodówkę, wyjaśnia, że nic o tym nie wspominał, bo to miała być niespodzianka, uspokaja matkę, że jakoś poradzą sobie z ratami, dostał przecież podwyżkę. Jacek dzieli się z Kornackim rewelacjami dotyczącymi oszustw na stacjach paliw sieci "Benzopolu". Andrzej mówi, że potrzebne są dowody, najlepiej faktury, poleca młodemu dziennikarzowi by skrzyknął taksówkarzy by tankowali na stacjach tego koncernu za każdym razem żądając dowodu zakupu paliwa, doradza daleko idącą ostrożność, bo ktoś mógłby się wkurzyć, że odkryto ich machlojki. Do Kingi przychodzi Waldek, jej chłopak, sugeruje by dziewczyna pozbyła się z domu Agnieszki, bo chciałby z nią zostać sam na sam. Za chwilę w mieszkaniu pojawia się Jarek, który przyszedł odwiedzić swoją kuzynkę. Waldek podejrzewa, że chłopak jest nowym gachem Kingi, czyni chłopakowi niegrzeczne uwagi, poszturchując go żąda by się stąd wynosił. Jarek nie pozostaje obojętny na zaczepki Waldka, pomiędzy młodymi mężczyznami dochodzi do rękoczynów. Waldek nieświadom bokserskich umiejętności swojego przeciwnika obrywa tęgi lanie. [Robert Kufel]
17
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 24 min
Poturbowany Waldek jest wściekły, grozi Jarkowi, że go zabije, nic nie obchodzą go wyjaśnienia Kingi, że chłopak jest kuzynem Agnieszki a nie żadnym jej gachem, postanawia zerwać ze swoją dziewczyną, z trzaskiem drzwi wybiega z mieszkania. Jarek przeprasza Kingę za ten incydent z Waldkiem, tłumaczy, że nie chciał by tak wyszło, ale musiał się bronić. Kinga bagatelizuje ten problem, mówi za to, że przy Jarku każda kobieta może się czuć bezpiecznie. Za chwilę do domu wraca Agnieszka, przeprasza kuzyna za spóźnienie. Jarek prosi Agnieszkę o małą przysługę, chce by kuzynka pomogła mu rozwiązać konflikt z trenerem, wyjaśnia w czym problem, mówi, że nie pojechał na obóz szkoleniowy, bo w klubie zabrakło pieniędzy i go odwołali, on jednak w domu nic o tym nie powiedział i pod pretekstem wyjazdu na to zgrupowanie pojechał do swojej dziewczyny, miał z nią spędzić całe ferie, i wszystko byłoby dobrze gdyby niespodziewanie wcześniej do domu nie wróciła koleżanka Patrycji i on musiał się ewakuować, na dodatek matka dowiedziała się że zgrupowania nie było, poszła do trenera i ten zawiesił go prawach zawodnika mówiąc że może wrócić do klubu pod warunkiem, że pokaże swoją dziewczynę. Agnieszka nie rozumie problemu Jarka, doradza mu by po prostu przedstawił trenerowi swoją dziewczynę i wszystko będzie O.K. Jarek odpowiada, że to nie jest takie proste, bo nie może ujawnić szkoleniowcowi, że chodzi z Patrycją, bo to jest jego córka, a Głowacki uważa, że jego dziecko nie powinno zadawać się z zawodnikami, bo ona miała już kiedyś chłopaka boksera, on zaczął przegrywać walki i Głowacki twierdził, że to przez Patrycję, choć przyczyny jego złej formy były zupełnie inne. Agnieszka już wszystko rozumie, nie wie tylko w jaki sposób może pomóc kuzynowi. Jarek prosi Agnieszkę by zgodziła się pójść z nim do klubu i odegrać rolę jego dziewczyny. Agnieszka mimo wielu wątpliwości czy powinna zgadza się spełnić prośbę Jarka. Teresa wróciwszy do domu zastaje matkę przestawiającą meble, Danuta komunikuje zdziwionej córce, że zamierza przeprowadzić gruntowny remont ich mieszkania. Teresa zastanawia się skąd matka weźmie na to pieniądze. Danuta odpowiada, że ma trochę oszczędności, liczy też na nagrodę, którą córka otrzyma z okazji dziesięciolecia gazety. Teresa bardzo rozczarowuje matkę komunikując jej, że dobrowolnie zrezygnowała z jubileuszowej premii, którą tylko ona dostała. Danuta nie rozumie motywów, które skłoniły Teresę do odmowy przyjęcia nagrody, przekonuje, że premia jest wyróżnieniem i jeśli dostają ją wszyscy to nie ma to sensu. Pomimo tego Teresa upiera się przy swoim zdaniu w tej sprawie, uważa, że jubileusz 10-lecia to okazja do uhonorowania wszystkich, którzy przez lata tworzyli gazetę, a przyznanie nagrody jednej wybranej osobie jest obraźliwe dla pozostałych. Danuta nie czuje się przekonana, mówi, że gdyby ona przejmowała się takimi problemami to nigdy by nie zatańczyła głównej roli, twierdzi, że trzeba się cenić, i jeśli ktoś uważa, że jest się najlepszym to trzeba to z podniesioną głową przyjąć nie zważając na zawistne komentarze innych, wtedy ludzie będą ją szanować, jest zdania, że nie należy się wstydzić własnego sukcesu i rezygnować z niego dla jakichś nieracjonalnych wyrzutów sumienia. Teresa raz jeszcze oświadcza, że już podjęła decyzję i zrzekła się nagrody na rzecz funduszu socjalnego, w ten sposób skorzystają na tym wszyscy, potem prosi matkę by odwołała ekipę remontową, bo na dzień dzisiejszy nie stać ich na żadne odnawianie mieszkania. Danuta jest też zbulwersowana faktem, iż córka poszła z interwencją do właściciela gazety. Po chwili odzywa się telefon, to do Teresy dzwoni rzeczony Kacper Szpunar, który chce porozmawiać z dziennikarką i zaprasza ją na kolację. Jankowska zgadza się na to spotkanie, potem pod czujnym okiem Danuty dobiera odpowiednią kreację na tę okazję i wbrew jej sugestiom wybiera skromną garsonkę, a nie ponętną sukienkę, którą według matki powinna oczarować Kacpra już na pierwszej randce. Jankowska nie traktuje jednak tego spotkania jako randki, wyjaśnia, że zamierza najpierw dobrze zjeść, a potem przy deserach przycisnąć Szpunara i zmusić go do zmiany decyzji dotyczącej nagród jubileuszowych. Małgosia wraca ze szkolnej wycieczki, jednak zamiast rozpakowywać plecak korzystając z telefonu komórkowego ojca wysyła SMS-y, przy okazji nie omieszka wypomnieć matce, że wszyscy jej koledzy mają już własne komórki a tylko ona jest kompletnie odcięta od świata. Barbara rozpakowując plecak córki znajduje w nim mnóstwo rzeczy, które nie należą do Małgosi, miast nich odkrywa kilka innych ubrań. Dziewczynka wyjaśnia, że powymieniała się z koleżankami, bo jej cichy były obciachowe, a takie właśnie kupuje jej matka. Barbara jest oburzona słowami córki, zauważa, że markowe ciuchy są bardzo drogie i nie stać jej na ich kupowanie. Kacper spotyka się w restauracji z Jankowską. Kiedy kelnerka stawia na stole desery Teresa zauważa, że wreszcie mogą rozpocząć konkretną rozmowę o interesach. Kacper raz jeszcze powtarza, że nie stać go w tej chwili na takie gesty by fundować wszystkim pracownikom nagród, dodaje, że wie, iż na pewno wieszają teraz na nim wszystkie psy, ale mało go to obchodzi, a znacznie bardziej by go obchodziło gdyby musiał wypłacić wszystkim odprawy i zamknąć interes. Teresa zauważa, że oboje wiedzą, że niczego nie zamknie, bo nie stać go na odprawy, potem mówi, iż obraził on ją tą nagrodą, bo to nie było żadne wyróżnienie tylko napiętnowanie, potem czyni jeszcze Szpunarowi kilka cierpkich uwag. Kacper stwierdza, że złośliwość jest najczęściej oznaką słabości, dodaje, że nawet jeśli Teresa namówi go na te nagrody, na co zresztą się nie zanosi to i tak w redakcji nie doceni jej gestu. Teresa jest pod wrażeniem specyficznego dowcipu Kacpra, wciąż jednak trzyma na dystans napalonego na nią biznesmena. Barbara dzieli się z mężem troską o córkę, mówi, że Małgosia bardzo zmieniła się na tym zimowisku, z którego właśnie wróciła, stała się bardziej wymagająca, wybrzydzała na ubrania, które jej kupują. Andrzej stwierdza, że widocznie w Małgosi budzi się kobieta, przy okazji wypomina żonie, że sama niedawno kupiła sobie bardzo drogi ciuch. Kornacka jest nieco poruszona uwagą męża, zauważa, że od lat nie kupiła sobie niczego porządnego, a przecież na balu, na który idą musi wyglądać co najmniej przyzwoicie. Andrzej przeprasza małżonkę za swoją nietaktowną uwagę, dodaje też, że nie dostanie żadnej jubileuszowej nagrody, nikt nie dostanie, nie licząc oczywiście Teresy. Kornacka jest podłamana tą informacją, bo bardzo wiele obiecywała sobie po tych pieniądzach. Po kolacji Kacper miast odwieźć Teresę do domu próbuje zaciągnąć ją do swojego mieszkania. Jankowska stanowczo się temu przeciwstawia, żąda by Szpunar natychmiast się zatrzymał, a kiedy ten to czyni wysiada bez słowa pożegnania i taksówką udaje się do swojego domu, zawiedziony zaś Kacper wraca do swojego luksusowego, aczkolwiek umeblowanego stosem kartonów apartamentu, rozbiera się i wsiada na steper by na nim w jakiś sposób przytłumić gorycz porażki, bo zakochał się przecież a dostał kosza. [Robert Kufel]
18
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
Teresa wraca do domu gdzie czeka na nią matka, która wypomina córce późny powrót. Teresa zauważa, że jest już dorosła i chyba może wracać o której chce. Danuta odpowiada, że dorosłość nie polega na tym ile ma się lat tylko co ma się w głowie, potem dodaje, że czekała bo była ciekawa jak córce poszło z tym Szpunarem, jest rozczarowana że spotkanie zakończyło się fiaskiem bo nic nie udało się załatwić. Teresa rzuca, że Szpunar umówił się z nią, bo coś mu się zdawało, ale już wyprowadziła go z błędu. Danuta zauważa, że nie ma w tym nic złego, że Teresa podoba się Kacprowi, dodaje też, że córka nie powinna z miejsca odrzucać wszystkich mężczyzn, którzy się nią interesują. Teresa sarkastycznie stwierdza, że to jakaś nowa teoria, bo dotąd matka wpajała w nią inną prawdę o mężczyznach. Danuta czuje się urażona tą złośliwą uwagą Teresy, stwierdza, że córka postępuje głupio, ale to jest w końcu jej życie i zrobi co będzie uważała za stosowne, potem wychodzi obrażona. Jacek i towarzyszący mu Andrzej przedstawiają redaktorowi naczelnemu wyniki swojego śledztwa dotyczącego afery na stacjach paliw "Benzopolu", okazuje się, że liczniki dystrybutorów paliwa wskazują więcej niż ilość wlanej do baku benzyny. Paweł uważa, że jest to dobry temat, zgadza się na jego kontynuowanie, trzeba jednak znaleźć wiarygodne dowody przeciwko "Benzopolowi", doradza nawiązanie współpracy z taksówkarzami, którzy za każdym razem gdy będą tankowali swoje samochody brali faktury, wtedy zobaczą czy to przypadek czy jakaś grubsza afera. Jacek jest bardzo zadowolony z pozytywnej decyzji Dunina, bo to będzie jego pierwszy większy temat, którym się zajmie. Pomiędzy Janiną a Łukaszem, synem Dunina, nawiązuje się nić sympatii, chłopak chwali dobrą pracę Kubiakowej, nie może się nadziwić, że kobiecie chce się tyle pracować. Janina odpowiada Łukaszowi, że takie czasy, żeby żyć trzeba dorobić, potem opowiada o swojej rodzinie, trzech synach, których prawie sama wychowała, bo mąż od lat nie żyje, nieśmiało wspomina o problemach z Jarkiem, który jest bardzo uparty i wciąż ją okłamuje. Łukasz prosi Kubiakową, aby przysłała Jarka do niego, on z nim pogada, może jemu powie prawdę gdzie był i co robił w czasie rzekomego zgrupowania sportowego. Janina ma wątpliwości czy Jarek się zgodzi, sądzi, że syn od razu wyczuje, że rozmawiała z kimś o nim i stanie się jeszcze bardziej nieufny. Łukasz wpada na pomysł by Kubiakowa powiedziała synowi, że on chce się z nim spotkać by pokazał mu kilka ćwiczeń na wzmocnienie mięśni rąk. Janina uważa, że to świetny pomysł, na to się chyba Jarek nabierze, dziękuje Łukaszowi za pomoc, stwierdza, że dobry z niego chłopak. Młody Dunin jest rad z takiej opinii, zauważa, że nigdy dotąd nikt tak się o nim nie wyraził, chłopak aż tańczy na wózku z radości, potem telefonuje do sklepu sportowego, w którym zamawia potrzebny do ćwiczeń sprzęt. Tymczasem Jarek pojawia się w towarzystwie Agnieszki z klubie "Sparta" gdzie przedstawia ją trenerowi Głowackiemu jako swoją dziewczynę. Agnieszka czuje się bardzo niezręcznie, kiedy już wychodzi z klubu nie kryje złości, że w ogóle zgodziła się na tę mistyfikację. Jarek natomiast jest zadowolony z tej wizyty, kuzynka była świetna w roli jego dziewczyny, nawet na tyle wiarygodna, że trener uwierzył w tę bajkę i znowu wszystko jest O.K. Agnieszka jest odmiennego zdania, uważa, że zrobiła z Głowackiego kretyna, zwyczajnie go oszukała, sądzi, że prędzej czy później to kłamstwo i tak się wyda, dodaje, że nie rozumie dlaczego Jarek i Patrycja upierają się by ukrywać się ze swoją miłością. Jarek wyjaśnia raz jeszcze, że Patrycja tego nie chce, boi się swojego ojca, a może i wstydzi się tego, że jej chłopak jest od niej młodszy o pięć lat. Agnieszka wyraża pragnienie poznania Patrycji, obiecuje też, że postara się ją przekonać że nie warto ukrywać swoich uczuć. Jacek opracowuje strategię pracy nad aferą "Benzopolu", skrzykuje taksówkarzy i skutecznie namawia ich do współpracy. Kornacki prosi młodego dziennikarza by uważał, co robi, mówi by w razie jakichkolwiek problemów walił prosto do niego lub do Dunina, bo to w gruncie rzeczy bardzo porządny facet. Jarek komunikuje matce, że wyjaśnił wszelkie nieporozumienia z trenerem i może znowu wznowić treningi, Janina zaś namawia syna by spotkał się z Łukaszem po wypadku przykutym do wózka inwalidzkiego i trochę z nim poćwiczył. Jarek dość niechętnie zgadza się spotkać z młodym Duninem. Agnieszka zmywa naczynia w redakcyjnej kuchni, do tego zajęcia zdejmuje z palca swój zaręczynowy pierścionek i kładzie go na stole. Do kuchni zagląda też Paweł, Agnieszka wykorzystuje okazję by przeprosić naczelnego za wścibianie nosa w jego osobiste sprawy. Dunin mówi, że to chyba on winien jest jej przeprosiny, zachował się bowiem jak gówniarz, ale dziewczyna trafiła w jego czuły punkt i dlatego tak się wściekł, dodaje, że nikomu nigdy nie opowiadał o swoim nieszczęściu, przyznaje jednak że chyba właśnie tego mu niekiedy potrzeba, po prostu rozmowy. Agnieszka prosi Pawła by przestał się wreszcie obwiniać o ten wypadek sprzed lat, Dunin zaś zauważa, że tylko jemu nic się nie stało, jego syn nie może mu tego wybaczyć, wszedł w rolę żywego wyrzutu sumienia i robi to bardzo konsekwentnie, czasem nawet nie do zniesienia. Agnieszka wychodzi z kuchni z workiem śmieci zostawiwszy tam swój pierścionek, który odnajduje Dunin i chowa do swojego portfela. Jacek wspólnie z taksówkarzami prowadzi akcję sprawdzania "Benzopolu", jego przypuszczenia się potwierdzają, koncern na swoich stacjach paliw ma przestawione liczniki dystrybutorów i zarabia na tym krocie. Elżbieta udaje się na spotkanie ze swoją przyjaciółką - adwokatem, jest zdecydowana złożyć w sądzie pozew rozwodowy, mówi, że bardzo się tego boi, ale nie potrafi też tak dłużej żyć w ciągłym konflikcie z mężem, uważa, że nie ma już szans na uratowanie jej małżeństwa, zwłaszcza teraz, kiedy Henryk zaczął pić i oskarża ją o zdradę. Tymczasem Rowicki pogrąża się w bezczynności i bez przerwy rozmyśla o swojej chorobie, wzmaga się też u niego obsesja, że żona ma kochanka, nie omieszka jej tego wypomnieć, kiedy ta wraca do domu. Elżbieta wszystkiemu zaprzecza, informuje też męża, że była u adwokata i złożyła w sądzie pozew o rozwód. Henryk patrząc żonie prosto w oczy radzi jej by zrobiła sobie badania krwi na obecność wirusa HIV, bo on zrobił i stwierdzono, że jest nosicielem. Elżbieta jest wstrząśnięta tym tragicznym wyznaniem męża. [Robert Kufel]
19
- Odcinek serialu
- Rok produkcji:2002
- 25 min
W redakcji "Samego Życia" dzisiejszy wydawca - Andrzej Kornacki intensywnie pracuje na zamknięciem kolejnego numeru gazety, jest wściekły, po mimo późnej pory niektórzy dziennikarze nie oddali jeszcze swoich artykułów do druku, w tym i Rowicka. Kornacki o mało co nie wychodzi z siebie, kiedy dowiaduje się że Elżbiety nie ma już w redakcji, telefonuje do niej, ale ta nie podnosi słuchawki tylko patrzy gdzieś tępo przed siebie. Andrzej czuje się nieco zaniepokojony tym faktem, tym bardziej, że Gośka informuje go, że Rowicka wyglądała dzisiaj nieszczególnie, tak jakby ze trzy noce nie spała, próbuje dodzwonić się do Barbary by sprawdziła, co dzieje się z Elżbietą, ale ta akurat jest nieuchwytna, bo właśnie wyzwał ją do siebie ordynator. Tymczasem Szpunar ponownie dzwoni do Teresy, tym razem zaprasza ją na obiad. Jankowska nie bardzo chce się zgodzić na to spotkanie, zmienia jednak zdanie, kiedy Kacper mówi, iż jest w posiadaniu pewnych rewelacyjnych informacji, których nie mają jeszcze inni dziennikarze, a które mogą ją bardzo zainteresować. Barbara rozmawia ze swoim szefem, profesorem Ostrowskim, który komunikuje swojej asystentce, że wkrótce zamierza odejść na emeryturę a w związku z tym zostanie ogłoszony konkurs na nowego ordynatora Oddziału Kardiologii. Ostrowski mówi, że jego sugestia by schedę po nim objął doktor Froith będzie decydująca, bo dyrekcja także popiera tę kandydaturę, dlatego chciałby by Kornacka dla odciążenia Froitha by mógł się przygotować do konkursu przejęła jego badania naukowe i je kontynuowała, bo one są teraz najważniejsze dla szpitala, wiąże ich bowiem pewna umowa. Barbara jest nieco zaskoczona tą propozycją, zauważa, że jej badania nad chorobą wieńcową są na ukończeniu i nie chciałaby zostawić tej pracy. Profesor odpowiada, że Kornacka wcale nie musi tego zostawiać, odłoży je tylko na jakiś czas a potem do nich wróci, milczenie asystentki przyjmuje jako jej zgodę, komunikuje też, że jutro wraz z doktorem Froithem wyjeżdża na sympozjum do Monachium, a po powrocie przekażą jej wszystkie dotychczasowe wyniki badań. Barbara nie jest zadowolona, że profesor Ostrowski postawił ją przed faktami dokonanymi, ten chyba to zauważa, bo pociesza Kornacką, że brał pod uwagę i jej kandydaturę na stanowisko ordynatora. Barbara bardzo dziękuje za uznanie, uważa jednak, że ma zbyt małe doświadczenie by kierować oddziałem. Teresa spotyka się ze Szpunarem w Cafe "Kredens", Kacper nie ustaje w próbach uwiedzenia Jankowskiej, ale ta wciąż trzyma mężczyznę na dystans, udziela mu lekcji dobrych manier a potem przechodzi do sedna, pyta, jakie to rewelacyjne informacje ma jej do przekazania. Szpunar komunikuje Teresie, iż z bardzo dobrze poinformowanych źródeł dowiedział się, że minister łączności Sergiusz Galicki lada chwila zostanie zdymisjonowany i aresztowany, dostał już nawet sankcję prokuratorską, jest oskarżony o przyjęcie półmilionowej łapówki przy przetargu na krajowy system szybkiej poczty kurierskiej. Jankowska jest pod wrażeniem rewelacji Szpunara, chce jednak wiedzieć skąd ma on te informacje, ten jednak nie chce ujawnić swoich źródeł, zapewnia jednak, że to prawda, ma też nadzieję, iż Teresa odpowiednio wykorzysta swoją wiedzę i jutro na pierwszej stronie "Samego Życia" wszyscy będą mogli przeczytać tę sensacyjną informację. Jankowska usiłuje dowiedzieć się od Kacpra dlaczego akurat jej zdradził tę sensację, ten odpowiada, że może chce jej coś udowodnić, że dla niej może zrobić więcej niż się jej wydawało i by popatrzyła na niego nieco bardziej przychylnym okiem, a może dlatego że po prostu chce podnieść nakład gazety której jest współwłaścicielem. Elżbieta jest zdruzgotana ostatnim wyznaniem Henryka, samotnie włóczy się po mieście a potem swoje kroki kieruje do mieszkania Kornackich by porozmawiać z Barbarą. Tymczasem Kornacka relacjonuje mężowi swoją dzisiejszą rozmowę z profesorem Ostrowskim, za chwilę rozlega się dzwonek i w drzwiach staje sparaliżowana strachem Elżbieta, która prosi przyjaciółkę o pomoc. Barbara pyta co się stało, Elżbieta ze łzami w oczach ujawnia, iż Henryk zakomunikował jej że jest nosicielem wirusa HIV. Tą informacją równie wstrząśnięta jest i Kornacka, potem przekonuje Rowicką że póki co nic jej nie grozi, z HIV-em da się żyć, musi jednak ona przebadać siebie i dzieci by sprawdzić czy i oni nie są nosicielami. Elżbieta nie ma pojęcia jak powiedzieć o tym Agacie, Barbara przekonuje ją, że nikt nie zrobi tego lepiej pod matki. Andrzej zostawiwszy kobiety same w drugim pokoju próbuje rozmawiać ze swoją córką, ale wyraźny konflikt pokoleń nie służy dobrze porozumieniu i Kornacki rezygnuje z wychowawczej dyskusji, zaś po wyjściu Rowickiej próbuje dowiedzieć się od żony co tak wstrząsnęło Elżbietą, ale Barbara nie jest skora do rozmowy, mówi, że obiecała zachować dyskrecję. Jarek zgodnie z obietnicą daną matce odwiedza Łukasza Dunina, ćwiczy z nim rozciąganie sprężyny i ze zdumieniem stwierdza, iż chłopak jest w tym lepszy od niego, jednak już w bokserskiej potyczce to on jest górą. Paweł wróciwszy do domu jest nieco zaskoczony nowym hobby syna, z zażenowaniem przygląda się bokserskim wyczynom Łukasza, tłumaczy sam sobie, że to nowa forma buntu z jego strony. Elżbieta powróciwszy do domu próbuje rozmawiać z Agatą, ale nastolatka nie zamierza słuchać kolejnych kłamstw matki i ostentacyjnie wychodzi z domu. Rowicka czuje się upokorzona zachowaniem córki. Kinga załatwia Agnieszce sukienkę na bal, kreacja jednak daleko odbiega o stylu dziewczyny, jest wręcz okropna, trąca kiczem, na jej widok zarówno ona jak i Jolka wybuchają śmiechem, Kinga zaś obrażona wychodzi z pokoju. Elżbieta zagląda do pokoju męża, ten jednak żąda by żona wyszła, a kiedy ta przekonuje go, że muszą porozmawiać, zająć się dziećmi odpowiada, że on już nic nie musi, chce za to by małżonka stanęła przed dziećmi i powiedziała im jaką zarazę przywlokła do domu. Elżbieta wybucha płaczem, bo uświadamia sobie, że Henryk oskarża ją o to, że zakaziła go wirusem HIV. [Robert Kufel]